Właśnie podjechaliśmy pod drzwi klubu. Nigdy dotąd nie miałam okazji w nim być, więc byłam podekscytowana. Podeszliśmy z Justinem do wielkiego ochroniarza, który stał z kawałkiem papieru.
-Bieber. -powiedział mój towarzysz, a ten nas przepuścił.
Byłam w lekkim szoku, że do klubu nie ma żadnej kolejki, ani nic. Powoli weszliśmy do wnętrza, a jedyne co odbijało się od moich uszu była cisza. Kompletna cisza.
-Co za chała!-krzyknęłam kiedy przed sobą zobaczyłam ciemność. Nic więcej oprócz ciemności.
Nagle kolorowe światła się zapaliły, muzyka rozbrzmiała w klubie, a tłum ludzi wyskoczył i krzyknął NIESPODZIANKA.
Stałam jak słup soli, a w oczach pojawiły się pojedyncze łzy.-Nie mogę w to uwierzyć! -powiedziałam szczęśliwa.
-Pomyśl życzenie. -powiedział Justin całując mnie w policzek gdy ogromny czekoladowy tort pojawił się przede mną. Zakryłam buzię z zaskoczenia.
-Chcę już zawsze być szczęśliwa. -pomyślałam i zdmuchnęłam świeczki które były na torcie, a znajomi zaczęli bić brawo.
-Co za wariat to wymyślił? -zapytałam mojego brata.
-Ten wariat! -powiedział i wskazał na Justina.
Rzuciłam mu się na szyję i całego wycałowałam dziękując mu, że wszystko zaplanował. Byłam w lekkim szoku.
-Świetna impreza! Wszystkiego najlepszego, słońce. -powiedział Joe, który się przed chwilą pojawił obok mnie. Justin zniknął gdzieś w tłumie, więc ja zajęłam się rozmową z nim ponieważ nie widziałam go dość sporo czasu.
-Hej gałganie, dziękuję Ci! -pocałowałam przyjaciela w polik a ten pokazał rząd swoich białych zębów.
-Emma, Eleanor ty suko! Sto lat stara dupo! -usłyszałam pisk Mii.
-Haha - zaśmiałam się. -Jesteś jakaś nieudana. Kocham Cię. -powiedziałam mocno ją przytulając. -Widzimy się w collegeu. -uśmiechnęłam się, na co to mnie cmoknęła w usta.
-Moje panie, chyba musimy iść na kielicha! -odezwał się Joe.
-Racja! -krzyknęłam i uśmiechnęłam się do nich po czym razem udaliśmy się do baru.
-Czego sobie życzycie? -zapytał barman.
-20 shotów! -krzyknął ktoś za mną. -Wszystkiego najlepszego! -powiedział Harry i mocno mnie przytulił.
-Dziękuję loczek.-odpowiedziałam oddając mu uścisk.
Tak dawno ich wszystkich nie widziałam. Na prawdę się za nimi stęskniłam. Teraz widzę, że jednak dużo mnie ominęło.
-Sophia! -krzyknęłam machając do dziewczyny.
-Hej, widziałaś Justina i Trevora? -zapytała.
-Um, nie. Poszukam ich.-powiedziałam wzruszając ramionami.
-Nie. -wtrącił Harry i posłał groźne spojrzenie Sophie.
-Tak. -warknęłam i wyruszyłam na ich poszukiwanie.
Nie robiłabym tego gdyby nie to dziwne zachowanie Harryego.
Zobaczyłam blond czuprynę Nialla więc do niego podeszłam.
-Hej, widziałeś Justina? -zapytałam.
-Wszystkiego najlepszego! Myślę, że jest na zapleczu. -powiedział i się uśmiechnął.
-Dziękuję. -odpowiedziałam krótko.
Kierowałam się w stronę zaplecza, drzwi były lekko otwarte więc mogłam zauważyć, że się o coś kłócą. Co tam robiła do cholery Mel? Justin wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Weszłam do pokoju a spojrzenia skierowały się na mnie.
-Jeśli ty tego nie powiesz, ja to zrobię. -powiedziała swoim przesłodzonym głosem.
-O czym ty mówisz? -zapytałam kiedy akurat koło mnie pojawili się Niall, Harry i Mia.
-Mówię o tym, że..-nie dane jej było dokończyć.
-Nawet nie próbuj. -zagroził Bieber.
-Pieprz się Bieber. Na imprezie założył się o Ciebie! Ta wielka miłość to część zakładu. Celem było to żebyś się w nim zakochała i miał cię przelecieć. A kto wymyślił coś tak wspaniałego? Twój kochany bart! -mówiła szybko, jednak zrozumiałam każde słowo które raniło ze zdwojoną siłą.
Przed oczami zrobiło mi się ciemno.
-Niall, zawieź mnie do domu. -powiedziała chwytając go za ramię.
Widziałam tylko Mie, jakieś zagłuszone krzyki i nic więcej. Łzy nie przestawały lecieć z moich oczu, a ja czułam się jak NIKT.

CZYTASZ
revenge and love || justin bieber
FanfictionKochasz ją ponieważ jest naga czy jest naga bo ją kochasz?