nawiedzona Góra Sprawiedliwości ?

737 55 4
                                    

Gdy staliśmy przed   portalem usłyszeliśmy coś jakby ktoś rozwalił coś szklanego a zaraz potem krzyk.  Wszyscy odwrucili się  w stronę dźwięku.  Potem ich wzrok przeniusł się na mnie.  Przeniosiłam wzrok po wszystkich po kolei

- no co? - zapytałam  patrząc po nich. 

- Bardzo śmieszne Wera gdzie głośnik?  - zapytał robin po chwili ciszy. 

- ja?  Ciebie pojebało?  Kiedy mialam to zamontować ? - zapytałam zbulwersowana.

- skoro to nie ty to kto?  - zapytała Artemis

- no nie wiem, wyłączyliśmy film?  - zapytałam idąc w stronę salonu.   reszta poszła za mną, ale po chwili Wally nas wyprzedził

- będę pierwszy!  - krzyknął biegnąc.  Wiem że chce rozluźnić atmoswerę.  Nagle w korytarzu zgasłi światło, a na tle światła widac było ciemną postać

- Wally to nie jest śmieszne ! - krzyknęła Artemis  jednak postać nawet nie drgnęła

- Wally idioto !- wydarłam się

- no i czemu znowu mnie obrażasz?  - zapytał głos za nami. Odwruciłam się tam i  zobaczyłam Wally'ego

- zaraz skoro ty jesteś tu, to kto jest tam - zapytał Robin patrząc na postać stojącą przed nami.  Stała ona bliżej niż przed chwilą.  Nagle to coś ruszyło prosto na nas.  Tak nas to wystraszyło że zaczeliśmy piszczeć.  Gdy to coś miało w nas przywalić, światło się zapaliło.  Czułam jak serce mi wali.  Spojżałam na  resztę.  Też byli przerażeni

- nadal myślicie że to ja?  - zapytałam cięszko oddychając.  Pokiwali głowami.   Poszliśmy do salonu.  Wodnik odrazu sprawdził DVD.  Płyta była w  pudełku. Spojżeliśmy po sobie

- to co dzwonimy do ligi? 

- ta świetny pomysł Conner,  ciekawa jestem co im powiemy?  Że naoglądaliśmy się horrorów i teraz boimy się przebywać w górze sami? - zapytała z ironią Artemis.  Megan poszła do kuchni i stanęła jak wryta. Podeszłam tam.  Na ziemi leżały dwie ramki ze zdjęciami.  Obje przedstawiały nas . Na jednym jesteśmy w kostiumach, a  drugim luźno  ,gdy graliśmy w piłkę.  Co mnie zdziwiło na obu zdjęciach były skreślone trzy, te same osoby.  Ja,  Artemis i Robin.  Podniosłam je i pokazałam reszcie.  Szczególnie zainteresowało ona Artemis która gdy tylko wziełs je do ręki cała pobladła.   I wtedy znowu zgasło światło.  Znowu zapiszczałam bo coś dotknęło mojej  ręki.  Gdy światło się  zapaliło odrazu odwruciłam się w  drugą stone ale nic tam nie było.

- trzeba to sprawdzić,  rozdzielamy się na trzy grupy . Megan idziesz z Connerem i Robinem , Artemis idziesz z małym , Kid pójdzie ze mną . Używamy komunikatorów nie widzę potrzeby używania łącza telepatycznego. Wszystko jasne  ? - kiwneliśmy głowami i karzda grupa poszła ,w swoim kierunku. my poszliśmy  w stronę garażu. Nie bardzo  było mi do śmiechu ,a nie chciałam się odzwyać bo obawiam się że mogę się jąkać .

- aż tak się boisz ? - zapytał w połowie drogi wodnik

- co ?

- pytałem czy aż tak się boisz  , dawno nie byłaś tak cicho - powiedział spokojnie

- nie , najbardziej się boję że utopią mnie w mleku - posłał mi pytające spojżenie- jak byłam mała wypiłam 48 kartonów zpleśniałego mleka,  mimo przyśpieszonego   metabolizmu, brzuch bolał mnie 4 godziny, od tego czasu nie piję mleka - powiedziałam  . Wodnik się zaśmiał.  Nie przeszkadza mi to.  Karzdy się z tego śmieje.  Szliśmy dalej.  Reagowałam na karzdy najmniejszy szmer.  No co mam powiedzieć?  Mam stracha i to niezłego.  Mentalnie sikam ze strachu za karzdym razem jak usłyszę jaki kolwiek dźwięk.  Nagle usłyszeliśmy psychiczny śmiech, przerywany płaczem. Zaraz po tym zgasło światło.   Z trudem powstrzymałam się od pisku.  Jedna żarówka na końcu korytaża zapaliła się oświetlając rudą dziewczynę. Stała tyłem ,miała długie czarne spodnie,  u białą koszulę pobrudzoną w kilku miejscach.  Wzrostem i kolorem włosów przypominała marsjankę. 

rudy duet - nawet najszybsi bywają za wolniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz