Czesc 2 Rozdzial 6

1.1K 43 7
                                    

-Co ty najlepszego wyprawiasz? -spojrzalam zirytowana w strone chlopaka. -Raczysz odpowiedziec? - warknelam kiedy sila wlozyl mnie do samochodu.
-Prosze Cie, ten jeden raz wspolpracuj. Jesli bedziesz slyszala cokolwiek siedz tutaj i sie nie ruszaj, bron jest w schowsku gdyby ktos obcy chcial sie dostac do auta. Blagam Cie, najlepiej kiedy uslyszysz cos niepokojacego po prostu jedz, ale nie do domu. W GPS jest wpisany cel podrozy wystarczy, ze bedziesz jechala zgodnie ze wskazowkami, ale wolalbym gdybys na mnie poczekala chwilke. -mowi na jednym wdechu, a mi oczy niemal nie wypadly z orbit.
-O co tutaj do jasnej cholery chodzi? -spojrzalam na Biebera, ktory szybko wysiadl z auta i pobiegl w strone domku. Zalozylam na glowe kaptur i bezpiecznie by nikt mnie nie widzial ulozylam sie na fotelu kiedy nagle na posesje domku wjechaly cztery auta. Patrzylam na cala sytuacje ze lzami w oczach kiedy z pojazdow wysiadlo czterech mezczyzn. Zamknelam oczy i zakrylam uszy dlonmi kiedy uslyszalam strzaly. Bylo slychac glosne krzyki, ale byly tak niewyrazne, ze nic nie moglam zrozumiec. Po chwili widzialam postac biegnaca w strone auta, wstrzymalam oddech i pozwolilam by lzy swobodnie splywaly po moim policzku.
-Wszystko dobrze. -powiedzial szybko Justin, ktory wsiadl do auta, a ja poczulam ulge jednak nie na dlugo poniewaz chlopak szybko uruchomil silnik auta i wyjechal z posesji w takim tepiee, ze dziwilam sie, ze jeszcze zyje. Nie moglam opanowac lez poniewz bylam tak cholernie przerazona.
-Co to mialo byc?- warknelam ocierajac lzy z polikow.
-Nic takiego. -odpowiedzialam wzruszajac ramionami, a ja czulam jak zaczynam plakac kolejny raz.
-To dla ciebie bylo nic takiego? A no tak dla pana Biebera to moze byc blachostka, ale nie dla mnie. -fuknelam.
-Nie pora teraz na twoje wywody, Emma. -powiedzial wyraznie zdenerwowany.
-Slucham? Chyba sobie kpisz, wyniosles mnie z imprezy jakby nigdy nic, a po chwili doszlo do strzelaniny w domku w ktorym jeszcze pare minut temu bylam? Ty to nazywasz niczym takim? -zaczelam krzyczec.
-Zamknij sie, Emma.-krzyknal na cale auto i lekko popchnal mnie co spowodowalo, ze teraz opieralam sie o oparcie fotela. Spojrzalam na niego przerazona i zamilklam. Cisza panujaca w aucie byla okropna, nacisnelam przycisk w celu wlaczenia radia.
-Co ty robisz ? -zapytal chlopak. -Emmo.-ponowil kiedy nie otrzymal odpowiedzi, ale ja nadal nie mialam ochoty na jakakolwiek rozmowe z nim wiec go po prostu ignorowalam.
-Po prostu zawiez mnie do domu. -powiedzialam patrzac sie w okno.
-Nie moge, moj ojciec zabral twoja matke na wakacje, Trevor i Mia musieli wyjechac na pare dni, wiec jestes na mnie skazana. -powiedzzial cicho.
-Czy to jakis pieprzony zart? -krzyknelam i tym razem spojrzalam sie na niego.
-Wyjasnie ci wszystko, ale nie teraz. -odpowiedzial patrzac sie na droge.
Wjechal w jakas lesna drozke i jechalismy tak moze jeszcze pol godziny kiedy w oddali zobaczylam dosc spory dom.
-Kto normalny mieszka w samym srodku lasu? -zapytalam sama siebie.
-My. -wtracil Justin i sie usmiechnal.
Po chwili zaparkowal auto i oboje z niego wyszlismy. Szlam po chodniku, ktory prowadzil do drzwi domku. Chlopak je otworzyl i przepuscil mnie w nich pierwsza po czym wszedl zaraz po mnie. Przede mna stanela Sofia, a ja przewrocilam oczami.
-Hej kochanie. -powiedziala calujac go namietnie w usta. -Jakies straty?-zapytala.
-Ley postrzelili w ramie, ale Niall sie tym zajal. -powiedzial cicho. Kiedy to uslyszalam myslalam ze strace grunt pod nogami. O co tutaj kurwa chodzi?
-Musze wyjechac na jakis czas, sprawy z Felixem. -dodala Sofia. -Przyszlam sie pozegnac, mnie nie ma ty dowodzisz. Kocham Cie. -powiedziala skladajc kolejny pocalunek na jego ustach.
-Pozdorw ode mnie Joe. -zasmial sie na co ta lekko skrzywila sie.
-Nie rob glupot, Justin. Powiedz Ley zeby sie ukryla przez jakis czas. Niech nikt sie nie wychyla. To moze duzo skomplikowac. Jej matka jest bezpieczna?-kiedy uslyszlam ostatnie zdanie natychmiast odwrocilam sie w ich strone.
-Tak, moj ojciec sie tym zajal. -odpowiedzial Bieber.
-Dobra, wiec do zobaczenia, kochanie. -rzucila Sofia przytulajac chlopaka.
Po minucie zostalam sama w tym domu z Justinem. Mialam taki metlik w glowie, ze sama nie wiem o co zapytac jako pierwsze.
-Chyba czas mi nieco wyjasnic. -usiadlam naprzeciwko chlopaka na Sofie i spojrzalam w jego oczy. 
_______________________________
Coz, wiec pod ostatnim rozdzialem bylo tylko 5 komentarzy a mialo byc 10 jednak postanowilam wstawic nowy. Co sadzicie? Sprawa nieco sie komplikuje. :)))

revenge and love || justin bieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz