R o z d z i a ł 30

1.3K 45 1
                                    

Dość szybko dojechałam na lotnisko. Dopiero teraz zorientowałam się, że nawet nie spojrzałam za jakimkolwiek samolotem. Jednak jak na moje szczęście zobaczyłam na tablicy lot za dwadzieścia minut. Zerwałam się czym prędzej i podbiegłam do bramki. 

-Niestety, nie wejdzie Pani. -usłyszałam za sobą poirytowany głos Justina. Już myślałam, że tylko się przesłyszałam kiedy ktoś dość mocno chwycił mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię, po sekundzie poczułam woń perfum Justina. Och, czyli jednak się nie przesłyszałam. Sytuacja działa się w tak szybkim tempie, że widziałam tylko zaskoczone spojrzenia osób które nas mijały. 
-Puść mnie, rozumiesz? -powiedziałam spokojnym tonem na co chłopak od razu zareagował. 

Zrobił to co kazałam i już po chwili stałam na nogach. Spojrzałam w jego oczy, ale nic nie mogłam  z nich wyczytać. Złapałam walizkę i ruszyłam w stronę wyjścia z lotniska. Jestem już tym wszystkim zmęczona, samolot mam jutro o 13 a.m więc nim wrócę. Stanęłam przed wejściem na lotnisko i wyciągnęłam telefon w celu zadzwonienia po taksówkę. 

-Możesz...um, wróć ze mną. Jestem autem. -powiedział Bieber i podrapał swój kark. Jego ręce się trzęsły. Czyli był zdenerwowany. Nie mówiąc nic tylko kiwnęłam głową i ruszyłam w stronę auta. Walizkę rzuciłam do bagażnika a sama zajęłam miejsce pasażera w aucie. Zapięłam pasy kiedy Justin wyjeżdżał z lotniska. 
-Możemy porozmawiać?-przerwał ciszę, która mi się bardzo podobała. 

-Raczej nie mamy o czym rozmawiać, jutro chcę wrócić do domu. Za tydzień wyjeżdżam na studia. Chcę spędzić urodziny z bliskimi. -powiedziałam obojętny tonem wpatrując się przed siebie. 

-Wszystko czego tylko zapragniesz. -powiedział smutnym głosem. -Jesteś głodna? -zapytał.

-Nie. -powiedziałam zgodnie z prawdą. Nie mam ochoty jeść z nim, nie mam ochoty robić z nim czegokolwiek. 
-Okej. -na tym zakończył się nasz dialog. 

Po jeszcze kilkunastu minutach jazdy dotarliśmy pod hotel, bez słowa wysiadłam z auta wyciągając walizkę i idąc do pokoju. Kiedy weszłam do windy, chciałam by drzwi się zamknęły tak by Justin do niej nie wsiadł. Niestety. W ostatniej chwili wszedł do niej.

-Kocham Cię. -powiedział. -Kocham Cię, na prawdę. -kontynuuje. 

-Nie chce tego słuchać. -zasyczałam. 

-Kocham Cię, uwierz mi. Obiecuje, że wszystko ci wyjaśnię przed twoim wyjazdem, teraz po prostu się nie złość. -mówi. 

Nic nie powiedziałam po prostu wyszłam z windy kiedy tylko zatrzymała się na naszym piętrze. Weszłam do pokoju, zdjęłam buty i weszłam do pokoju. Po chwili poczułam silny ból w stopie. 

-Kurwa! -krzyknęłam i spojrzałam się na stope, która była cała we krwi. -Ty pieprzony debilu! -krzyknęłam kiedy Justin pojawił się obok mnie. 

-Ja pierdole! Co ty zrobiłaś? -zapytał dopiero po chwili spojrzał na moją stopę. 

-Jak pierdolisz to się umyj! Zachciało ci się rozwalać lampy o podłogę. 
-Przepraszam, okej? Opatrzę ci to. -mówi. 

-Chyba śnisz! Opatrzy mi to lekarz.

-Chyba masz rację. -powiedział kiedy zobaczył w jakim stanie jest moja stopa. Owinął mi ją delikatnie ręcznikiem, a ja nie mogłam wytrzymać ponieważ ból był niemiłosierny. Wziął mnie na ręce i zaniósł do auta.

revenge and love || justin bieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz