(Hikari)
Nie mam pojęcia kto był na tyle mądry by problem z wyborem sztuki rozwiązać za pomocą losowania, ale najwidoczniej ktoś jednak był! Bo przez tego "kogoś", właśnie wrzucamy swoje propozycje sztuki do kapelusza skonfiskowanego jakiemuś trzecioklasiście który na swoje nieszczęście przechodził właśnie korytarzem. Wiadomo, gdy nasza klasa ma problem trzeba wciągać do tego też inne klasy. Klasyka.
- No dobrze, oddajcie proszę swoje kartki. Już za chwilę dowiemy się czyj głos okaże się tym decydującym! - Zawołał jak na moje oko zbyt podekscytowany pan Borys. Sama nie wiedziałam czy mnie wkurza, czy może po prostu irytuje swoim zachowaniem i pajacowatym wyglądem. Tak czy siak, wolałabym już siedzieć z Delaney i zakuwać coś o kwasach. Mogłam się nawet poświęcić na tyle, żeby być w parze z Amber! Pfff... Amber i zabawa z kwasem, chciałabym to zobaczyć. Zaraz, jak to było?.. Woda do kwasu, czy kwas do wody? Kurcze, mama ciągle to krzyczała gdy bawiłam się z tatą zestawem małego chemika.. "Pamiętaj chemiku młody.."
- Hikari, na jaką sztukę zagłosowałaś? - Zapytała nieśmiało Wioletta, szturchając mnie lekko w ramię by zwrócić moją uwagę.
- A, kwas do wody. Sztukę? Byłam kreatywna, wybrałam Robin Hooda. - Wzruszyłam ramionami, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Robin Hooda? - Dziewczyna wyglądała na mile zaskoczoną moim wyborem. - Nie wiedziałam, że podobają ci się takie historie. Gdy byłam młodsza oglądałam wersję bajkową o zwierzętach i bardzo mi się spodobała.. chciałabyś zagrać Lady Marion??
- Nie, żeńską wersję Robina. Można by pozamieniać wszystkich rolami, Amber byłaby wtedy złym królem a ja miałabym z tego niezły ubaw.
- Chcesz grać Robina??
- Strój już mam. - Uśmiechnęłam się pod nosem, zarzucając sobie na głowę kaptur. - Zabieram Amber, oddaję biednym! Niech żyje demokracja!
- To chyba nie z tej książki.. - Wioletta zaśmiała się cicho, na co sama mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. Wspominałam już kiedyś, że na swój sposób jest naprawdę urocza? W Japonii zrobiłaby karierę. - Ja zagłosowałam na Piękną i Bestię..
- Kastiel i Roza? To raczej nie przejdzie.
- Dziewczyny, mogę prosić o wasze karteczki? - Aleksy uroczyście wyciągnął w naszą stronę trzymany w dłoni kapelusz, do którego wrzuciłyśmy nasze błyskotliwe propozycje. - Niezmiernie dziękuję i życzę szczęścia.. - Skłonił się teatralnie, odchodząc w stronę nauczyciela by oddać mu zebrane losy.
- Widzę, że wczuł się w klimat. - We dwie odprowadziłyśmy wzrokiem chłopaka, który wyglądał jakby żywcem urwał się z teatrzyku, ewentualnie jakiegoś psychiatryka. - Czemu mam wrażenie, że coś knuje?
- Hę? A dlaczego tak myślisz?.. Może po prostu nie może się doczekać przedstawienia? W końcu.. to Aleksy.
- Tsa.. W końcu to Aleksy. - Powtórzyłam pod nosem, odganiając od siebie wszelakie myśli spiskowe. W końcu, to tylko szkolny teatrzyk! Kostiumy, scena, i znając życie rymowane wierszyki do wkucia na blachę tylko po to, by rodzice przez następne parę lat mieli się z czego pośmiać podczas wizyty u znajomych. Nie wspominając już o tych wszystkich fotkach które przy okazji zrobią.. po prostu masakra. Kątem oka spojrzałam na stojącego w oddali Armina, który wdał się w dyskusję z Sofi. Pewnie rozmawiali o wyborze sztuki, oraz innych tego typu rzeczach o których blondynka ostatnimi czasy nawijała wraz z resztą koleżanek. Mnie też na samym początku próbowała zagadać jednak szybko odkryła, że nie jestem skora do dyskusji i szybko dała sobie spokój. Przez chwilę korciło mnie żeby podejść do niego i zagadać, jednak szybko dałam sobie z tym spokój dostrzegając na horyzoncie Aleksego a później pojawiło się więcej osób i.. cały plan się posypał.