Mocno pchnął mnie na ścianę za mną. Syknęłam ponieważ uderzyłam się w głowę. Złapałam się za pulsujące miejsce i podniosłam na niego wzrok. Zobaczyłam jego oczy. Były czarne jego źrenice były tak powiększone, że nie było widać tęczówki.
-Jesteś pierdolonym ćpunem! Nie waż się mnie więcej dotykać. -krzyknęłam w jego stronę zbierając w sobie całą siłę jaką miałam i odepchnęłam go. Miałam jej dosyć dużo ponieważ chłopak zrobił dwa kroki do tyłu lub był w takim stanie, że nie dawał rady ustać na nogach.
-Chyba kpisz Ty..-warknął w moją stronę co mnie przeraziło. Dzięki Bogu nie było dane mu dokończyć ponieważ jeden z jego kolegów go złapał za ramię i pociągnął na sofę. Dłużej się nie zastanawiając pobiegłam do swojego pokoju gdzie położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. To wszystko jest popaprane jeszcze niedawno miałam życie jak każda nastolatka jedynym moim problemem była nauka na uniwersytecie, a to co się dzieje teraz to jakiś pieprzony żart. Z żenujących rozmyśleń o moim życiu wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Kto tam? -zapytałam by mieć pewność, że to nie Bieber.
-Andrew. -odpowiedział krótko, a ja usłyszałam przyjemny męski głos. Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają, a w nich pojawił się dobrze zbudowany chłopak.
-Zgubiłeś się? -rzuciłam w jego stronę.
-Nie. Chciałem przeprosić za Justina. Wyszłaś bez słowa z domu. Mieliśmy Cię szukać...
-I postanowiliście się naćpać? Żeby wam się lepiej szukało? Jesteście wszyscy żałośni. Przestań tłumaczyć tego człowieka on dla mnie nie istnieje. -urwałam mu i pokazałam ręką wyjście.
-Dobrze. Naprawdę przepraszam. -powiedział i odwrócił się w stronę wyjścia.
Zakluczyłam drzwi od pokoju by mieć poczucie bezpieczeństwa którego mi nieco brakowało. Zamknęłam oczy i nawet nie pamiętam kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.
***
Obudziły mnie promienie słońca, które wpadały przez okno prosto na moją twarz. Zebrałam się z łóżka i od razu przygotowałam ubrania i świeżą bieliznę po czy wzięłam ciepły prysznic. Kiedy ogarnęłam wszystko zeszłam na dół nie do końca będąc pewna czy chce spotkać Biebera. Kamień z serca kiedy okazało się, że jestem w domu sama. To w sumie dziwne. Dół był posprzątany i nie było śladu po chłopakach którzy bawili się w salonie. Zabrałam się za przygotowanie jakiegoś śniadania. Zrobiłam sobie kawę na pobudzenie bo naprawdę jej potrzebowałam. Kiedy zajadałam się jajecznicą usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu - Bieber. Wymieniliśmy się spojrzeniami i w mgnieniu oka poszedł do góry. Byłam wdzięczna ponieważ w spokoju mogłam się zajadać swoim posiłkiem. Kiedy skończyłam pozmywałam i usadowiłam się na kanapie i zaczęłam oglądać jakieś głupoty kiedy Justin postanowił się dosiąść. Czułam jego spojrzenie na nie, które paliło jak nigdy.
-Nie mów o wczorajszej sytuacji nikomu. Proszę. -odezwał się.
-Jak śmiesz mnie o cokolwiek prosić? -warknęłam.
-Bo mam kurwa taką ochotę. Masz rację. Źle się wyraziłem. Spróbuj komuś powiedzieć, a pożałujesz.
-O to dam ci radę. Tknij mnie tylko, a narobię ci takich problemów, że będziesz mógł sobie wybrać trumnę. Nie waż się mi więcej grozić bo to ty pożałujesz swojego prostackiego zachowania. Jesteś żałosny. -odbiłam piłeczkę. -A teraz wyjdź stąd bo próbuje oglądać, a ty tylko mi w tym przeszkadzasz.
Nie poznawałam go. Co się z nim dzieje? Ta sytuacja była popaprana. Bieber popieprzony i nie wiem co mam o tym myśleć.
Chłopak spojrzał na mnie z kpiną w oczach. Wyciągnął zza paska swoją spluwę i puścił mi oczko.
Co za chory pojeb.
-A i nie lecimy do Włoch. -powiedział mierząc pistoletem we mnie. -Przemyśl to co powiedziałaś.
-Co tu się dzieje? -poczułam ulgę. Kamień spadł mi z serca. Spojrzałam się w stronę z której dochodził głos. Posłałam uśmiech najbardziej fałszywy jaki umialam zrobić do Biebera.
-Mamo! -krzyknęłam.
-Bieber?-powiedziała kiwając głową w stronę broni.
Chłopak stał jak słup soli i patrzył raz to na mnie to na moją rodzicielkę.
-Kurwa. -szepnął i wybiegł z domu.

CZYTASZ
revenge and love || justin bieber
FanfictionKochasz ją ponieważ jest naga czy jest naga bo ją kochasz?