-56-

6.9K 420 153
                                    


Gdy wysiadłam z auta od razu pomaszerowałam na plażę. Zorientowałam się, że byłam boso, kiedy postawiłam stopy na zimnym, mokrym piasku. Minęłam zatłoczoną plażę i odszukałam jakiegoś spokojnego punktu. Panowała tam niezachwiana cisza, jedynie woda lekko szumiała i idealnie komponowała się ze śpiewem egzotycznych ptaków. Wtedy, kiedy miałam już zająć miejsce na piasku, przyprażonym przez coraz bardziej silne, popołudniowe promienie słoneczne, zobaczyłam moczącego nogi w wodzie Josha. Brunet siedział ze smutną miną i rzucał kamykami do wody. Dopiero teraz dokładniej mu się przyjrzałam. Miał rozwichrzoną, bujną, czarną czuprynę, postawioną do góry, orzechowe, błyszczące oczy otulone szeregiem ciemnych rzęs, delikatny, ciemny zarost, który dodawał mu męskości, zgrabny, nieduży nos i pełne, jasnoróżowe usta. Jego karmelowa skóra połyskiwała na słońcu, a masa tatuaży dodawała pewnego rodzaju uroku. Dobrze zbudowane ciało mężczyzny przyciągało wzrok. 

- Josh? - chrząknęłam znacząco, podchodząc do niego. Brunet od razu się ocknął, a na jego twarzy zagościł uśmiech.

- Rachel - szepnął. - Co ty tu robisz?

- Chciałam pobyć trochę sama, ale skoro już tu jesteś to chyba nawet lepiej. - Uśmiechnęłam się do niego ciepło, co odwzajemnił. Spojrzałam na jego zabandażowaną na nadgarstku rękę, ale udałam brak zainteresowania tym faktem i usiadłam obok, na piasku.

- Czy coś się stało? - zapytał, a w jego głosie wyczułam troskę.

- Mam doła. - Westchnęłam i oparłam głowę o męskie i szerokie ramię Josha. - A ty co tu robisz?

- Myślę. - Uśmiechnął się, jakby sam do siebie.

- O czym? - zapytałam ciekawsko.

- Chyba raczej o kim - roześmiał się, a ja uniosłam kuriozalnie jedną brew. - Nie sądziłem, że cię jeszcze zobaczę. Nie zostawiłem ci numeru, ty mi też nie, ale... W pamięci zrobiłaś sobie dobrą miejscówkę. Zresztą, nie tylko w głowie - mruknął, jeżdżąc ręką po wodzie.

- Ja też o tobie pamiętałam - powiedziałam. - A jeszcze bardziej zapamiętał cię mój chłopak - wypaliłam, choć wcale nie chciałam. Mój dawny nawyk mówienia tego, co przyszło mi na myśl powrócił.

- Masz... Chłopaka? - Zrobił smutną minę.

- Miałam - stwierdziłam oschle. - Nie wiem, nie umiem z nim się dogadać. - Wzruszyłam ramionami. - To dlatego mam dziś doła. Nie chcę o tym rozmawiać. - Włożyłam ręce do wody i przejrzałam się w jej odbiciu.

- W porządku. - Uśmiechnął się do mnie pocieszająco. Siedzieliśmy w ciszy kilka dobrych minut, ale w końcu nie wytrzymałam.

- Do cholery, on jest idiotą. Wtedy, kiedy rozmawiałam przez komórkę obok restauracji, to rozmawiałam z nim, nie z tatą. Wtedy usłyszał ciebie i od tej pory ciągle robi wszystko, żebym była zazdrosna. Udaje przy innych dziewczynach dżentelmena, którym nie jest - scedowałam i nieśmiało na niego zerknęłam. - A ja ci wtedy o nim nie powiedziałam, bo nie chciałam zepsuć atmosfery. Ten wieczór był jednym z najlepszych w moim życiu, Josh. Wpadłam na ciebie przypadkiem, ale... To było najlepsze, co mogło mnie spotkać w Japonii - stwierdziłam, zgodnie z prawdą. Był naprawdę kimś godnym poznania. - Poza tym, mój brat przez cały czas mnie okłamywał, rozumiesz? Przez piętnaście lat nie widziałam swojego ojca, a gdy udało mi się z nim skontaktować, odkryłam, że on i mój brat przez ten czas się znali. Przyjechałam z tatą do Japonii, a za nami mój brat. Opowiedziałabym ci wszystko od początku, ale to jest tak skomplikowane, że sama się w tym wszystkim pogubiłam. - Westchnęłam. - Powinnam wrócić do domu i załatwić sobie szkołę, a nie szlajać się z bandą idiotów i otrzymywać jeszcze coś takiego w zamian. - Skrzyżowałam ręce, roniąc kilka łez. Josh nie odpowiedział nic. Patrzył tylko na mnie i zorientowawszy się, że całe moje życie strasznie mnie zraniło, mocno przycisnął mnie do swojej klaty. - Czasami chciałabym zadzwonić do mamy i wyżalić się jej, poskarżyć na tych głupków, ale zarówno ona, jak i mój ojciec znaleźli sobie innych partnerów. Na dodatek matka zechciała zaadoptować nowe dziecko z tym potworem, z którym się złączyła i który mnie nienawidzi - mówiłam wszystko, co leżało mi na sercu. - Zaniedbałam swojego psa, a i o mały włos nie straciłam przez tego idiotę, mojego chłopaka, własnej, najukochańszej przyjaciółki. Całe szczęście, że ją mam. Gdyby nie Amy, dawno byłabym na dnie. - Przytuliłam się mocno do chłopaka, czując jak gładził mnie ręką po głowie. Ciężko odetchnął i dał mi całusa w czoło, po czym spojrzał na moją twarz i wytarł z niej łzy.

- Jesteś silna - powiedział bardzo stanowczo. - Jesteś silna i masz wielkie serce. - Złapał mnie za rękę. - Prawdopodobnie zbyt pochopnie, ale za to jak intensywnie się zakochałem - zaśmiał się, odwracając wzrok. Zamrugałam kilkakrotnie oczami i uważnie się mu przyjrzałam.

- Co? - Złapałam go za zabandażowaną rękę. Josh spojrzał na mnie i odwinął materiał, pokazując mi świeżo zrobiony tatuaż. Widząc go, praktycznie dostałam zawału.

- Na razie muszę go chronić przed słońcem i innymi takimi czynnikami. - Uśmiechnął się. - Może być?

- Przecież... Przecież... - zaczęłam się jąkać. - To moje imię! - Złapałam go za dłoń.

- Uznałem, że nigdy więcej cię nie zobaczę, ale nie chciałem o tobie zapomnieć. Stąd ten pomysł. - Spojrzał mi w oczy. - Zakochałem się od pierwszego wejrzenia, rozumiesz?

Popatrzyłam na niego niedowierzająco.

- Jeśli będę musiał czekać na ciebie, zrobię to. - Nie przerywał patrzeć mi w oczy. - Bylebyś dała mi szansę. - Pochylił się do mnie, a ja nie zdążyłam wydukać ani słowa, zanim brunet wpił się w moje usta. Byłam w tamtym momencie na siebie piekielnie zła. Moje serce należało do innego idioty, ale oddałam pocałunek brunetowi, bo wiedziałam, że przy nim czułam się wyjątkowo. Miałam mętlik w głowie, ale chciałam bliskości Josha. Założyłam mu ręce na szyi i pozwoliłam się całować. Myślałam, że brunet miał ochotę zagłębić się w tej czynności, ale on po czułym pocałunku, oderwał się ode mnie. - Chcę, żebyś była pewna, tego co robisz - zaśmiał się, patrząc mi nadal w oczy. - Zaczekam, aż będziesz pewna tego uczucia. - Złapał mnie za rękę i złożył na niej czuły pocałunek. Popatrzyłam przed siebie pusto i nabrałam pretensji do mojego chłopaka. Przecież on nigdy nie słuchał mnie jak Josh. Nigdy nie był szczery i nigdy nie zachował się tak jak on. Wiedziałam, że Charlie to pieprzony badboy, ale odrobinę czułości by mu nie zaszkodziło. Nie umiałam ogarnąć własnych myśli. Wszystko zaczęło mi się plątać.

- Myślałam, że tak wygląda ideał mojej przyjaciółki, ale chyba ktoś podmienił nam mózgi. - Zaczęłam się śmiać, a on razem ze mną.

- Chodź. - Złapał mnie za rękę i pociągnął wzdłuż plaży, w stronę molo. Stało przy nim kilka łódek, statków, jachtów i innych tego typu pojazdów. - Rachel, wybieraj. - Wskazał mi na nie ręką.

- Ja? - Zdziwiłam się. Byłam przyzwyczajona do tego, że w parze z chłopakiem to on decydował o wyborach. - Może... Motorówka?

- Jak sobie życzysz. - Uśmiechnął się i wypożyczył nam pojazd, którym wypłynęliśmy sobie na środek jeziora. Brunet stanął tak, byśmy dokładnie widzieli przed sobą Fudżi, nad którą górowała chmura, zakrywająca jej szczyt. Niebo zaczynało różowieć, a wśród drzew wiśniowych wyglądało to niesamowicie. - Jesteś przepiękna - szepnął, patrząc na mnie. Zatrzymał motorówkę, abyśmy mogli spokojnie porozmawiać, z czego byłam niezmiernie zadowolona.

- Naprawdę? - zapytałam, ponieważ byłam przyzwyczajona do takiej rozmowy z Charlie'm. Właśnie. Byłam uzależniona od niego. Nie wiedziałam, co sobie myśleć. A jeśli i Josh mnie okłamie?

- Oczywiście, że tak. - Uśmiechnął się. - Szare oczy... - szepnął. - Są niezwykłe.

- I dziwne - zaśmiałam się.

- Jeśli już, to inne. Inne, wyjątkowe. Jak cała ty. - Złapał mnie za rękę, ale ja ją lekko strząchnęłam. Widząc głębię oceanu, przypominały mi się upiornie niebieskie oczy mojego chłopaka.

- Tak się przy tobie czuje - powiedziałam, co uznałam za słuszne. - Ale jeśli też coś ukrywasz, to chyba się zabije.

- Nie trafiłaś - zaśmiał się i wziął mnie na ręce, wrzucając do wody.

- Co to miało być? - Ochlapałam go, a on wskoczył do jeziora i znalazł się za chwilę obok mnie.

- Na ochłodę. - Uśmiechnął się i wyjął z motorówki sprzęt do nurkowania. - Myślę, że też jesteś ciekawska.

- Też? - Szturchnęłam go w bok. - Bratnia dusza? - zaśmiałam się i weszłam na pokład, aby założyć to, co mi dał.

- Niekoniecznie bratnia - powiedział z szerokim uśmiechem, spoglądając mi w oczy. Odwróciłam go od siebie i zdjęłam ubrania, aby wysuszyły się w tym czasie, kiedy będziemy pod wodą. Byłam zdziwiona, bo to jedyny facet, który nie starał się mnie podglądać.

- Okej. - Uśmiechnęłam się. - Z resztą mi pomożesz. - Wskazałam mu butlę z gazem. Brunet wyszczerzył białe ząbki i od razu zabrał się za pomoc. Gdy zilustrował moje ciało w tym obcisłym kostiumie, nieco się zawstydziłam. - Widziałam. - Pogroziłam mu palcem, a on zaczął się śmiać.

- Ty będziesz patrzeć, czy się odwracasz? - Podniósł swój strój i spojrzał na mnie, widocznie rozbawiony.

- Mam dylemat. - Zaczęłam się śmiać, odwracając do bruneta tyłem. - Zdecyduję za chwilę - dopowiedziałam, a on nadal się śmiał. Nie zdążyłam nawet zebrać myśli do kupy, gdy pociągnął mnie za rękę, wskakując do wody. Zwiedzając podwodny świat poczułam się jak syrena, jedna z tych, o których czytałam, będąc małą dziewczynką. Nigdy wcześniej nawet przez myśl nie przeszło mi, że mogłam podziwiać to miejsce z takiej perspektywy. Byłam zachwycona, czego nawet nie ukrywałam. Chciałam, by ten dzień się nie skończył. Ale przecież wszystko się kiedyś kończy, prawda?

Game with badboys ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz