4

382 39 6
                                    

Kiedy zostałam sama w swoim pokoju rzuciłam się w poszukiwaniu telefonu, laptopa i kluczy do domu.
Niestety po długich poszukiwaniach stwierdziłam, że nie ma ich w miejscu gdzie zawsze je chowam.
Zabrał je.

Tylko z kąd wiedział gdzie trzymam klucze? Komórkę zostawiłam...
No właśnie? Gdzie?

Ostatni raz widziałam ją wczoraj, a kiedy zobaczyłam Harrego wypadła mi z rąk. Nie chcę wiedzieć czy udało mu się ją odblokować. W sumie moje hasło to cztery 1...
Świetnie Lucy, brawo.

Muszę jakoś skontaktować się z moim bratem i wygonić z domu tego psychopatę.
Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. Zostałam ofiarą gwałtu. Gdy tylko o tym pomyślę mam gęsią skórkę a to doświadczenie na zawsze pozostanie w mojej głowie. Więc dlaczego wciąż się nie zabiłam? Żyje i jestem w stanie rozmawiać ze sprawcą... Moja psychika jest aż tak twarda by ją złamać?
Przeżyłam tyle rzeczy w swoim życiu a nadal potrafię się śmiać, spać i jeść. Zawsze dawałam radę, no ale tym razem to jest chyba coś nie tak.
Skoro będę tu pewnie siedzieć przez resztę dnia to może zajmę się czymś pożytecznym.

Wyciągnęłam z pod łóżka książkę ktorej nie skończyłam jeszcze czytać.
Otworzyłam na zaznaczonej przeze mnie stronie i dałam się wciągnąć w fantastyczny świat powieści, chcąc zapomnieć o koszmarze w salonie.
***

-Lucy!
-Lucy!?
-Słońce jesteś tam?
Brunet wrzeszczał coś na dole odrywając mnie od książki. Jeżeli on coś chce, to niech przyjdzie. Logiczne.
-Lucy!
Zatkałam uszy dłońmi ale to było na nic. Czego on znowu chce?

Leniwym krokiem udałam się do drzwi. Moja dolna część ciała wciąż bolała a Harry chyba o tym zapomniał.

Przytrzymałam się drzwi i wyszłam z pokoju. O mały włos uniknęłam upadku.

-Czego!?
Wrzasnęłam poirytowana.
-Obiad!
No chyba się przesłyszałam.

Schodziłam powoli po schodach gdzie piękny zapach rozchodził się po kuchni. Ten zapach był cudowny, ale skarciłam się w duchu za takie myśli. Przecież to psychopatyczny dupek. Nic co on robi nie jest ani trochę dobre.

Wyjżałam za framugę drzwi i ujrzałam Harrego siedzącego przy blacie z talerzem jakieś zapiekanki.
-Zacząłem jeść bez ciebie.
Uśmiechnął się złośliwie.
-Dlaczego wciąż tutaj jesteś!? I co robisz w moim domu?!-nie potrafiłam powstrzymać poirytowania.
-O pewnych sprawach jeszcze nie wiesz.
-To może mnie oświecisz?
Brunet wysunął moje krzesło na znak żebym usiadła.
Czemu akurat ja? Co znowu zrobiłam źle że moje życie jest aż tak zagmatwane.

Usiadłam przy blacie pocierając skronie.
-Odpowiesz mi?
-Do kurwy nędzy, Lucy! Nie, nie odpowiem ci.-wzdrygnęłam się.

Ałć, tylko spytałam.
Kiedy krzyknął wystraszył mnie trochę ale ja się nie dam. Nie ma takiej opcji.
***

Nie odzywamy się jak narazie do siebie a on nadal chodzi po moim domu. W sumie to pewnie dzięki Itanowi... I w jego pokoju pewnie też śpi.
Kiedy Harry oglądał telewizję, skorzystałam z okazji i zaczęłam przeszukiwać dom.
Gdzieś przecież muszą być moje rzeczy.
Jednak po jakiś dwudziestu minutach poddałam się. Nie znalazłam nic.

Przeszukałam te same miejsca po raz tysięczny i nigdzie ich nie było.
A może drzwi zostawił otwarte?
Po cichu udałam się do drzwi, czołgając się po ziemi tuż za nim.
Złapałam za klamkę modląc się by były otwarte.
Kurwa no! Zamknięte.

Z powrotem udałam się na czworakach do siebie i po woli postawiłam nogę na pierwszym schodku.
-Dokąd się wybierasz?
Wmurowało mnie w ziemię.
-Myślisz że cię nie słyszałem?- ten jego kpiący głos wyprowadzał mnie z równowagi.
-Ja...
I co ja mam wymyśleć?
-Idę spać.- że co?
-Dobranoc księżniczko!
Chyba sobie kpi.
Weszłam już normalnie głośno do siebie po piżamę i ruszyłam do łazienki z zamiarem gorącej kąpieli.
Cóż, takie życie. Jutro muszę z nim poważnie porozmawiać.
Gdzie jest mój brat? Martwię się o niego. A co jeśli to przez Harrego on wciąż nie wraca?
Czemu to wszystko przytrafia się mi?
Tyle głupich pytań gromadziło się w mojej głowie. Najlepsze jest jednak to że na żadne z nich mogę nie dostać odpowiedzi.

Attention- Harry Styles Dark✅Where stories live. Discover now