Ever let you go

2.1K 150 6
                                    

"Wyjątkowość tego wszystkiego polega na tym, że nie jest prawdziwe, a nie dlatego, że nie jest do powtórzenia"

Sharon

Wpadamy do mieszkania April, a może do mieszkania April i Jacka, a może do mieszkania April i Jacka oraz Luka. Kogo to w tym momencie obchodzi? Najważniejsze jest to, że nie ma samochodu April na podjeździe, co oznacza, że dom jest pusty.

Napaleni młodzi ludzie to nic specjalnego w miasteczku studenckim, jednak czuję się inaczej od pozostałych. Jakby wiedziała, że to wypali się we mnie na zawsze. Zostawi ślad na mojej duszy i tymczasowe ślady na ciele.

Kocham go.

Powinnam to powiedzieć, ale po raz kolejny nie chce psuć tego, co się między nami dzieje.

Wyskakuje z samochodu, ale za nim zdążę zrobić cokolwiek innego, jestem przygnieciona do jego boku, a do moich ust, przygniecione są usta mojego chłopaka. Jego ręce błądzą po moich plecach, po moim tyłku, aż w końcu zaciskają się na nim. Jęczę w jego usta, gdy on podnosi mnie na tyle, żeby zaplotła nogi wokół jego pasa, tak właśnie robię. Dłońmi sama pieszczę jego tyłek, szukając tam klucza do drzwi, cóż i przy okazji czerpiąc nie mała przyjemność z dźwięków jakie wychodzą z jego ust.

Luke staje plecami do drzwi, tak, że wychylam się nieznacznie, żeby szybko je otworzyć. Tak samo szybko jak je otwieram, równie szybko jestem przyciśnięta do nich po wewnętrznej stronie mieszkania. Zamykam je gdy Luke mnie do nich przygniata i oboje wybuchamy śmiechem.

- Mam coś dla ciebie - mówi i opiera swoje czoło na moim.

- Jest w prawej kieszeni z przodu - kiwam głową i sięgam do niej pośpiesznie.

- Luke - on zaczyna się śmiać.

- To nie to, co myślisz, Sharon - wyciągam z niej pudełeczko i dokładnie sobie przypominam, co to.

- Czy to? - kiwam głową i składa lekki pocałunek na moim ustach.

- Otwórz - próbuje to zrobić nie puszczając jego nóg, ale jest to całkiem trudne zadanie. Jednak w końcu udaje mi się. To bransoletka z zawieszkami. Znajduje się na nich parę naszych wspólnych rzeczy. Jego pierwsza literka imienia, aparat, gitara, fale, lody, sukienka, moja pierwsza literka imienia. Czuję, że w oczach zbierają mi się łzy, ale po chwili już ich nie ma, bo Luke je scałowuje.

- Jest piękna - mówię i wolno go całuję, delektując się każdym najmniejszym elementem, nas połączonych. 

- Pomożesz mi? - odstawia mnie na ziemię i szybko zakłada bransoletkę i całuje mnie w ten nadgarstek na, którym ją zapiął.

- Na początku były tylko dwie, ale potem dokupiłem resztę. Miałem to już dawno, ale to wiesz, ale ta chwila wydała mi się idealna - ponownie zaplatam ręce dookoła jego szyi i całuję go z miłością. Cholera z miłością aż po grób, z miłością, której nigdy nie zapomnę. Czuję jakby była odwzajemniona i, że to jest właśnie sposób na pokazanie tego, a to jest mój.

- Zabierz mnie do swojego pokoju - mam ochotę wyobrazić sobie, że tu żyjemy i nic nas nie rozłączy. Moim marzeniem jest zostać tu na zawsze z nim, ale skoro to niemożliwe, zamierzam czerpać z tej nocy dosłownie wszystko.

WORDPLAY {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz