13

208 23 0
                                    

Następnego dnia Styles schodził mi zdrogi jak tylko mógł. Mnie to pasuje.

Zastanawiałam się też czy aby nie za dużo warunków jak na szkołę.

Mniejsza o to jak ją skończę, byle by skończyć.

Lodówka Harrego jest prawie pusta i chyba ktoś będzie musiał coś kupić.

Tak bym chciała żebym to była ja.

Dziś rano spojrzałam na kalendarz i szczerze, byłam bardzo zaskoczona.
Od momentu tej nieszczęsnej imprezy z Harrym i moim bratem minęło 12 dni. Niby mało a jednak tyle się wydarzyło.

-Jutro pomrzemy z głodu.
Odparłam opierając twarz na drzwiach lodówki.
-Ktoś powinien zrobić zakupy.

Harry wsadził szklankę do zlewu.
-wiem.- odparł po dłuższym zastanowieniu.
-Wydaje mi się że powinniśmy pojechać.
-My?- spytałam pełna nadzieji.
-Tak, nie zostawię Cię tu samej.
Harry wyszedł z kuchni a ja usiadłam sobie na blacie.

Po chwili brunet zszedł do mnie z torbą i kluczami w ręku.
-Ubierz coś. Czekam za drzwiami.
Uśmiechnął się lekko.

Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę wyjdę w końcu do ludzi. Może jeśli spuści mnie z oczu to poproszę kogoś o pomoc.

Zabrałam bluzę z wieszaka a na nogi założyłam parę czarnych adidasów.
On nie mógł się tak po prostu zgodzić.

Nie mogłam nic poradzić na uśmiech, który wkradał się na moją buzię. Wsiadłam na miejsce pasażera.

-Nie ciesz się tak.-Harry jak zwykle wszystko widział.
-Pamiętasz o naszej umowie? Obiecałaś coś, a jeśli się z tego nie wywiążesz pożegnasz się ze szkołą, Itanem, Fate i wolnością.

-Słucham?? Fate?
Więc on zna również Fate?
Fate to dziewczyna, ktorą poznałam dzień przed Tą imprezą i z którą na niej byłam. Jest moją rowieśniczką. Nie znam jej zbyt dobrze. Nawet nie mam jej numeru. Ale te 2 dni wystarczyły abyśmy się polubiły i odnalazły wspólny język. Fate zna Harrego tyle co ja... Czyli prawie wcale. Nie wie, że on jest nie zrównoważony psychicznie i nie wie że potrzebuję pomocy.

-Nie ośmielisz się jej skrzywdzić.
-Chcesz się założyć? -pyta po czym kładzie dłoń na moim kolanie.

Sprawdza czy pamiętam... Żadnego gwałtu= żadnego sprzeciwu. Niestety.

Kiedy dotknął mnie spięłam się i nie wiedząc czemu, poczułam coś bardzo dziwnego... Coś w podbrzuszu... To było dziwne.

-Louisowi nic nie grozi?-pytam po czym daję sobie w myślach w twarz za podsunięcie mu takiego pomysłu.

-Wiesz, przemyślałem to.-odwracam się w jego stronę.

-Louis wzbudził twoją sympatię, ponieważ od początku był dla ciebie miły i troskliwy. W sumie to nie mogę winić go za wasze obściskiwanie ,skoro ty też tego chciałaś...
-ale musisz wiedzieć, że to ja kazałem jemu być dla ciebie opiekunem.

-I co w związku z tym?
-To że on robił dla ciebie wszystko co ja chcę teraz. Od nowa.

Spojrzał na mnie ale ja na niego nie patrzyłam. Znowu to samo.
***

Wysiedliśmy z samochodu a Harry kazał poczekać mi zanim wejdziemy do sklepu.

Z kieszeni wyjął czarny mazak.
Chwycił moją rękę i odwinął rękaw.
Czarnym mazakiem zaczął kreślić coś na wewnętrznej stronie moich nadgarstków. Kiedy skończył spojrzałam na rękę i prychnelam śmiechem. Wzdłuż niej napisał; ,,Harry Styles".

-Oryginalnie. A do czego to?
-Bo jesteś moja Highstone.
-I myślisz że te bazgroły na mojej ręce coś znaczą?
-Nie, ale lubię kiedy masz coś co przypomina ci o umowie.

-Żadnych numerów Lucy.
Chwyta moją dłoń i idziemy w kierunku niewielkiego sklepu.

Drzwi rozsuwają się a ja rozglądam się po pomieszczeniu.

-Mogę iść coś wybrać dla siebie?
Pytam a Harry wbija we mnie mordercze spojrzenie.

-Obiecuję że nic nie zrobię. Chciałabym kupić parę rzeczy.

Chłopak wzdycha a ja uśmiecham się najładniej jak umiem. Głaszczę jego dłoń.

-Okey, ale szybko. Z nikim nie rozmawiaj.

Harry puszcza moją dłoń a ja udaję się na alejkę z artykułami zbożowymi.

Ludzi nie ma tu prawie wcale. Może 5 dorosłych. Ledwo powstrzymuję się aby nie poprosić kogoś o pomoc ale nie mogę. Nie teraz.

Przyglądam się już 10 paczce płatków śniadaniowych i ostatecznie decyduję się na cynamonowe płatki.

Kiedy mijam alejkę z napojami, wybieram sok bananowy.

Oglądam poszczególne regały a mój wzrok zamiera na jednej z dolnych półek. Podpaski.

Z bijącym jak młot sercem biegnę szukając Harrego.

Kiedy zauważam bruneta wybierającego jakieś wino chwytam go za ramię.

-H..harry...
-Co się stało?-pyta a ja z oczami pełnymi łez szeptam...

-Ja nie miałam jeszcze okresu.

Chłopak zastanawia się przez chwilę po czym mówi:
-Jestem prawie pewnien że to tylko skutki uboczne leku antykoncepcyjnego.

-Jesteś pewien? Czekaj... Co?!
-Wsypywałem ci go do zapiekani kiedy byliśmy u ciebie w domu i w wodzie kiedy wróciłaś od Louisa.
-kupimy test ciążowy... Chodź.

Chwyciłam bruneta za rękę. Moje nogi całe się trzęsły.

Zabraliśmy reszte zakupów w tym test i wsiedliśmy do samochodu. Ja nie mogę być w ciąży. To byłby najgorszy koszmar. To nie może być prawda.

Attention- Harry Styles Dark✅Where stories live. Discover now