VIII

828 41 1
                                    


Obudziłam się, gdy za oknem było już kompletnie ciemno. Rozciągnęłam się i poprawiłam roztrzepane włosy, stawiając stopy na ciepłej podłodze. Zauważyłam wtedy swoją łydkę, która o dziwo była zabandażowana i delikatnie się uśmiechnęłam. Podeszłam do dużego lustra z hebanowym obramowaniem i wytarłam rozmazany tusz. Pomasowałam się po burczącym brzuchu i nieśmiało wyszłam z pokoju bruneta, kierując się schodami w dół.
- A ty to.. ? - usłyszałam za plecami, przez co gwałtownie się odwróciłam.
- Ivy Lynn. - podrapałam się za uchem i pomasowałam niewielki kolczyk na nim. - Miałam dziś małą akcję z Carlem, więc pozwolił mi pospać w jego pokoju. Miałam go poszukać.. - zaczęłam się usprawiedliwiać, żeby nie wyjść na jakąś idiotkę albo intruza.
- Spoko, laska. - zaśmiał się. - Jestem Percy. - wyciągnął w moim kierunku dłoń, a ja domyśliłam się, że to ostatni z ich współlokatorów, więc podarowany mi uścisk odwzajemniłam. Percy był równie wysoki, co Carl i miał bujne, kręcone, ciemnobrązowe włosy, które stanowczo dodawały mu uroku. - Pewnie jesteś głodna. - powiedział. - Możemy zjeść razem, właśnie szedłem zrobić sobie kolację.
- Kolację? - zdziwiłam się, schodząc z nim równym tempem po schodach.
- Jest przed dziesiątą. - zaczął się śmiać, a ja zrobiłam duże oczy.
- Tyle spałam?! - złapałam się za głowę. - W takim razie gdzie jest Carlos? Nie wygnał mnie ze swojego łóżka?
- Żartujesz sobie? Taka godzina to najlepsza pora na polowania. - zaśmiał się cicho. - Pojechali na misję.
- Misję? - po raz kolejny się zdziwiłam. Całe szczęście Percy to niezły gaduła i nie miał nic przeciwko ciągłym pytaniom.
- No, jasne. Wszyscy należymy do gangu, Squad Wolfs. - kiwnął głową, a ja uniosłam brew ku górze. - Nie powiedzieli ci, ha. No więc, już wiesz. Ja niedawno wróciłem, bo miałem dzisiaj za zadanie odebrać haracz od Olympus'ów. Mijałem się z resztą po drodze. Eddie jest świetnym informatykiem, skończył i collage, i studia w tym kierunku, więc jest obeznany na każdym urządzeniu, które ma do tego odpowiedni czytnik. Musiał zapewne rozszyfrować kody do jakiegoś banku, żeby nasi goście pogli go okraść. Jacen, jak na dobrego snajpera przystało, musi zapewnie załatwić intruzów z ukrycia. Kittyknight znowu ukatrupi jakiegoś kolesia, dzięki swojemu niezaprzeczalnemu urokowi, a co robi Carl jak zwykle nie wiadomo. To raczej samotny wilk, który woli robotę na swoją rękę, niż w grupie. Tylko w wyjątkowych sytuacjach zabiera za sobą towarzysza albo naszą paczkę. Dziwię się więc, że byłaś z nim na małej akcji. Co zrobiliście?
- To znaczy.. - zaczęłam, czując się głupio przez to, co powiedział. - Wczoraj powiedziałam, że jeździ wolno, gdy razem z moim bratem skorzystaliśmy z jego podwózki do domu Eddie'go i Jacen'a...
- A! To ty! Ivy i CoCo, mieliście przyjechać! Całkiem zapomniałem! - przerwał mi, wylewając mleko od płatków na podłogę. - Dobra, kontynuuj. - schylił się ze szmatką w ręce, aby wszystko pościerać.
- Więc.. - zaśmiałam się. - Więc obudził mnie o południu i zabrał na przejażdżkę, żeby udowodnić, że się mylę. - wywnioskowałam.
- On? Od kiedy martwi się cudzą opinią, a zwłaszcza dziewczyn? - spojrzał na mnie ze zdziwieniem, a ja skrzyżowałam ręce. - Tak, to bóg piękności, zapomiałem. Wybacz, znowu ci przerwałem.
- Wtedy naprawdę nieźle się popisał. Ścigała nas policja, przemalowaliśmy wóz, ale denerował mnie i pomazałam go spray'em w związku z czym jeden element na dachu został niedokończony. Poszedł ze mną do starego budynku, który coś mi przypominał, a wtedy psy musiały rozpoznać wóz i weszły za nami, żeby nas załatwić. - oznajmiłam, ale uznałam, że nie będę psuła mu reputacji twardziela, który mimo wszystko nie pozwolił, aby mnie złapali. - Cóż, zabraliśmy im broń, gdy uznali, że się poddajemy, a potem skoczylismy do auta i odjechaliśmy. Wpakował wóz do stacji benzynowej, która wybuchnęła, a my w tym czasie znaleźliśmy taksówkę i przyjechaliśmy do waszego mieszkania. - skróciłam całą sytuację, dziwiąc się, że tym razem mi nie przerwał.
- Stąd ten bandaż? - skinął ręką na łydkę, a ja cicho się zaśmiałam, kiwając głową. - Nie mogę tego ogarnąć. To niemożliwe, żeby Carl się tak zachował. - pokręcił głową. - Widzę, że coś was łączy.
- Percy, jestem tu od godziny pierwszej w nocy i spałam już trzy razy, a w tym czasie miałam niezłe przygody. - skrzyżowałam ręce, patrząc na niego z uniesioną brwią, przez co zaczął się śmiać. Zielone oczy chłopaka stanowczo zabłysnęły, gdy włączył lampkę nad szafką, pod którą robił jedzenie.
- Tak tylko mówię. - zaśmiał się. - Stwierdzam fakty.
- A ja stwierdzam, że nie poradzisz sobie z tą kolacją. - zabrałam mu patelnię, na której postanowił zrobić jajecznicę. Wsypałam szczypiorek, a on kręcił się za moimi plecami i co chwila dorzucał jakieś składniki. - Percy! To ma być jajecznica, a nie sałatka! - uderzyłam go gorącą, drewnianą łyżką po nagim ramieniu.
- Au! - spojrzał na mnie pretensjonalnie i położył na czubku głowy plasterek pomidora.
- Zabiję cię! - krzyknęłam, zakręcając gaz, gdyż jajecznica była gotowa. Złapałam za jajko i gdy nie spostrzegł, trafiłam nim w jego bujne włosy.
- Ach tak? - spojrzał na mnie wymownie, szukając po szafkach zapewne mąki. Zdążył wysypać ją na moje włosy, gdy drzwi otworzyły się, a ja wpadłam na cudze ciało.
- Do chuja jebanego! - usłyszałam kobiecy wrzask, a gdy podniosłam oczy zobaczyłam kittyknight z paczką mąki na głowie. Zabijała wzrokiem i mnie, i swojego przyjaciela. - Pojebało was? Co ty tu robisz, Nanny? - skrzyżowała ręce, po czym wstała i zrzuciła mnie ze swoich kolan.
- Jestem Ivy. - fuknęłam.
- Przecież wiem. - wywróciła oczami. - Różnie mówię na ludzi, przyzwyczaj się.
- Najczęściej ludzi wyzywasz. - zauważył Percy, za co brunetka trzepnęła go w plecy. - Okej, jajecznicę? - spojrzał na nią z szerokim uśmiechem.
- Nie, dziękuję. - oznajmiła, krzyżując ręce.
- Naprawdę lubisz malować. - usłyszałam za plecami głos Carlosa.
- Tym razem to jego dzieło. - skinęłam palcem na Percy'ego, który szeroko się do przyjaciela uśmiechnął. - Odwieziesz mnie do domu? - spojrzałam na niego ukradkiem. - Czy mogę wziąć twoje auto i sama jechać?
- Zapomnij, że oddam ci kluczyki dobrowolnie. - powiedział i otworzył mi drzwi. - Wzięłaś wszystko?
- Nie, nie! Nie wzięła jajecznicy! - Percy dał mi jedzenie, ładnie ułożone na śnieżnobiałym talerzu. - Dobranoc, Ivy! - uśmiechnął się do mnie i mrugnął oczkiem w kierunku przyjaciela, zamykając nam drzwi przed nosem.
- Chcesz trochę? - podniosłam talerz i spojrzałam na bruneta, który zaczął się śmiać.
- Wsiadaj.

Game with badboys ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz