Hikari odetchnęła z ulgą, słysząc ostatni tego dnia dzwonek ogłaszający długo oczekiwaną wolność, jednak dostrzegając cwaniacką minę Armina momentalnie wróciła na ziemię przypominając sobie o mającej nadejść karze. Zdołowana wyszła z klasy starając się nie zwracać uwagi na Amber paradującą z bukietem róż, otrzymanych od "tajemniczego wielbiciela". Wszyscy oczywiście wiedzieli że sama je sobie przysłała, ale w końcu ludzie skądś muszą brać te liczne kawały o blondynkach, czyż nie?
Była ledwo żywa przez mecz z Kastielem, który tym razem zakończył się remisem. Na szczęście mieli dziś więcej lekcji, więc po powrocie do klasy mogła zregenerować siły podczas słodkiej, kilkuminutowej drzemki.
Gdy tylko wróciła do domu który jak zwykle o tej porze był pusty, pobiegła do pokoju po drodze zahaczając o salon w celu kontroli klatki zwierzaków, która na szczęście była zamknięta. Gdy wszystkie obawy związane z dziwnymi pomysłami matki wyparowały, postanowiła zacząć się szykować do nieuniknionego spotkania. Jednak gdy chciała wybrać odpowiednie ubrania, z niedowierzaniem stanęła przed pustą szafą w której poza ubraniami których nigdy nie nosiła znajdowała się kartka od matki która postanowiła wyciąć jej kolejny głupi numer.
"Hej córciu ^^ Słyszałam że masz dziś randkę, więc postanowiłam ci nieco pomóc przy wyborze ubrań. Wszystko masz przygotowane na łóżku, i nawet nie trać czasu na poszukiwania zawartości szafy, wszystko spakowałam do bagażnika przed wyjazdem do pracy ^^ PS: Na koniec nie zapomnij umalować oczu kredką albo chociaż tuszem, CAŁUSKI I POWODZENIA! ^3^ "
- No wiesz co?! - Krzyknęła, łapiąc się za głowę. Zdołowana usiadła na łóżku, z niedowierzaniem kręcąc głową na boki. Od dziś ma nauczkę, by drzwi zamykać na klucz. I niech tylko wróci do domu, na samej rozmowie się nie skończy!
Jednak wyjątkowo postanowiła przełożyć planowanie jakiejkolwiek zemsty, i skupić się na przetrwaniu reszty dnia. Szybko skierowała się do łazienki, gdzie po szybkim prysznicu zmyła farbę z włosów, i resztki potu powstałego na skutek gry z Kastielem. Po wyjściu spod prysznica owinęła się szczelnie ręcznikiem i wróciła do pokoju, upewniając się wcześniej czy okno jest zasłonięte.
Westchnęła przeciągle, zakładając na siebie zestaw od mamy składający się z ciemnych rybaczek ozdobionych luźnym koralikowym paskiem, białek krótkiej bluzeczki z koronkowymi cienkimi rękawkami oraz jasnych sandałków na niewysokim obcasie.
- Boże, widzisz i nie grzmisz. - Odparła, przeglądając się lustrze od góry do dołu. Kątem oka zerknęła na zegar wskazujący godzinę 14:45. Do przyjścia Armina pozostało 15 minut, co dało jej niewiele czasu na dokończenie fryzury, więc postanowiła jedynie wyprostować grzywkę pozwalając by reszta włosów ułożyła się w lekkie fale. Z każdą chwilą czuła się jak jakaś idiotka wyrwana żywcem z jakiegoś katalogu. Oby tylko Armin jej nie wyśmiał, bo naprawdę jest jedną z osób których nie chciałaby musieć zakopywać sześć metrów pod ziemią.
****
Równo o 15:00 w całym domu rozległ się dźwięk dzwonka. Hiakri, dla której był to wyraźny znak że trzeba się ruszyć, pospiesznie schowała do kieszeni telefon i założyła dżinsową kurtkę która na szczęście uniknęła potwornego losu w bagażniku samochodu.
- Już myślałem że zapomniałaś! - Zaśmiał się Armin, machając do niej za ogrodzenia.
- Akurat, nie dałbyś mi przecież o tym zapomnieć. - Odparła, zamykając drzwi na klucz. Ku swojemu zaskoczeniu, on również zmienił nieco swój styl. Miał na sobie białą, zapinaną koszulę z krótkim rękawem, czarne spodnie i ciemne sznurowane buty. Przeszła przez furtkę, jednak czując na sobie badawcze spojrzenie kolegi lekko się zawahała. - Nawet nie pytaj, padłam ofiarą perfidnego spisku uknutego przez własną matkę.