Hikari założyła słuchawki na uszy, nie mogąc dłużej znieść ciągłych pisków wywołanych wśród dziewczyn w całej szkole. Wszystkie bez wyjątków niczym katarynki nawijały o jutrzejszych walentynkach, jak gdyby miały one odmienić losy całej ludzkości. Była gotowa na wszystko, byleby tylko ta męczarnia się skończyła: Leczenie kanałowe, pięć godzin muzyki relaksacyjnej a nawet obiad na stołówce z Amber! Wszystko, byleby tylko ten durny temat się skończył!
Weszła na salę gimnastyczną która była jedynym miejscem pozbawionym jakiejkolwiek obecności dziewczyn, i zdjęła bluzę rzucając ją na trybuny. Przeczesała dłonią ciemne włosy opadające jej na oczy, i wzięła z kąta piłkę do kosza którą zaczęła od niechcenia kozłować.
- Możesz się zamknąć? Człowiek chce pobyć chwilę w ciszy.
Złapała piłkę w ręce, kątem oka zerkając na Kastiela który w najlepsze rozsiadł się na trybunach z telefonem w ręce. Wzruszyła jedynie ramionami, i wróciła do poprzedniej czynności uderzając piłką o parkiet z jak największą siłą by tylko zrobić mu na złość.
- Zamkniesz się reszcie?! Ciebie to bawi czy jak?
- No już taki ze mnie zimny drań. - Uśmiechnęła się słodko, wrzucając piłkę do kosza. - Tak przy okazji, co tu robisz? Połowa dziewczyn ze szkoły cię szuka.
- Niech szukają, nie mam zamiaru ruszać się stąd do końca dnia byleby tylko mieć od nich spokój.
Ten jeden, jedyny raz przyznała mu rację. Sama była nieźle wytrącona z równowagi przez te wszystkie romantyzmy i różowe kolory, czuła się jakby wszyscy dookoła nawciągali się waty cukrowej. Ale zaraz, ONA, zgadza się z czerwonołosym klaunem? Co to to nie, równowaga we wszechświecie musi być zachowana!
- Grasz w kosza? Z tego co widzę i tak nie masz nic ciekawego do roboty.
- Zapomnij, niby czemu miałbym z tobą grać?
- Jak nie zagrasz, Peggy dowie się o iście ciekawej informacji dotyczącej twojego obecnego położenia, podobnie jak i następnych w niedalekiej przyszłości jeśli się nie zgodzisz. To co, do dziesięciu punktów? - Z uśmiechem rzuciła mu piłkę, którą złapał jedną ręką.
- Masz coś jeszcze do powiedzenia na ten temat?
- Jak nie będziesz się ruszał to dupa ci urośnie. Zamawiam pierwszy kosz!
- ..Jesteś psychopatą.
- Nie jestem psychopatą tylko wysoce funkcyjnym socjopatą. Gramy!
******
Po godzinnym meczu który zakończył się jedno punktowym zwycięstwem chłopaka, zmęczeni usiedli na trybunach starając się złapać oddech. Czuła się jak podczas swojego pierwszego meczu z Dajanem zaraz po przeniesieniu tutaj. Co jak co, ale będzie musiała go jeszcze kiedyś "namówić" na rewanż.
- To co, jutro też gramy?
Zaskoczona spojrzała na niego, sądząc że się przesłyszała. Jednak on przyglądał się jej z mieszanką obojętności i powagi, co znaczyło że naprawdę to powiedział.
- Zgrzałeś się czy co? Zaczynasz majaczyć. - Odparła, podając mu butelkę wody. - Przecież się nienawidzimy.
- Właśnie. A dodatkowo grasz całkiem nie najgorzej, więc wolałbym spędzić czas z tobą niż z czającą się w każdym cieniu Amber. Poza tym, z tego co widzę nie zwariowałaś jak reszta.
- ..Ok, pominę niektóre słowa z twojej jakże wspaniałej wypowiedzi i uznam je za komplement. Co do reszty, niech będzie. O tej samej porze.
- Będę czekać. - Odparł, podając jej bluzę którą szybko założyła.
Po wyjściu z sali gimnastycznej z ulgą stwierdziła, że lekcje skończyły się niecałe 5 minut temu, i może bez przeszkód wrócić do domu i przygotować się psychicznie na jutrzejsze święto murarzy.
- W walentynki walę w tynki. - Zaśmiała się pod nosem, wchodząc na korytarz i kierując się do swojej szkolnej szafki w której zostawiła torbę.
Po wpisaniu kodu i wyciagnięciu wszystkiego co zamierzała, zamknęła niebieskie drzwiczki, czego momentalnie pożałowała mało nie doznając mini ataku serca.
- Armin nie strasz ludzi! - Odparła, odsuwając się kilka kroków od kolegi który stał oparty o szafki. - Znowu grałeś w FNAF'a czy co?
- W sumie, to tak. Muszę teraz zostać godzinę po lekcjach. - Warknął pod nosem widocznie poirytowany zaistniałą sytuacją.
- Za co? - Zapytała zdziwiona. - Przecież potrafisz skutecznie ukryć konsolę przed Frazowskim. Tylko nie mów że mieliśmy zastępstwo!
- Niee, lekcje mieliśmy normalne. Wyobraź sobie: Trzecia noc, godzina 05:00, I NAGLE TO DURNE CIASTKO WYSKAKUJE MI PRZED EKRAN!
- Ej ej ej czekaj, Ciastko cię zdradziło?! - Zapytała zszokowana, po czym wybuchła niekontrolowanym śmiechem. - Masakra, to musiało być boskie!
- Nawet mi nie przypominaj, wykoziołkowałem do tyłu razem z krzesłem, a ty nie raczyłaś nawet tego zobaczyć. Gdzie byłaś, jeśli można wiedzieć? - Zapytał, z nieco poważniejszą miną co nie było do niego ani trochę podobne.
- Wyluzuj, grałam z Kastielem w kosza.
Ze zdziwieniem spostrzegła, że koledze ani trochę nie było do śmiechu. Stał dalej tak jak wcześniej, z niezbyt zachwyconą miną zupełnie jak tego dnia gdy Aleksy schował mu konsolę i ukrywał przez dobre trzy dni.
- Czemu z nim grałaś? - Odezwał się wreszcie. - Z tego co wiem, to się nienawidzicie.
- Spokojnie, biedak się ukrywał a ponieważ miałam nie najgorszy humor postanowiłam wspomóc emigranta. - Puściła mu oczko, jednak widząc że ani trochę to nie pomogło, postanowiła się poświęcić. - Zaczekam na ciebie tą godzinę, może być?
- Nie.
- ..Co? - Zapytała zaskoczona.
- Nie tym razem droga sąsiadeczko, tym razem przeczekana godzina nie wystarczy.
- Ok, to czego chcesz?
- Przez cały jutrzejszy dzień jesteś na moich usługach.
Słysząc te słowa pierwsza rzeczą która jej przyszła na myśl t wyczyszczenie sobie uszu. Najpierw Kastiel, teraz Armin? Może jeszcze Amber wypadnie z sali biologicznej i wraz z dyrektorką zatańczy kankana??
- Że co proszę?
- Tak jak mówiłem, jutro, równo od godziny 15:00 do 00:00 w ramach pokuty wykonujesz wszystkie moje polecenia, co-do-jednego. - Podkreślił ostatnie słowa, dając do zrozumienia że nie żartuje.
- A to wszystko przez to że ominął mnie jeden jumpscare? - Spojrzała na niego jak na kretyna.
- Dokładnie. Albo to, albo nie odzywam się do ciebie aż do zakończenia szkoły.
Wiedząc że nie ma wielkiego wyboru, westchnęła z kapitulacją zgadzając się na warunki kolegi.
- Więc do jutra. - Zaśmiał się, a jej przez dosłownie pół sekundy zdawało się, że jego twarz przybrała diabelski wyraz.
- W co ja się znowu wpakowałam??.... - Westchnęła przeciągle, widząc jak chłopak znika za drzwiami klasy, po czym założyła torbę na ramię i poszła do domu.
*******
UWAGA!! WAŻNE!!!!!!!
Streszczając: Ferie, praktyka, goście, Sherlock, anime = zaniedbywanie wattpada. To tak skrócie, jeśli coś z tego czaicie gratuluję ^^
Tak czy owak, niedawno wróciłam z kursów i na szybko machnęłam taki wstęp do walentynkowego One Shota. Ponieważ mam wenę na pisanie go chciałabym wiedzieć czy chcecie by pojawił się jeszcze dziś, czy jednak dodać go jutro.
To tyle z ogłoszeń parafialnych, życzę miłego wieczoru =^.^=