9 - Pierwsze spotkanie

380 22 3
                                    


- Weź to, no i tamto - powiedział wskazując na stertę walizek.

Jak chłopak może mieć tyle bagażu na paru dniowy wyjazd?! To bez sensu.

- Mam wszystko, chodźmy już. - zażądałam robiąc naburmuszoną minę.

Tak bardzo chciałam opuścić Londyn. W zasadzie nic mnie tu nie trzymało oprócz obecności matki.
Chciałabym pomóc jej się zmienić, ale wątpię żeby było to jeszcze możliwe.

- Jak będziemy na miejscu, to Olivia da ci parę ubrań, a później pojedziemy po jakiś telefon dla ciebie. Muszę się jakoś z tobą kontaktować - zachichotał.

Olivia......Kto to ta Olivia w końcu. Dowiem się tego zapewne na miejscu, ale mimo to nurtuje mnie to pytanie.

Brawo Trice, spec od szpiegostwa się wywyższa.

- Dobra, w takim razie jedziemy - powiedział zapakowując bagaże do czarnego BMW.

Przytaknęłam i z wielkim uśmiechem na twarzy ruszyłam za blondynem do pojazdu. Zajęliśmy tylnie siedzenia i po chwili ruszyliśmy. Za kierownicą był pewien wysoki mężczyzna o kruczo czarnych włosach. Z karnacji był dosyć opalonym amerykaninem. Jego umięśnione ręce muskały materiał na siedzeniach doprowadzając go do naelektryzowania.

- Zrób zdjęcie, pozostanie na dłużej. - zaśmiał się mężczyzna.
- Skąd ty......?
- Ano stąd, że wywiercasz mi dziurę w bicepsie Horan.

Zarumieniłam się i od razu przerzuciłam wzrok na widoki za szybą. Mijałam bardzo dobrze mi znane tereny, o których chciałam zapomnieć wraz z ich przejazdem.
Bałam się nowego miejsca zapoznania i nowych znajomych, których mogę tam poznać, w tym pannę Olivię.

- Jonah za ile będziemy na miejscu? Dupa mnie boli..... - burknął Niall zwracając się do kierowcy.

A więc przystojny bicepsiak nazywa się Jonah.

- To wysiądź i idź na piechotę - zaśmiał się - Ja zawiozę twoją siostrę.
- Tylko byś spróbował, a wyrwałbym ci chuja przy samej szyi. - warknął Niall.
- Powiedziałem "zawieść", ale nie miałem zamiaru zawieźć jej na porodówkę. Wyluzuj Horan.

Jak to pięknie brzmiało, jak dogryzali sobie. Czułam się taka wyjątkowa będąc w centrum zainteresowania brata.

- Jesteśmy. Miłej podróży, no i odwiedźcie mnie kiedyś - zwrócił się Jonah.
- Jeszcze się po przymilaj, a odwiedzimy cię w szpitalu. - dogryzł Niall.
- Dziękujemy. Cześć. - zakończyłam wychodząc z samochodu.

Wyciągnęliśmy pospiesznie walizki z samochodu i poszliśmy w stronę lotniska.
Niall tylko się pożegnał z mężczyzną po przez przyjacielski uścisk, a ten po chwili odjechał.

- To twój kolega?
- Poznałem go na szkoleniu, wyjechał do Londynu i został szoferem. - zaśmiał się - A tak wysoko się cenił.
- Mhm rozumiem..... - wydukałam.
- Ej.... po przekroczeniu granicy Londynu chcę widzieć uśmiech na twojej twarzy. Zero smutku, tylko radość. Zaczynasz nowe życie.

Nic nie odpowiedziałam tylko posłałam bratu wymuszony uśmiech.
On myślał, że to cokolwiek zmieni. Ten wyjazd, nowe życie. Wcale nie.
To tak jakby wbijać gwoździe do ściany, po wyciągnięciu ich nadal zostają dziury.

I to czasami głębokie, można je zakleić, ale potrzeba sporo czasu i chęci.
Ja nie zapomnę tak szybko tych dwóch przerażających lat, więc niech sobie nie myślą, że tak łatwo rozweselą moje smutne serce.

- Numer 201, samolot na 3. - powiedział podając mi bilet. - Gotowa na nowe życie?
- Jeżeli tak to mogę nazwać. - burknęłam i po chwili ruszyłam za nim do barierki.

Odłożyliśmy swoje bagaże na pas i przeszliśmy przez barierki. Po otrzymaniu ponownie naszych walizek, ruszyliśmy do samolotu.
Niall je ułożył w odpowiednie miejsce i kazał zając odpowiednie miejsca.
Uczyniłam to i rozsiadłam się na jednym z wyznaczonych foteli.

- Ile edukacji masz za sobą? - zapytał.
- Słucham?

Przewrócił oczami i głośno westchnął.

- Szkoła. Do której klasy chodzisz? Chce wiedzieć, do której cię zapisać.
- Emmm..... ja nie chodziłam do szkoły....

Chłopak oniemiał i po chwili założył ręce na piersi marszcząc nos.
Był zły, ale na mnie?

- Jak to nie chodziłaś do szkoły?
- Normalnie.....mama mi nie pozwalała i w końcu mnie wywalili. - zasmuciłam się.
- To będzie problem......

***

Dotarliśmy na miejsce. Niall ciągle mówił, że te fotele są nie wygodne i nie da się na nich usiedzieć nawet godziny.

Ja natomiast zastanawiałam się, czy mój kochany brat nie zmienił się w jakiegoś chorego biznesmena, któremu wszystko zawsze przeszkadza.
- Podjedzie po nas mój kumpel....... o tam - powiedział wskazując na Porshe w kolorze białym.
Ful wypas, zazdroszczę mu tych jego sianoskich kolegów.
- Siema Jus, to moja siostra Trice - powiedział wskazując na mnie dłonią.
- Hej, Justin.
Podał mi dłoń, którą po chwili uścisnęłam przyjaźnie.
- Wchodź - powiedział brat zajmując przednie siedzenia.

No tak, Trice Horan na tyłach.
Zajęłam tylnie siedzenie i ruszyliśmy.

***

- Dzięki, w razie czego zdzwonimy się. -powiedział brat do Justina.

On odjechał, a my stanęliśmy przed wielką willą.
Podziwiałam jej widoki, gdy nie przeszkodziła mi pewna osoba biegnąca w naszą stronę.

-Pokojówka? - zapytałam drwiącym głosem.

- Nie? To Olivia.

Podbiegła i rzuciła się Niall'owi na szyję dając mu całusa w polik. Po chwili odkleiła się od niego i zwróciła się w moją stronę.

- Cześć, jestem Olivia. Narzeczona Niall'a. - podała mi dłoń.

ŻE CO ?!?!?

My Brother Niall Horan|✔️| |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz