-54-

7.1K 406 7
                                    



Kiedy Amy zaczęła swoją udawaną konwersację z Rey, ja i Mia, niczym różowe pantery, zniknęłyśmy za ścianą, spostrzegłszy przy okazji zdezorientowane spojrzenia mojego brata i chłopaka. Szłyśmy, udając całkiem normalne dziewczyny, aby nikt nie zaczął nas podejrzewać, ale gdy weszłyśmy w teren nieprzeznaczony dla klientów, zachowałyśmy ostrożność.

Szukając pokoju Rey natknęłyśmy się na jakiegoś Japończyka, ale gdy Mia zrobiła srogą minę, pomyślał pewnie, że to jej siostra.

Na białych drzwiach w końcu korytarza zobaczyłyśmy dokładnie wyryty napis, wykonany najwyraźniej nożem. Były to duże litery, które pokazywały do kogo należało dane mieszkanie. Te, za którego klamkę chwyciłam, należał do Rey. Drzwi były jednak zamknięte.

- Cholera... - syknęłam i kilka razy pchnęłam drzwi. - Nie wejdziemy.

- Nie ma mowy, wejdę choćbym miała je wyważyć. - Mia przygotowała nogę do mocnego kopnięcia.

- Czekaj, czekaj, czekaj. - Złapałam ją za ramię. - Może Amy coś wykombinuje. - Wyjęłam telefon, aby napisać do Jo.

Do: pippi landstrumpf       12:34
Ej, mała. Mamy problem. Drzwi są zamknięte!

- Jesteś pewna, że zlecasz takie zadanie blondynce? - Mia złośliwie się zaśmiała.

- Po pierwsze nie masz prawa żartować sobie z mojej przyjaciółki, a po drugie to ja jestem naturalnie blondynką, a ona ma rude włosy - fuknęłam, czekając aż odpisze.

- Już wiem, czemu zawsze byłaś dla mnie idiotką. - Znowu się zaśmiała, a ja zgromiłam ją spojrzeniem. - Przecież tylko żartuję!

Od: pippi landstrumpf   12:36
Schowajcie się w kiblu. Wyślę ci smsa, gdy pokój będzie otwarty.

Do: pippi landstrumpf  12:36
Co chcesz zrobić?

Od: pippi landstrumpf   12:37
Czy ty mi kiedykolwiek zaufasz? Mam swoje sposoby! Wystarczy?

Do: pippi landstrumpf   12:38
Dobra, nie drzyj się.

- Kazała schować się nam do kibla. - Zabrałam z miejsca zbrodni rudowłosą kumpelę. - Powiedziała, że coś wymyśli.

- Rok później... - Westchnęła Mia, opierając się o zlew.

- Daj spokój, znam Amy od wielu lat. Ona zawsze ma skuteczne, choć czasem wykraczające poza logikę innych, pomysły. Tylko dzięki niej, Mason nadal jest żywy - powiedziałam, krzyżując ręce.

- Jak to? - Zrobiła duże oczy, więc uśmiechnęłam się dumnie i opowiedziałam, w jaki sposób uratowałyśmy nowego informatyka Herp Fire. - Jeśli mam przestać być złośliwa, to zawsze podziwiałam jej bystrość. - Kiwnęła głową. - Bywa psychiczna, ale za to też ją lubię.

- Tak. - Uśmiechnęłam się. - Ale... Ekchem. Mogę cię o coś zapytać?

- Pewnie. - Wzruszyła ramionami.

- Ty... Wiedziałaś o moim ojcu? - szepnęłam, patrząc na siebie w lustrze. - Wiedziałaś, że on i Shiley się znają?

- Nie. Nie wiedziałam, że się znają, choć widziałam go w naszej kryjówce kilka razy. Nie spodziewałam się, że to wasz ojciec - wyjaśniła. - Co do tego, zachowali się naprawdę podle. Mogli chociaż uprzedzić, skoro już i tak mieli brudne ręce. Oszczędziłoby to części nieporozumień i upłynniło przepływ informacji - wywnioskowała, gdy naszą rozmowę przerwał sygnał komórki.

Od: pippi landstrumpf  12:49
GOTOWE.

- Gotowe? - mruknęła Mia, czytając mi przez ramię. - Gotowe na wszystko - zaśmiała się i mrugnęła okiem, wyciągając mnie w pośpiechu za rękę. Podeszłyśmy pod te same drzwi, które tym razem były nawet uchylone. Weszłyśmy do pomieszczenia i od razu rozpoczęłyśmy śledztwo. Szperałyśmy wszędzie, Mia pokusiła się nawet zajrzeć do szafy, ale nie było tam nic ciekawego. Gdy usłyszałyśmy cudze kroki, praktycznie dostałyśmy zawału. Złapałam rudą za rękę i wepchnęłam w prawy róg parapetu, sama zajmując lewy. Schowałyśmy się za zasłonami, które na nasze szczęście były czarne, więc miałyśmy pewność, że nikt nie mógł nas wtedy zobaczyć. Usiadłyśmy na parapecie i podkuliłyśmy nogi, a do środka ktoś zajrzał. Musiał być to Chad, ponieważ spojrzał tylko po otoczeniu i zamknął drzwi, nie zapierając ich na klucz. Odetchnęłyśmy głośno z ulgą i wróciłyśmy do działań. - Gdzie mogła ukryć te plany?

- A bo ja wiem? Mogą być wszędzie! - fuknęłam, siadając na fotelu przy biurku. - Nie powinnyśmy tu dłużej siedzieć. Rey w każdej chwili może wrócić.

- Kurwa... - Rudowłosa nadal przewalała na biurku wszystkie papiery. Ja w tym czasie napisałam do Jo.

Do: pippi landstrumpf     13:01
Gdzie ona mogła schować kawałek mapy?

Od: pippi landstrumpf  13:02
Tam, gdzie Noah. Znajdź globus i przyrządy geograficzne albo jakąś książkę historyczną. Powinny leżeć w środku staroci.

Do: pippi landstrumpf  13:02
Mówiłam ci, że cię kocham?

Powiedziałam Mii o pomyśle mojej przyjaciółki, więc  od razu zabrałyśmy się za przeszukiwanie odpowiednich książek. Po chwili ze "Starożytnej Azji" wyleciało kilka kartek.

- Mam! - Uśmiechnęłam się. - Posprzątajmy te brudy i spadajmy - zwróciłam się do Mii, której szeroki uśmiech na twarzy świadczył o wysokim zadowoleniu.

- Chłopaki, zbieramy się. - Uśmiechnęła się do nich Mia. - Myślę, że jeszcze się zobaczymy.

- Czemu tak szybko? - Odezwała się cienkim głosem Tashika. Zmrużyłam oczy, patrząc na nią i zamachałam ręką do Jo, aby podeszła do nas razem z Rey.

- No, siostro. Może spotkamy się wieczorem? - Szturchnęła ją w bok Mia. - Wpadniemy do was. A teraz wezwał nas świat. - Mrugnęła jej okiem, ciesząc się z niewiedzy rudowłosej.

- Jasne, będę gotowa. - Uniosła kuriozalnie jedną brew. Ich rozmowa była dwuznaczna, dlatego zachciało mi się śmiać. Odwróciłam głowę w kierunku naszego auta i pociągnęłam Jo za rękę.

- Miłego dnia! - krzyknęłam, nie zwracając na nikogo uwagi i wybiegłam z przyjaciółką na zewnątrz. Blondynka roześmiała się, patrząc na moją przebiegłą minę i tym razem usiadła na miejscu pasażera. - Ścigamy się, panowie? - Kiwnęłam głową, do stojących obok naszego wozu chłopaków. Wszyscy mieli czapki, fullcapy albo chusty na głowach, dresy i setki złotej biżuterii złożonej z zegarków, pierścionków, bransoletek i naszyjników. Kilku z nich było całkiem przystojnych, interesowali mnie przede wszystkim ci w tatuażach, takich jak miał Josh - obejmujących całe ręce.

- Pewnie, mała. Ale jeden warunek. Jeśli wygramy, jesteście nasze. - Uśmiechnął się koleś w szarych dresach z wielką czachą, wytatuowaną na szyi, pokazując kilka złotych zębów. Wskazał na trójkę pozostałych kumpli, którzy rozdzielili się i zajęli dwa auta.

- W takim razie, możemy dać wam fory! - Jo zaczęła się śmiać i rozciągnęła się na miejscu pasażera, wypinając przy tym swój biust. Wywróciłam oczami i wyjechałam z podjazdu, zanim się zorientowali. Widziałam tylko jeszcze niezadowolone spojrzenia reszty mojej paczki. 

Po wygranej grze, panowie oddali nam swoje złote łańcuchy z szyi, którymi obłowiłyśmy się jak rybacy na ławicach. Śmiejąc się, wróciłyśmy pod Tokio Hotel, pod którym czekali na nas "wspólnicy" i Mason. Swoją drogą, ciekawe gdzie chłopak był wcześniej.

- Już po randce? - syknął Charlie. - Może trochę szacunku do gangu?

- Nie prosiłyśmy o wstąpienie do niego. - Odezwała się Jo.

- Ty akurat jesteś tu przez przypadek - warknął na nią i spojrzał na mnie spod byka.

- Nie wiedziałam, że mam na imię przypadek - zaśmiałam się, robiąc w powietrzu niekontrolowane ruchy dłońmi. - No, i jeszcze słowo o Jo, a nie ujrzysz mapy. Bez niej gówno byśmy zrobili. Wszyscy. - Rzuciłam mu skrawek złowionego materiału. Blondynka uśmiechnęła się do mnie i w geście zwycięstwa weszła do środka pierwsza.

- Rachel, jesteś moim szczęśliwym przypadkiem! Może przypadkiem powinnyśmy być bardziej oschłe dla kogoś takiego? - mruknęła, a ja zaczęłam się śmiać. Weszłyśmy do windy i odjechałyśmy, zanim reszta zdążyła do nas dołączyć.

- Nie przesadzacie? - zagadnęła Mia, gdy wszyscy zebraliśmy się w salonie.

- Kto przesadza? - zapytałam, udając zdziwioną.

- Wy, a kto? - Wywróciła oczami.

- To przez przypadek - zaśmiała się Jo, spoglądając na mnie uroczo.

- Zamknij się - syknął jej Charlie.

- Pamiętaj o drugim fragmencie mapy - odpysknęła mu. - Spostrzegawczość masz numer jeden. - Wszyscy zerknęli na materiał, który dałam blondynowi. Charlie spojrzał na Amy złowrogo.

Nie spodziewałam się, że Jo zdążyła rozebrać mapę na części. Była bardziej przebiegła, niż myślałam. Mogłam przysiąc, że nawet ja nie spostrzegłam, kiedy to zrobiła.

- Jesteś wredną suką. - Ustał nad nią, wytykając palcem.

- A ty niewdzięczną szują. - Również ustała. Patrzyłam na blondwłosych, którzy zabijali się srogim spojrzeniem i omal nie wybuchnęłam śmiechem.

- Przestańcie. - Między nimi znalazł się Shiley. - Zachowujecie się jak jacyś gówniarze.

- Ty mnie nie pouczaj - syknęła do niego. Szatyn zamrugał kilkakrotnie oczami i mina zrzędła mu do końca. Wiedziałam, że w tamtym momencie go zraniła. - Chodź, Rach. Niech państwo spróbują wykombinować coś bez nas. - Odkręciła się, a jej jasne włosy zawirowały w powietrzu. - Chcę to zobaczyć.





Game with badboys ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz