!UWAGA, PROŚBA!
!ZWOLNIJCIE Z TYMI GWIAZDKAMI BO NIE WYRABIAM! XD
(PACZA NA TELEFON) LEDWIE ZDĄŻYŁAM PRZED 4000! X"D
********************************
(Hikari)
Ziemia drżała, a ludzie uciekali w popłochu. Krzyk, krew, panika, opanowały ludzkość starającą się ratować życie swoje i swoich rodzin. Biegłam wśród odłamków zniszczonej bramy, starając się nie zwracać uwagi na krew, zmiażdżonych ludzi i wrzaski pożeranych żywcem ofiar.
W pewnym momencie nastąpił wstrząs, a z bocznej ulicy wyłonił się 10-cio metrowy Tytan. Jego ohydna, wykrzywiona twarz skierowała się w moją stronę, dając mi do zrozumienia, że nie ma dla mnie ratunku. Ruszył w moją stronę niszcząc stojący mu na drodze budynek, z zamiarem pochwycenia mnie i pożarcia. Zlękniona zamknęłam oczy czekając na śmierć, gdy nastąpił huk spowodowany upadającym monstrum a na mój policzek spłynęła piekąca ciecz. Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam leżącego przede mną Tytana i stojącego na nim ojca dzierżącego w rękach ostrza.
- Hikari! - Zeskoczył z potwora, i podbiegł do mnie chowając broń. - Nic ci nie jest?! Coś ci się stało?!
Zlękniona nie potrafiłam wypowiedzieć ani słowa, zdając sobie sprawę z tego, że właśnie otarłam się o śmierć. Z całej siły wtuliłam się w tatę, który wziął mnie na ręce i z pomocą sprzętu do manewrów wskoczył na pobliski dach starając się zabrać mnie stąd jak najdalej. Niepewnie otworzyłam oczy, czego momentalnie pożałowałam widząc odgrywającą się przed moimi oczami rzeź. Ludzie rozrywani na strzępy, potwory miażdżące wszystko i wszystkich na swojej drodze.. Mocniej wtuliłam się w ojca, nie mogąc powstrzymać łez cisnących mi się do oczu. Nie zauważyłam nawet, gdy znalazłam się na szczycie 50-cio metrowego muru Maria, a przede mną rozciągał się widok na cały Dystrykt.
- Zajmijcie się nią, ma jak najszybciej znaleźć się za Rose! - Polecił kilku Stacjonarnym, po czym sam skierował się z powrotem w stronę Shiganshiny.
- Tato! Czekaj, nie idź! - Krzyknęłam, łapiąc go za rękę. - Proszę, nie idź tam!!
Widząc moje zachowanie przykucnął, kładąc mi dłoń na ramieniu. Starałam się otrzeć łzy, jednak te nadal uparcie płynęły z moich oczu utrudniając spojrzenie na niego. Mimo to wiedziałam, że lekko się uśmiecha starając mnie pocieszyć.
- No już.. nie płacz. Żołnierz nie powinien okazywać słabości. - Przytulił mnie, co natychmiast odwzajemniłam. - Jestem Zwiadowcą, i moją rolą jest zabicie tych potworów i ocalenie ludzkości. Pamiętasz wyniki?
- D-dwadzieścia jeden zabitych i czterdzieści trzy asysty... - Wyszeptałam łamiącym się głosem.
- Teraz już dwadzieścia dwa. Sama widzisz, że nie tak łatwo mnie wykończyć. A nie mogę walczyć gdy wiem, że grozi ci niebezpieczeństwo. Straciłem twoją matkę, nie mogę stracić i ciebie.. - Wstał z ziemi, zakładając mi na szyję swój łańcuszek z wiszącą na nim obrączką mamy, głaszcząc na pożegnanie po głowie. - Zajmijcie się nią.
- Tato, nie!.. TATO! - Krzyknęłam, wyciągając rękę w stronę znikających mi z oczu Skrzydeł Wolności.
- Hikari obudź się!
Momentalnie otworzyłam oczy, podnosząc do siadu. Rozejrzałam się po pokoju, spoglądając na stojącą nade mną Sashę.
- Chodź, zaraz śniadanie! Przy okazji, dowódca Erwin ma do ciebie jakąś sprawę. Ciekawe, czego może chcieć tym razem.. co ci się stało?! - Wskazała na moją twarz, której momentalnie dotknęłam wyczuwając mokre ślady po łzach które szybko starłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/78857288-288-k220737.jpg)