25.So dangerous, So beautiful

1.5K 117 29
                                    

Staliśmy pod moim oknem. Widziałam, że był zły, w końcu na jego twarzy wyczytałam coś. Szkoda, że musiała to być akurat złość. Stałam i patrzyłam na niego bez żadnego słowa, nawet nie miałam zamiaru nic wypowiadać swoimi ustami. Czekałam na to, aż to on zacznie mi wypominać moje wcześniejsze zachowanie.

Przez całą drogę śmiałam się z Jacksonem i Yugim, pozornie nie zwracając uwagi na Marka. Kątem, jednak oka cały czas zerkałam w przednie lusterko, by zobaczyć jego wyraz twarzy. Już wtedy było widać, że miał ochotę zacząć ze mną kłótnie, nosiło go. Szybko jechał, hamował gwałtownie i nieostrożnie skręcał samochodem. Myślałam, że jak tylko będziemy sami zacznie krzyczeć na mnie, za to on stał tylko wpatrzony we mnie tak samo jak ja w niego stalowym wzorkiem.

Gdy już się żegnaliśmy część osób już spała, dlatego niektórzy nieprzytomnie mnie przytulili i pożegnali, dalej zasypiając. Jinyoung, jednak był przytomny, kiedy mnie pocałował w policzek, gdy się rozstawaliśmy. Byłam tym zaskoczona, ale uśmiechnęłam się do niego i poszłam w stronę swojego domu. Dopiero po chwili pojawił się koło mnie Mark, milczący. Milczał tak do tamtej pory, wciąż patrząc na mnie stalowym wzorkiem.

Westchnęłam. Nie widząc już żadnego sensu stania pod moim oknem, obróciłam się i zaczęłam się wspinać do mojego okna. Liczyłam, że w pewnym momencie zatrzyma mnie, albo postanowi się odezwać. On za to, tylko stał i patrzył jak siłuję się, by dostać się do mojego pokoju.

Lekko zdyszana postawiłam stopę na podłodze, dla bezpieczeństwa robiłam wszystko po cichu. Nie spodziewałam się, żeby ktoś był w domu, jednak mimo tego i tak cicho zachowywałam się. Schowałam torbę pod łóżku oraz wyciągnęłam piżamę spod poduszki. Musiałam szybko się wykąpać i wysuszyć włosy, bo cała śmierdziałam ogniskiem. Nie chciałam znów dostać szlabanu na kolejne dni wakacji. Zabierając wszystko co mi potrzebne podeszłam do okna. Nie wiedziałam, czy chciałam by dalej tam stał, czy może tego, żeby już sobie poszedł do własnego domu. Wychyliłam głowę i zobaczyłam jego opartego o ścianę. Patrzył się na swoje okna domu. Podążyłam za jego wzorkiem, ale niczego nie dostrzegłam w szybach.

—Mark?

Wyszeptałam, choć obiecałam sobie, że to on miał się odezwać pierwszy. Jego wzrok, jednak niepokoił mnie i nie mogłam go tak po prostu zostawić.

—Idź spać, pogadamy później — powiedział, nawet nie patrząc do góry.

Odszedł w stronę swojego domu, zostawiając mnie całkowicie w rozterce. Spodziewałam się takiej reakcji, ale liczyłam w środku, że nawrzeszczymy na siebie na końcu godząc się. Mogłam się, jednak spodziewać tego, że Mark zamiast tego prędzej wszystko przemilczy i weźmie na spokojne nerwy. Nie widząc już szybkiego rozwiązania sytuacji zamknęłam okno i poszłam się szybko umyć.

*

Nie spałam dobrze. Po osuszeniu włosów i przebraniu się w piżamę szybko wskoczyłam do łóżka, czując ogarniające mnie zmęczenie po całonocnym niespaniu. Mimo tego, że oczy same mi się zamykały nie mogłam zasnąć. Gdy tylko zamykałam powieki widziałam Marka, który wpatrywał się w swoje okna. Smutek i rozczarowanie. Tak, nie chciałam tego dostrzec, chciałam to zignorować, uwierzyć, że wszystko się ułoży. Obracałam się w jedną stronę, a potem w drugą. Nie wiedząc kiedy zasnęłam, nie wiedząc już na jakim boku.

Śniąc nie znalazłam ukojenia. Śniło mi się, że biegłam za Markiem, ale on wciąż mi uciekał. Nie widziałam swojej twarzy, ale wiedziałam, że moje policzka były mokre od łez. Wokół mnie ulice były wciąż te same jak zamknięta w kołowrotku. Te same samochody przejeżdżające obok mnie i trąbiące. W końcu nie mając już sił zatrzymałam się nie spodziewając się, że za mną jedzie samochód. Zdezorientowana i oślepiona reflektorami skuliłam się. Otwierając oczy znalazłam się w moim pokoju przed moim oknem. Schyliłam się, by zobaczyć czy tam czeka na mnie Mark. Był tam, siedział z tą samą miną i tym samym wzorkiem wpatrzonym w okna. Zawołałam go, ale ten jakby mnie nie słyszał. Chciałam go dosięgnąć, by na mnie spojrzał. Kiedy tylko dzieliły mnie centymetry od dotknięcia go poczułam jak tracę równowagę i spadam z parapetu, jednak zamiast spaść na ziemię, albo na Marka pode mną nic nie było tylko ciemność, a moim ostatnim widokiem zanim całkowicie otoczyła mnie czerń, były wpatrzone we mnie oczy Marka.

Obudziłam się tak samo zmęczona jak zasnęłam. Nie wiedziałam co dalej ze sobą zrobić. Zasnąć czy już ubrać się i pobiec do Marka. Źle zrobiłam, nie musiałam tego robić. Mogłam z nim porozmawiać, a nie jak dziecko mścić się na nim. Usiadłam na łóżku, a spod poduszki wyciągnęłam telefon. Dziesięć po jedenastej. Żadnej wiadomości, żadnego powiadomienia od niego. Udając, że wcale mnie to nie obchodzi przed samą poszłam na dół na śniadanie. Wszyscy jeszcze spali, więc miałam czas sam na sam ze swoimi myślami. Zrobiłam sobie płatki, będąc głęboki zamyślona. Wszystko robiłam automatycznie, wyciągałam płatki z mikrofali, przeżuwałam i połykałam. Nie mogłam się pozbyć jego smutnych oczu z umysłu.

—Adele, coś ty zrobiła? — spytałam samą siebie — Zostaniesz sama jak palec.

—Czemu masz zostać sama jak palec?

Na głos mojej siostry podskoczyłam wystraszona. Nie wiedziałam co jej powiedzieć, bo wszystko by się wydało co robiłam w nocy. Połknęłam to co akurat gryzłam i zaczęłam mówić.

—Pokłóciłam się trochę wczoraj z Markiem przez telefon.

—A wy to już tak na poważnie?

—No właśnie nie wiem. Jak jesteśmy sami to zachowuje się jakbyśmy byli, ale przy znajomych w ogóle się do mnie nie odzywa i...

—Zrobiłaś coś co miało mu dać nauczkę, ale tylko pogorszyło sytuację?

Nawet nie miałam ochoty tego potwierdzać słowami, bo wiem, że wtedy mogłoby to do mnie w pełni dotrzeć, dlatego tylko kiwnęłam siostrze głową.

—Nie zostaję ci nic innego jak pójść teraz do niego i się z nim pogodzić. Nie przepraszaj tylko ty i nie bierz winy na siebie, macie obydwoje się pogodzić. Leć, powiem rodzicom, że wysłałam cię do sklepu po sok, bo miałam ochotę.

Korzystając z energii, którą mi dała siostra słowami pobiegłam do swojego pokoju, wzięłam luźną koszulę i spodenki dżinsowe. Na rzeczy do makijażu oraz szczotkę do włosów nawet nie spojrzałam, zostawiając moje włosy w rozczochranym kucyku. Wybiegłam do Marka po cichu nie chcąc budzić moich rodziców. Przebiegłam ulicę, zatrzymując się przed schodami jego domu. Chciałam wziąć parę wdechów i uspokoić oddech zanim wejdę do jego domu, ale stwierdziłam, że nie mam na to czasu. Szybko pokonał schodki i zapukałam do drzwi. Modliłam się, żeby już nie spał i otworzył mi drzwi. Usłyszałam jak ktoś przekręca kluczyk, ale za drzwiami nie stał Mark tylko jego mama.

—Dzień dobry, czy Mark już wstał? — spytałam grzecznie, choć miałam ochotę ją wyminąć i pobiec prosto do Marka.

—Chyba tak, ale nie jestem pewna. Wchodź, najwyżej go obudzisz — wpuściła mnie do domu i zamknęła za mną drzwi —Wiesz, gdzie jest jego pokój.

Pokiwałam głową i podziękowałam jej. Starałam się iść spokojnie, tak bym nie wyszła na jakąś desperatkę. Poszłam do jego pokoju. Drzwi były zamknięte, więc w nie zapukałam i potem jeszcze raz i kolejny. Gdy Mark stanął w końcu w otwartych drzwiach przede mną zaspany bez żadnego słowa przytuliłam go mocno.

—Pogódźmy się Mark, nie chcę cię widzieć już takiego smutnego, gdy zamknę oczy.

___________________________________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

___________________________________

Dwa rozdziały w jeden dzień. Przyznam się, że ten rozdział bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że wam też. Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.

Dobranoc,

J.

My Dream Asian BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz