28. Just go

1.4K 116 60
                                    

Stałam i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie spodziewałam się tego i w żaden sposób nie byłam na to w psychiczny sposób przygotowana. Dlatego prócz wpatrywania się w osobę przede mną nie przychodziło mi głowy.
—Wiem, że może być dla ciebie szok, że przychodzę do twojego domu, ale chciałbym o czymś z tobą porozmawiać.
Wraz z jego słowami odzyskałam całkowitą kontrole nad swoim ciałem i umysłem. Oczy, które wcześnie były szeroko otwarte ze zdziwienia i brwi, które były wysoko uniesione, wszystko co wskazywało moje zaskoczenie sytuacją zamieniło się w obojętny wyraz twarzy.
—Z tego co wiem to już nie mamy o czym rozmawiać — odezwałam się zimnym tonem głosu — Wszystko stało się dla mnie przejrzyste i zrozumiałe, gdy was pierwszy raz zobaczyłam.
—Adele, to nie jest takie oczywiste jak może ci się wydawać.
—Co może być mniej oczywiste jak nie fakt, że zerwałeś ze mną tylko dla niej. Mogłabym wszystko zaakceptować, ale nie ją. Pogodziłabym się, gdybyś poszedł sobie do innej dziewczyny, tylko nie jej. Wiedziałeś Jiminie, wiedziałeś. Nie powstrzymało cię to i postąpiłeś tak jak postąpiłeś, a efekty tego są dla mnie nieodwracalne. Wszystko w końcu się dobrze układa, a ty swoim przyjściem tylko tracisz jeszcze u mnie i tak resztkę szacunku, która się u mnie jeszcze zachowała.
—Daj mi chociaż wyjaśnić wszystko od początku, proszę.
—Jeśli twoje wyjaśnienie nie dotyczy tego, że Samantha Ci zagroziła, że zabije twoich rodziców, a twoim jedynym sposobem by ich uratować to, że musiałeś zacząć się z nią spotykać to ci nie wybaczę. Nie wiem jak bardzo będziesz musiał być kreatywny, by mnie przekonać do tego bym o wszystkim zapomniała.
—Mogę najpierw wejść? Nie chcę by na takie tematy rozmawiać przez drzwi.
—Mark ma zaraz przyjść, więc nie chcę, żeby sobie dziwne rzeczy pomyślał o tym co mogło między nami zajść. Tutaj jest dobre miejsce jak każde inne.
—Adele, nie zachowujmy się jak jakieś dzieciaki. Minął rok, nie uważasz, że to już odpowiedni czas, by się z tym pogodzić i ruszyć dalej?
—Pogodziłam się już z tym dawno i powiem ci, że nawet zapomniałam o tobie i tej twojej małpie...
—Samantha, ma na imię Samantha — przerwał mi.
— Ale tylko przez ciebie i twoje nagle przyjście spowodowało, że wszystko do mnie wróciło. Jak jakaś flegma z poprzedniej choroby, niechciana i nieprzyjemna.
Jimin patrzył na mnie zdeterminowanie, a ja nie mając już sił i widząc, że nie odpuści wpuściłam go do mojego domu. Chciałam to jak najszybciej skończyć, wysłuchać to co ma do powiedzenia, zamknąć za nim drzwi i ponownie o wszystkim zapomnieć.
—Stój tu, a ja pójdę na chwile do góry. Muszę wyłączyć laptopa, żeby mi się nie rozładował.
Nie patrząc nawet na niego pobiegłam szybko na górę. Wyłączyłam laptopa i odłożyłam go na biurko, przy okazji podłączając go do kontaktu.
—Dalej czuć te same perfumy w całym twoim pokoju jak wcześniej.
Odwróciłam się szybko w stronę Jimina. Stał oparty o moje łóżko, przyglądał się mojemu pokojowi, a gdy jego wzrok zatrzymał się na mnie uśmiechnął się do mnie. Poczułam się jakbym cofnęła się o trzy lata, kiedy dopiero zaczęliśmy się dopiero spotykać. Codziennie rano witał mnie tym samym uśmiechem pod moim domem, gdy szliśmy do szkoły i tak samo jak z niej wracaliśmy.
—Miałeś z tego co wiem poczekać na dole — odezwałam się oschle.
—Powiedziałaś, że każde miejsce jest dobre do rozmowy, więc czemu by nie tutaj?
—Nie, powiedziałam, że przy drzwiach jest dobre do rozmowy, a nie mój pokój. 
—Adele, stresujesz się czymś? Boisz się tego co może się wydarzyć między nami, tutaj w twojej sypialni? — zaśmiał się — A może dalej mnie kochasz? Może cała twoja nienawiść jaką żywisz do mnie to tak naprawdę wciąż gorące uczucie miłości?
Czułam jak role się zamieniają. Z pewnej siebie osoby zamieniam się w tą, która staje się krucha i osaczona. Nie byłam pewna tego o czym teraz myślę, ale nie czułam się dobrze z tym, że on stał w moim pokoju z tak pewnym uśmiechem na twarzy.
—Nie Jiminie, wszystko pomiędzy nami jest skończone. Było już wtedy, gdy zacząłeś się z nią potajemnie spotykać. Już wtedy wiedziałeś, że to będzie nasz koniec.
—Może nie byłem tego pewny, może tak naprawdę nie byłem zdrowo myślący wtedy, kiedy to wszystko między nami kończyłem — z każdym słowem podchodził do mnie coraz bliżej, a ja czując się już naprawdę niekomfortowo lekko się odsunęłam od niego —Może wśród naszej dwójki to ja wciąż cię kocham i tęsknie za chwilami, gdy darzyłaś mnie tym samym uczuciem. Nocami myślę o tym, czy byś potrafiła mi wybaczyć, czy moglibyśmy wrócić do tego co było przed tym wszystkim. Myślę, że zdecydowanie ja tylko o tym myślę, bo ty teraz masz tego Marka. Jesteś w nim zakochana, widzę od razu twoje uczucia. Tak samo na jego imię reagowałaś kiedyś na mnie. Widzę to, a jednak nie potrafię przestać i odejść.
—Tak, masz racje. Z naszej dwójki to tylko ty myślisz o tym. Co się stanie z Samanthą? Będziesz ją tak samo oszukiwać jak mnie, by potem z nią zerwać? Nie potrzebnie dzisiaj tutaj przyszedłeś, nic już nie zmienisz. Kocham Marka i nie mam zamiaru robić mu tego samego świństwa co ty mnie.
—Adele, ja... muszę.
Jego usta spotkały się z moimi. Jego pocałunek był agresywny, nie pozwolił mi się odsunąć od niego, przejął kontrole i nie mogłam się od tego uwolnić. Niczym kot i myszka. Ja starająca uciekać od niego niczym szara myszka, która nie ma nic do powiedzenia, a jedyne co jej zostało to obrona, a on niczym czarny kocur. Decydujący i starający się nie dopuścić do tego bym mu uciekła. Jego ręce ściskały moje pośladki, a ja czując coraz większe pogodzenie się z obecną sytuacją zaczęłam sama napierać na niego. Uczucie nienawiści, zamieniło się w uczucie tęsknoty. Nie zdawałam sobie sprawy do tego momentu jak bardzo byłam przyzwyczajona do niego, jak te dwa wspólne lata pozwoliły mi poznać go, jego ruchy. Wplatałam moje dłonie w jego włosy i zaczęłam się nimi bawić. Wiedząc jak to na niego działa, zaczęłam coraz bardziej go podniecać. Usiadłam na moim laptopie, nawet się nie martwiąc, że mogę go połamać. Otoczyłam nogami jego ciało, by móc zaspokoić swoje stęsknione za nim ciało. Czułam, że robię źle, ale nie mogłam przestać. Do momentu, gdy katem oka nie zobaczyłam stojącą w drzwiach osobę.
—Adele, kocham cię.
Ale ja już nie byłam skupiona na Jiminie. Widziałam tylko jedną osobę, która patrzyła na mnie ze łzami w oczach.
—Mark...
Ale nie pozwolił mi nic powiedzieć, wyjaśnić. Odszedł, znikł w jednym momencie. Pozostawiając mnie w rozpaczy. W jednym momencie znienawidziłam się tak samo jak znienawidziłam Jimina, gdy przyszedł ze mną zerwać rok temu. Tak, samo się nienawidziłam jak nienawidziłam Samanthe za to, że zabrała mi chłopaka.
—Mark, przepraszam... — tylko to mogłam powtarzać szeptem równo z dzwonkiem, który dzwonił do moich drzwi frontowych. Moja słowa zlały się dźwiękiem dzwonka, do momentu, gdy obudziłam się w swoim łóżku. Wstałam szybko z łóżka, bo dźwięk dzwonka naprawdę brzmiał w moim domu. Pobiegłam szybko do drzwi, wciąż czując jak mocno mi bije serce. Otwierając drzwi modliłam się w duchu, by za nimi stał Mark. Mój jedyny Mark, którego kocham z całego serca.
—Płakałaś? — odezwał się, gdy tylko drzwi były otwarte.
Nie mówiąc nic po prostu objęłam go mocno. Tak się cieszę, że to był tylko sen. Nie mogłabym zrobić tego Markowi, nie jestem taką osobą. Nie jestem jak Jimin, nie jestem.
—Wszystko w porządku? Masz mokre policzka od łez — jego głos był zmartwiony, ale ja tylko czułam ulgę i radość z tego, że to są moje łzy, a nie jego. To ja płakałam, nie on.  Tylko ja widziałam ten sen, nikt poza mną.
—Oglądałam dramę — oderwałam się od niego w tym samym momencie wycierając rękawem łzy z moich policzków.
—Daj, bo podrażniać sobie twarz tak mocno je wycierasz. Nie ma czego się wstydzić, każdy płacze przecież.
Gdy on wycierał mnie od łez ja wpatrywałam się w jego twarz. Kochałam każdy jego szczegół, od włosów poprzez nos i usta. Usta, które nie były ustami Jimina. Jakby chcąc wytrzeć wspomnienie z moich ust, pocałowałam Marka. Widać było po nim, że jest zaskoczony tym nagłym wylewem uczuć, ale nie trwało to przez długi czas i zaraz cieszyliśmy się obydwoje z naszej bliskości. Z tego, że mamy siebie nawzajem.
—Przyszedłem tutaj, bo chciałem cię zaprosić na oficjalną randkę do restauracji.
Zaświeciły mi się oczy, kiedy tylko to powiedział. Czując jak znowu łzy mi napływają mi do oczu znów pocałowałam go, będąc najszczęśliwszą osobą na świecie.
________________________________
To komu podniosło cię ciśnienie podczas czytania nowego rozdziału? Patrząc na wasze komentarze nikt takiego czegoś się nie spodziewał.
Proszę też o wiele komentarzy, które będą zachwalały moją osobę, bo, ponieważ, iż, itd jest kolejny rozdział, po dniu publikacji poprzedniego.
Żartuje, nie musicie mnie zachwalać. Możecie tylko ocenić jak wam się rozdział spodobał i czy w ogóle.
J.
PS
Ale miłe słowa też są miłe widziane o mojej osobie 😂☺️
PSS
GIF dodam jak będę na komputerze, bo pisałam rozdział na telefonie, dlatego za wszelkie literówki przepraszam.

My Dream Asian BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz