Wally ruda małpo

1.4K 71 8
                                    

- a tak wogóle jestem Wera - powiedziałam zgejmując maskę.  Widać było jak ich zamórowało.  No nic dziwnego pezwcież wyglądam jak Wally.  Mój brat szybko się ogarnoł i postanowił zagraś w grę

- no cześć jestem Wally - powiedział podając mi rękę.  Przy okazji karzde słowo powiedział powoli i wyraźnie.

- no wiem  - powiedziałam puszczając jego rękę.  Pierwsza ocknęła się rudowłasa dziewczyna o zielonej skórze

- cześć jestem Megan - powiedziała przyjaźnie. Wydaję się miłą osobą.

- miło mi - powiedziałam z olbrzymim uśmiechem który odwzajemniła. Potem podszedł wysoki czarnoskury blondyn
- miło cię poznać Kid, jestem wodnik - powiedział wyciągając rękę w moją stronę.  Odrazu ją uścisnełam

- Wally mówił mi że jesteś z antlantydy, jak tam jest?

- pięknie - powiedział odchodząc kawałek. Wally gestykulował mi że mam nic więcej nie mówić co wyglądalo komicznie.  Potem podszedł wysoki czarnowłosy chłopak z logo supermera

- Conner - powiedział wyciągając rękę.  Uścisnełam ją

- Wera  - chyba nie jest za bardzo rozmowny.  Nie to nie.  Został tylko robin który podszedł powoli,  ze spuszczoną głową

- jestem robin, i sorry za tą nogę, wiedziałem że ktoś ma nam pomóc w misji ale nie spodziewałem się sprintera

- to pewnie Wally się nie pochwalił - wszyscy na niego spojżeli. 

- czym  ? - zapytała Megan.  Wally ładnie pokazywał że mnie zabije  w domu. 

- no mały tłumacz się przyjaciołam dlaczego nie powiedziałeś że masz siostrę - i wzrok wszystkich znowu padł na niego  ,UPS.  Chyba trochę im się naraził.

- Wera- warknoł groźnie - no jak myślisz czemu im nie powiedziałem?  - wzruszyłam ramionami - bo leżałaś w śpiączce pół roku 

- nie było tematu - powiedziałam odrazu.  Nikt chyba nie czaił o co chodzi, ale ani ja ani mój brat nie lubimy o tym gadać.  Robin chyba chciał zaptać o tą śpiączkę ale zmieniłam temat

- to może zagramy w butelkę - zaproponowałam  ,wesoło.  Tak humor zmienia mi się strasznie szybko.

- niemamy butelki - powiedział Conner . Pobiegłam  do kuchni.  Przejżałam wszystkie szafki i jedyną butelkę jaką znalazłam była butelka z mlekiem. Wypiła bym, ale nienawidzę mleka.  Wziełam butelkę i pobiegłam do  do głównej sali. 

- Wally łap - powiedziałam żucając mu butelkę.  Spojżał na mnie dziwnie - no nie patrz tak tylko pij - pogoniłam go.  Szybko odkręcił butelkę i zaczął oprużniać zawartość.  Szybko mu poszło

- teraz mamy butelkę - powiedział uradowany.  Wszyscy poszliśmy do salonu i zaczeliśmy grę.   Było nam naprawdę wesoło.  Zadawaliśmy głupie pytania,  jeszcze głubsze wyzwania.    Krótko  mówiąc robiliśmy sobie jaja. I tak najlepszy był robin który kazał mi zadzwonić do batmana i zapytać czy lodówka mu chodzi.  Biedny myślał że tego nie zrobię.  Nawet nie wiecie jak się mylił.  Zadzwoliłam i gdy tylko skończyłam rozłączyłam się.   Niektórzy to mają głupie pomysły, a inni pecha bo  naprzykład Conner musiał  zjeść gofry z ogórkiem kiszonym,  nutellą,  dorszem i sosem czosnkowym . Nie żebym ja tego nie zjadła, bo jadałam gorsze rzeczy, ale ja  i Wally mamy przyśpieszony metabolizm więc jest różnica.  Szacun dla Connera. 

Gdy skińczyliśmy grać usiedliśmy na kanapie i zaczeliśmy oglądać film.  Pierwszy był spoko,  drugi też całkiem niezły.  Na trzecim stwierdziłam że mi niewygodnie i usiadłam na ziemi oparta o kolana brara.  Nie wiem jak skończył się trzeci film bo zasnełam.

rudy duet - nawet najszybsi bywają za wolniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz