Po kilku dniach szkoły która była istną męczarnią, wreszcie nadszedł upragniony przez wszystkich weekend. Hikari wylegiwała się w swoim ukochanym łóżku, marząc o tym by spędzić w nim resztę swojego marnego żywota gdy po raz kolejny rozległ się jakże irytujący odgłos telefonu.
- KIMKOLWIEK JESTEŚ DAJ MI SIĘ WRESZCIE WYSPAĆ! - Krzyknęła do słuchawki, nie patrząc nawet jaki numer wyświetla się na ekranie.
- Curuś, jest 13:00. - W telefonie rozległ się głos mamy, która po chwili zaśmiała się cicho. - Czyli mam rozumieć że jakiś kawaler do ciebie wydzwania?..
- Mamo, skończ z tym to żenujące. - Odparła, ponownie opadając na łóżko. - Chciałaś czegoś?
- Jedynie poinformować cię że wrócę dopiero jutro wieczorem i nie życzę sobie żadnych imprez w domu, całuski! - Rozłączyła się najwyraźniej rozbawiona, podczas gdy rudowłosa zadawała sobie pytanie czy ona kiedykolwiek dorośnie. Skoro miała cały dom tylko dla siebie, postanowiła zrealizować swój plan dotyczący całodniowej drzemki.
- Heej, MAJAAA!
Wystraszona mało nie spadła z łóżka, słysząc donośny krzyk Armina zza okna. Miała już tego powoli dosyć, ten idiota od kilku dni dobija jej się do okna nie dając świętego spokoju, tak jakby nie mógł zająć się ciekawszym zajęciem niż drażnienie ludzi.
Leniwie wstała z łóżka i krokiem zombie doszła do łazienki, gdzie wzięła długi prysznic i przebrała się w pierwsze lepsze ubrania wyciągnięte z szafy. Nie mając ochoty na przypadkowe pogadanki ze strony uczniów z liceum, na sam koniec nałożyła na włosy swoją czarną farbę do włosów i założyła nowe, ciemne soczewki tworząc tym samym swoje szkolne alter-ego. Po upewnieniu się że nikt jej nie zauważy, wyszła z domu zamykając za sobą dom i poszła na spacer do miasta.
*****
Szła ulicami miasta, wlepiając wzrok w szary chodnik który dziwnym trafem wydawał się nader ciekawy. Nie miała konkretnego celu do którego chciała dojść, po prostu szła przed siebie na czuja. W pewnym momencie usłyszała niedaleko siebie warkot silnika. Od niechcenia spojrzała w tamtą stronę, a jej oczom ukazał się Kastiel towarzystwie kilku gości. Stali oparci o jakiś budynek, paląc papierosy a obok nich trzech kolesi majstrowało coś przy swoich motocyklach.
Korzystając z tego że jej nie zauważyli zamierzała w spokoju iść dalej, jednak w chwili gdy ich mijała jeden z motocykli wydał z siebie podejrzany dźwięk po czym buchnął kłębem ciemnego dymu prosto w jej stronę. Zakaszlała, jak najszybciej wychodząc z ciemnej chmury po czym powoli odetchnęła nieco czystszym powietrzem. - Zwariowaliście czy jak?!
- Sorry, nie widzieliśmy cię.. - Zaśmiał się jeden z chłopaków. - Nic ci nie jest?
- Przeżyję. - Odparła, kątem oka spoglądając na Kastiela który rzucił jej mordercze spojrzenie.
- Co ty tu robisz pomiocie szatana? - Zapytał, wypuszczając w jej stronę kłąb białego dymu.
- W piekle pusto, więc wpadłam. W końcu, wszystkie diabły są tutaj.
- Wracaj do niego jak najprędzej, starczy że w szkole musimy cię znosić.
- Mogę się mylić, ale chyba za sobą nie przepadacie. - Wtrącił jeden z chłopaków popijający piwo z puszki.
- Jej, kolejny geniusz twojego pokroju? Zgłaszam reklamację, za dużo dupków w jednym miejscu. - Odparła, idąc dalej przed siebie. Kilku kolesi z jakiegoś powodu się zaśmiało, jednak nie chciało jej się zaprzątać tym głowy.