Hikari zerknęła na zegarek, z każdą chwilą coraz bardziej się niecierpliwiąc. Za niecałe 30 minut zaczynają się lekcje, a ten kretyn nie raczył nawet wyjść z domu podczas gdy Aleksy wyszedł już nieałych 5 minut temu. Sama się w sumie zastanawiała, co takiego ją podkusiło by na niego zaczekać skoro zawsze idzie do szkoły sama. Tego typu anomalie w jej zachowaniu nigdy nie wróżyły niczego dobrego.
W sumie mogłaby się teraz zachować jak człowiek i po prostu olać sprawę, ale jak widomo po co iść do szkoły jak człowiek, skoro można od tak wparować komuś z buta do domu? Albo lepiej, od tak poprostu wejść i wykopać go z łóżka. Ostatecznie drugi pomysł nieco bardziej się jej spodobał, więc postanowiła wcielić go w życie. Wyszła z domu, i upewniwszy się że nikt nie kręci się w pobliżu przeskoczyła przez płot wskakując na teren sąsiadów. Przez niecałe pół sekundy lekko się zawahała, jednak ostatecznie pociągnęła za klamkę wchodząc do domu sąsiadów.
Korytarz w którym się znalazła różnił się nieco od ich własnego, głównie pod względem kolorystycznym, podczas gdy u nich panowała głównie biel i zieleń, tutaj ściany wyłożone były boazerią, a liczne kurtki i płaszcze wiszące na wieszakach, oraz drewniane szafki z obuwiem wzbogacały całe pomieszczenie. Na wprost niej po lewej stronie dostrzegła schody prowadzące na piętro, a drogę do nich przecinały jej drzwi prowadące najpewniej do kuchni, skąd dało się słyszeć głosy rodziców bliźniaków. Weszła powoli w głąb korytarza, ostrożnie zerkając do jasnego pomieszczenia. Ojciec chłopaków siedział przy stole zaczytany w nową gazetę, z kolei matka krzątała się po pomieszczeniu sprzątając po śniadaniu które musieli zjeść chilę temu. Korzystając z okazji, najszybciej jak mogła przebiegła dystans dzielący ją od schodów, po czym odczekała kilka sekund upewniając się, czy aby na pewno nikt jej ni słyszał. Gdy wszystkie obawy zniknęły, wbiegła po jasnych, drewnianych schodach na piętro gdzie znajdowały się pokoje domowników. Nie chcąc tracić czasu na sprawdzanie wszystkich po kolei, instynktownie ruszyła do pokoju który powinien znajdować najbliżej jej własnego. Powoli otworzyła drzwi, wchodząc do dosyć dużego pokoju o niebieskich ścianach i ciemnej wykładzinie. Dookoła porozrzucane były ubrania oraz gry komputerowe, z kolei biurko zarzucone było książkami i zeszytami które na oko otworzone były tylko z kilka razy. Całość ZDECYDOWANIE przypominała typowy męski pokój.
Po obejrzeniu pomieszczenia, jej wzrok zatrzymał się na łóżku gdzie z głową pod poduszką w najlepsze spał Armin, który najwidoczniej ani myślał ruszyć się z miejsca. Westchnęła mimowolnie, podchodząc do chłopaka który nawet nie zdawał sobie sprawy z jej obecności.
- Kretynie rusz się bo spóźnimy się do szkoły! - Zawołała, upewniając się że nikt z dołu jej nie usłyszy. Ten jednak tyko mruknął coś niewyraźnie, zakrywając się dokładniej czarną kołdrą.
Poirytowana chwyciła za prześcieradło, i zdecydowanym ruchem pociągnęła za nie, zrzucając tym samym kolegę na podłogę. Zszokowany Armin poderał się na równie nogi, nieprzytomnie rozglądając dookoła a gdy tylko ją zobaczył wyglądał jakby stanął przed nim duch ze szkolnej piwnicy.
- C-co ty tu robisz, jak tu weszłaś?!
- Wcisnęłam się przez komin. Drzwiami, a niby jak inaczej? A teraz zbieraj się albo będziemy spóźnieni na WF.
- Jak Aleksy cię tu zobaczy!.. - Spanikowany zaczął biegać po pokoju niczym zwierzę w klatce, co swoją drogą było całkiem zabawne. Niestety gonił ich czas, więc na więcej zabawy nie mogli sobie pozwolić.
- Wyszedł prawie 10 minut temu, i ty też powinieneś więc śpiąca królewno doprowadź się łaskawie do ładu bo nie mam zamiaru tłumaczyć się później nauczycielom.