3000 gwiazdek! SNK cz.1

1K 71 59
                                    

(OK, po podliczeniu głosów wygrało (kto by się spodziewał XD) Shingeki No Kyojin! Sorry że tak długo, ale gdy to pisałam w międzyczasie jak już wiecie miałam zastój a teraz jeszcze mnie naszło na obejrzenie obu sezonów i.. no mam nadzieję, że coś z tego wyszło XD Drugą część opublikuję już lada dzień, z okazji 30 000 wyświetleń a co do SAO które również otrzymało sporo głosów.. cóż, 4000 gwiazdek już za pasem =^.^=)

*******

Od przeszło stu lat, ludzkość żyła w iluzji. Fałszywe poczucie bezpieczeństwa pozwalało im cieszyć się codziennym życiem, a wszystko dzięki nim. Wysokim, wręcz kolosalnym murom oddzielających nas od krwiożerczych potworów zwanych Tytanami.

To złudne poczucie bezpieczeństwa..

Nałożyło wszystkim klapki na oczy. 

* * * * * * * * * * *

(Armin)

- Hej, Armin! 

Niechętnie spojrzałem w stronę nawołującego chłopaka, którym okazał się mieszkający niedaleko Eren, syn doktora Jaegera. Oczywiście, jak zawsze okazało się, że nie chodziło mu o mnie, tylko o tego drugiego z którym zwykł włóczyć się po mieście razem ze swoją koleżanką Mikasą. Takie już były prawa tego świata.. mury stoją, tytani dobijają się z drugiej strony, a ta trójka zawsze trzyma się razem. 

- Hej, Armin! - Z jeszcze większą niechęcią spojrałem w górę, rozpoznając nawołującego mnie brata który jak ostatni kretyn wymachiwał do mnie z okna. - Nie ty, ten drugi!

- Ha ha, bardzo śmieszne! - Starałem się zignorować jego kretyński uśmieszek, który ostatnimi czasy pojawiał się znacznie częściej niż zwykle. - Chcesz czegoś?!

- Tylko trochę cię podrażnić! Razem z Erenem i Arminem numer jeden idziemy później przejść się w okolice muru, idziesz z nami? 

- A dlaczego on jest numer jeden?! 

- Bo mniej mnie denerwuje i.. OKAŻ LITOŚĆ! - To ostatnie co wykrzyczał po tym, gdy wparowałem do domu by nauczyć go nieco szacunku dla swojego brata, którym na nieszczęście musiałem być. Ostatecznie skończyło się na tym, że mama obu nas wygnała na dwór i zabroniła wracać aż do wieczora, lub do momentu, w którym się nie uspokoimy. Tak czy owak, na szybkie ułaskawienie nie mieliśmy co liczyć. 

Przez większość czasu po prostu włóczyliśmy się po mieście, do momentu, w którym powietrze wypełnił donośny dźwięk dzwonów wywołując spore poruszenie wśród mieszkańców . Nie trzeba było być geniuszem, żeby wiedzieć co się stało. Zwiadowcy powrócili ze swojej misji..

- Idziemy. - Złapałem Aleksego za kołnierz, starając się odciągnąć go od tłumu gapiów.

- E-ej, ale o co ci chodzi? - Starał się wyrwać, ale na jego nieszczęście to ja z naszej dwójki byłem tym silniejszym. Gdzieś po drodze minęliśmy Erena i Mikasę, i choć sprzeciwy Aleksego przez to jedynie wzrosły, nie miałem zamairu go puszczać. Chciałem oszczędzić mu widoku krwi, upadłych ludzkich nadziei, a przede wszystkim.. szczątków i pozostałości po Zwiadowcach mających mniej szczęścia. Gdzieś w tle słyszałem krzyki i płacz, jednak zignorowałem to. Kretyni chcieli pchać się za mur? To teraz mają co chcieli..

- Aleksy, Dwójka! Co tu robicie?

Myślałem, że coś mnie trafi..

- Mógłbyś łaskawie dać nam spokój? - W końcu puściłem Aleksego, przez co ten mało nie obił sobie twarzy przewracając się na chodnik. - Czego chcesz Kasi?

Słodki Flirt (PISANE OD NOWA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz