-Noah, kruczoczarne włosy (rozdział dodatkowy)-

1.8K 54 43
                                    


 Ledwo, co opuściłem informatyczne studia, gdy na mojej drodze życia zjawiła się dziewczyna o niebywałym pięknie, która swą prostotą i pogodą ducha rozkochała mnie w sobie do szaleństwa. Wiedziałem, że podążając gangsterską ścieżką nie powinienem zawiązywać się z nikim poza mafią, aby nie dopuścić do zagłady tej osoby. Jednakże ona była uparta. Chciała utrzymywać związek w cieniu, ryzykować swoim życiem na koszt miłości. Taka właśnie była Veronica.

— Noah, spotkałam na mieście twojego przyjaciela... — oświadczyła, przekraczając próg mieszkania z kilkoma zakupami. — Jest bardziej wredny, oziębły i choleryczny, niż myślałam — dodała, z westchnięciem ulgi pozostawiając torby na podłodze.

Po zakończeniu ostatniej misji, urwałem się wcześniej, byleby odwiedzić narzeczoną i naszego małego synka za wszelką cenę. Mały, słysząc z oddali głos swojej matki, zaczął radośnie klaskać.

— Charlie to idealny kandydat na gangstera — roześmiałem się, łaskocząc syna po brzuchu. — Prawda, Carl?

Ciemnowłose stworzonko uśmiechnęło się i wyciągnęło do mnie ręce. Byłem z niego niesamowicie dumny. 

 — Jest do ciebie podobny. — Usłyszałem jej ciepły głos, gdy stanęła w drzwiach, przyglądając się naszej zabawie z uśmiechem. — Wracając do Charliego... To naprawdę mroczny typ. Nie mam pojęcia, w jaki sposób Delilah z nim wytrzymuje. Mnie, osobiście, ciężko było spojrzeć mu w oczy, nie wspominając nawet o bardziej złożonej rozmowie — kontynuowała, z przejęciem mówiąc o sytuacji, do której doszło w trakcie jej zakupów.

— Przesadzasz — roześmiałem się i zrobiłem miejsce na kanapie, aby moja narzeczona swobodnie zajęła miejsce tuż obok. Veronica opadła z ulgą na miękkim meblu, a jej głowa natychmiastowo spoczęła na moim ramieniu. — O czym rozmawialiście?

— Rozmowa? Raczej monolog Colemana! — oświadczyła, ponownie wprawiając mnie w rozbawienie. — Charlie kazał przekazać, że wasz szef dał wam dziś wolny wieczór, dlatego wychodzimy z nim, Del i jej rodzeństwem do knajpy. Macie świętować wybicie Hals Spark czy kogoś tam... Oczywiście nie pytał nikogo, czy wyraża chęć, ale to szczegół — dodała, równocześnie ze mną wybuchając krótkim śmiechem. Oboje wiedzieliśmy, że przebywanie w towarzystwie Charliego wiązało się z wieloma zasadami, ale koniec końców, blondyn potrafił sprawić, że każdy, bez wyjątku, bawił się niesamowicie. Veronica wzięła Carla na ręce, czule go ściskając i od razu oświadczyła: — Moja mama chętnie zaopiekuje się dziś naszym brudaskiem.

— Świetnie, tak... Jednak... Nie jestem pewny, czy nikt nas nie będzie śledzić... — mruknąłem, drapiąc się nerwowo za uchem. — Jeśli zobaczę coś podejrzanego, od razu wracamy. Nie chcę narażać cię na niebezpieczeństwo. — Objąłem ją ramieniem, gładząc przy okazji długie, kruczoczarne, falowane włosy. Ver przyłożyła dłoń do swojego brzucha i na moment się zamyśliła. Nie byłem w stanie odgadnąć, jakie słowa układały się w jej głowie.

— Nie musisz się aż tak martwić, Noah. — Na jej twarzy powstał szeroki uśmiech, choć wiedziałem, że Ver zrezygnowała z powiedzenia mi czegoś, co ją nurtowało. — Chociaż raz na jakiś czas, zabawmy się w gronie przyjaciół jak zwyczajni, młodzi ludzie.

— Dobrze. — Skinąłem głową, podstępnie się szczerząc. — To będzie wspaniała okazja, żebyś poznała lepiej Charliego.

— Zostańmy na tym, że jego dziewczyna jest moją najlepszą przyjaciółką. To zdecydowanie wystarczy — powiedziała z nieukrywalnym przestrachem, co natychmiastowo wywołało mój głośny śmiech. Widząc to, Ver wywróciła oczami. — Ty, Charlie i Darcy jesteście serio porąbani.

Game with badboys ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz