29. Oh baby I like everything 'bout you

1.4K 114 33
                                    

Mark czekał na mnie w pokoju, gdy ja stałam w łazience nawet nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Podkręcić włosy delikatnie, a może zostawić je takie są i po prostu spryskać je lakierem? Makijaż też porażka. Nie mając pomysłu na sukienkę nie mogłam się pomalować. Wszystko pod presją czasu i tego, że chcę dzisiaj naprawdę ładnie wyglądać dla Marka. Wyszłam zrezygnowana z łazienki, przybierając smutną, dziecinną minę podeszłam do chłopaka. Siedział przy telefonie, pewnie przeglądając Instagrama lub YouTube.
—Maaark — powiedziałam przesadnie smutno — Pomóż mi. Nie wiem za co się wziąć, nie mam pomysłu w ogóle dzisiaj.
Widząc moją nieporadność Mark tylko zaśmiał się pod nosem i opatulił moje nogi.
—Ubierz się ładnie, tak jak zawsze.
—Nie mogę się ubrać tak jak zawsze, bo to wyjątkowy wieczór. Muszę się jakoś odstawić dla ciebie, byś mógł się poczuć dumnie, że masz taką super dziewczynę i, żeby inni mężczyźni ci zazdrościli tego —Ponownie usłyszałam jego śmiech — No nie śmiej się! Ja poważnie mówię.
—No dobrze, pokaż co masz w szafie, a ja wybiorę to co mi się najbardziej będzie podobać.
Sceptycznie byłam nastawiona do tego, ale nie mając własnych pomysłów musiałam na to zgodzić. Otworzyłam szafę i zaczęłam po kolei wyciągać sukienki, które by się do tego nadawały.
—To tyle co mam na takie okazje.
—Tyle? Chyba, aż tyle.Jak możesz nawet mówić, że nie masz pomysłu w co się ubrać, tyle tego masz — zaczął grzebać pomiędzy sukienkami, każdej się bacznie przypatrywał i w końcu wyciągnął ta, która mu się spodobała.
—Ta biała? — pokiwał energicznie głową — Ale co ja na ślub własny idę, że biała...
—Może kiedyś.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Poczułam w jednym momencie miliony motylków w brzuchu. Mój markotny humor odleciał gdzieś w jednej.
—Może kiedyś? Planujesz ze mną wziąć ślub? —spytałam naiwnie. Wiedziałam jak to brzmi dziecinnie, ale nie mogłam się powstrzymać.
—Nie, jeśli nie pójdziemy do restauracji z twojego powodu.
—Ale oświadczyny w restauracji nie są fajne. Wszyscy się na ciebie patrzą, a potem biją brawa. To byłoby takie krępujące...
— Idź się szykuj, bo nie będzie nigdy żadnych oświadczyn.
Wzięłam od niego sukienkę i szybko wybiegłam z pokoju. Szykowałam się w łazience z myślami daleko w przyszłości , a kiedy spojrzałam na siebie w lustrze dostrzegłam, że uśmiecham się szeroko.
                                        *
—Nie wyobrażasz sobie wtedy jak wtedy byłam bardzo zawstydzona sama sobą. Palnąć coś takiego przy nieznajomym chłopaku — rozmawialiśmy właśnie z Markiem o naszym pierwszym spotkaniu. Nie wdawałam się w szczegóły podczas opowiadania. Mówiąc mu teraz, że od pierwszego wejrzenia go pokochałam skazałabym siebie na jeszcze większe zawstydzenie niż robię to normalnie w jego towarzystwie. — A ty? Co o mnie pomyślałeś, gdy pierwszy raz mnie zobaczyłeś? Czy od razu postanowiłeś mnie zdobyć jak to robią dzisiejszy amerykańscy chłopcy w filmach?
Zaśmialiśmy się głośno obydwoje i pomimo tego, że restauracja otaczała nas eleganckim wystrojem, jednocześnie pozwalała swoim gościom wsłuchiwać się w klasyczną muzykę. Wszystkie to wprowadzało obecnych wraz z nami ludzi w dziwny jak dla mnie stan, niezrozumiały dla mnie. Pełen gracji, opanowania i odgrywania pewnych narzuconych ról. Czułam, że śmiejąc się szczerze z Markiem wprowadzałam na sale pewną dezaprobatę tutejszej elity w stosunku co do nas.
—Na początku przyznam się szczerze, ani trochę nie zwróciłaś mojej uwagi. Miałem wtedy dużo roboty związanej z przeprowadzką. Nie byłem skupiony na tym, by szukać sobie związku. Chciałem się zaaklimatyzować z otoczeniem, z nowych sąsiedztwem.
—Więc kiedy zacząłeś mnie zauważać? — spytałam z nutą rozczarowania. Nieświadomie oczekiwałam, że w tamtej chwili, gdy się poznaliśmy obydwoje poczuliśmy to samo.
—Kiedy otworzyłem, któregoś dnia drzwi, a ty jak zwykle uśmiechałaś się do mnie. Ten sam uśmiech widniał na twojej twarzy, kiedy robiłaś coś gapowatego lub przy każdym potknięciu. Pewności w swoich uczuciach chyba nabrałem w klubie. Kiedy patrzyłem jak coraz bardziej jesteś pijana, coraz bardziej wydawałaś mi się urocza, a przez co chciałem się przez to tobą opiekować — patrzyłam na niego z wielkimi oczami, nawet nie oczekiwałam takiej odpowiedzi i gdyby nie on oraz ludzie wokół nas wydałabym teraz z siebie głośno „ooo" — No, ale wyrwać cię chciałem jak zobaczyłem jak się łatwo upijasz i stwierdziłem, że nie będziesz trudnym celem.
—Ach, no tak, bo ty oczywiście wszystko miałeś wtedy pod kontrolą i pamiętasz wszystko co się zdarzyło tamtej nocy.
Spojrzał się na mnie z wymownym wzorkiem, co tylko odebrałam jako wygraną naszej małej potyczki.
Nie przestaliśmy rozmawiać, gdy przeżuwaliśmy jedzenie, które swoją drogą było niesamowite. Usta nam się nie zamykały, ale w tamtej chwili cieszyliśmy się sobą nawzajem, po prostu. Do momentu, gdy nie usłyszałam głosu, który w jednej chwili zepsuł mi humor.
—Kochani to restauracja mojego taty, więc zamawiajcie sobie co tylko chcecie, wszystko pójdzie na koszt mój.
Do sali weszła Samantha wraz z Jiminem, Jacobem, Monicą, Emily i Davidem. Spanikowałam i kazałam Markowi schować się za menu, a ten nie wiedząc o co do końca chodzi zrobił to z lekkim opóźnieniem przez co usłyszeliśmy na sali piskliwy głos dziewczyny.
—MARK?
Wiedząc, że podejdzie tutaj pomału opuściłam kartę, jakbym faktycznie się zastanawiała co wybrać. Chłopak spojrzał na mnie nie wiedząc co robić.
—Siedź spokojnie i staraj się jak najmniej na nią reagować — szepnęłam.
—Ja tu się bardziej boje o ciebie niż o siebie.
Zdążył wypowiedzieć już ostatnie słowa, gdy Samantha stała już przy naszym stoliku, a za nimi grupka moich byłych przyjaciół z Jiminem. Mierzyłam każdego starając się, by nie wydać się ani trochę im zestresowaną tą sytuacją.
—Widzę Mark, że nadal spotykasz się z... nią.
—Jak widać nadal — odpowiedział jej beznamiętnym głosem.
—Nie znudziło ci się to jeszcze? Takie dziewczyny jak ona nadają się tylko do jednego; do zabaw w łóżku. Poza tym nie ma żadnych z nich korzyści.
—Myślałem, że ten opis bardziej pasuje do ciebie niż do Adele. To o tobie mówi tak połowa miasta, że chodzisz do łóżka za plecami Jimina z każdym chłopakiem, który się tylko do ciebie uśmiechnie na ulicy, albo postawi ci drinka w twoim ulubionym klubie. Jak to jest, że mieszkam tu od niedawna, a już dochodzą do mnie takie plotki.
—Bo zadajesz się z twórczynią tych plotek.
—Sama je tworzysz swoim zachowaniem — odezwałam się w końcu. Nie mogłam pozwolić, by tylko Mark się odzywał i bronił mnie. Mogłaby wtedy pomyśleć, że chowam się za jego plecami, bo sama się jej boję —Ludzie widzą wszystko, więc czemu by nie mieli mówić o tym. Jedyne co ratuje cię przed tym, by stać się życiowym zerem to są pieniądza twojego taty. Przekupujesz nimi wszystkich wokół siebie, pokazujesz mi jak dobra jesteś, ale tak naprawdę owijasz każdego po kolei wokół swojego palca. Gdyby nie pieniądze, dawno byś była już sama.
—A myślisz, że ty jesteś w lepszej sytuacji? Że ci nowi twoi przyjaciele będą wiecznie przy tobie, gdy zauważą jak bardzo jesteś fałszywa względem swoich przyjaciół.
—Monica o fałszywości chyba nie mówisz do właściwej osoby.
—Wydaje mi się, że do właściwej — powiedział Jacob.
—Adele, chodź na deser pójdziemy sobie gdzie indziej. Za ciasno się tutaj jakoś zrobiło — położył pieniądze na stole, ale ja wciąż siedziałam na swoim miejscu. Nie chciałam im pokazać, że przegrałam, że od nich uciekam — Chodź kochanie — stanął za mną i podał mi swoją rękę. Delikatnie wstałam i pozwoliłam się prowadzić Markowi ku wyjściu — Nie polecam wam ryby, czuć mułem — powiedział na odchodne.
Szliśmy w kierunku naszego osiedla, nic nie mówiąc. Myślami byłam gdzie indziej, a Mark to wyczuwał, dlatego tylko trzymał moją dłoń. Dodawał mi przez to ciepła, którego w jakiś sposób potrzebowałam.
—Chcesz wpaść do mnie? Moja mama zrobiła dobre ciasto i z przyjemnością da ci wielki kawałek.
—Nie chodźmy do mnie, chce się położyć już w łóżku.
—To najpierw wejdziemy do mnie po ciasto, odprowadzę cię i wrócę do domu. Spotkamy się jutro? Może z Bambamem i Lisą. Dawno się z nimi nie widzieliśmy.
—Mark możesz zostać dzisiaj ze mną na noc? Nie chce się dzisiaj czuć sama.

________________________________Jestem, rozdział jest, wszystko cacy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

________________________________
Jestem, rozdział jest, wszystko cacy.
J.

My Dream Asian BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz