3

440 43 16
                                    

Otworzyłam oczy i to był pierwszy błąd.
Wspomnienia zaczęły wracać i znów zbierało mi się na płacz. Bądź silna. W końcu jesteś Lucy.
Czy on nadal jest w domu?
Wszystko mnie bolało. Każda część ciała.

Wystawiłam jedną nogę z łóżka, potem drugą. Postanowiłam że zejde po cichu na dół i sprawdze czy ten psychopata jest tam jeszcze.

Oderwałam się ciałem od łóżka i w momencie postawienia kroku upadłam z hukiem na ziemię. Kurwa.

Coraz szybsze kroki rozbiegły się po domu.
Kurwa mać. On tu jest!
Drzwi od pokoju otworzyły się a mi zrobiło się słabo. Do pokoju wszedł Harry.
-Dlaczego mnie nie zawołałaś?
Co za durne pytanie. Naprawdę jesteś takim idiotą?

Podszedł do mnie bliżej.
-Nie podchodź!- mówię ale nie sądze żeby to coś zmieniło.
Zaczęłam się trząść i płakać. Co on znowu chce!?
Zamknęłam oczy i przyjełam pozycje obronna bo tylko tyle mogłam zrobić.
Jego ręce wsunęły się pod moje nogi i plecy, po czym podniósł mnie.
-Nie bój się księżniczko, nic ci nie zrobię.
-C..co?- ja się chyba przesłyszałam!?
Otarł mi łzę spływającą po moim policzku i zaczął iść ze mną dół.
On jest nieobliczalny. Kto tak się zachowuje. Może mi wmówi że ma brata bliźniaka a wczoraj to nie on? No kurwa o co chodzi!?
Postawił mnie delikatnie na kanapie.
-Zrobię śniadanie.
Jasne bo ja coś zjem od ciebie.
Włączył telewizor na kanale gdzie właśnie lecieli ,,przyjaciele" i poszedł do Mojej Kuchni.

Nasłuchiwałam i co jakiś czas zerkałam w jego stronę..
Wydaje się być nieszkodliwy.. Na razie...

Po jakiś 10 minutach kiedy był zajęty a kanał leciał dość głośno postanowiłam uciekać.
Dasz radę to tylko parę kroków z tąd do łazienki.

Wstałam po woli chwiejąc się.. Nagle znów upadłam.
Cholera no!

Harry podbiegł do mnie i znowu posadził na kanapie.
-Lucy! Przecież widzisz że nie możesz chodzić!- skarcił mnie brunet.
Postawił na stole kanapki które zrobił.
-Smacznego.
Wziął swoją i zaczął ją jeść.
A co jeżeli dosypał tu coś? I znowu mnie zgwałci a potem zabije?

Nieufnie oglądałam kanapkę na co on wybuchnął śmiechem.
-Spokojnie, nie jest zatruta. -uśmiechnął się pokazując dołeczki i w sumie.. Uwierzyłam mu.
Jestem głodna.
Po woli brałam kęsy kanapki.

Oglądaliśmy przez chwilę przyjaciół. Zamyśliłam się trochę, opracowując troche mój plan poinformowania o tym wszystkim policji albo przynajmniej Itana. Gdzie on właściwie jest?
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie brunet
-Lucy, powiedz coś.. Cokolwiek.-naciskał na mnie.
O co mu chodzi przecież...
-Nie odzywasz się prawie wcale, nie musisz się mnie bać.
Odwaga napłynęła na mnie więc skorzystałam z tej chwili.
-Jak mam się ciebie nie bać? Zgwałciłeś mnie..
-Ostrzegałem cię i nie dałaś mi wyboru..
-Gwałcisz dziewczyny ot tak!?
Nie powstrzymałam się od krzyku.
Nagle Harry usiadł na mnie okrakiem. Wystraszyłam się i łzy znów napłynęły do moich oczu.
Zamknęłam oczy.

-Lucy..?
-Lucy, spójrz na mnie..
-Nie! Zostaw mnie!
-Lucy, przysięgam nic ci nie zrobie!
Otworzyłam po woli oczy i utonęłam w tęczówkach bruneta. To co mówi i tak jest pewnie bez znaczenia.
-Nic ci nie zrobie. Zaufaj mi.
Powiedział, na co znów nie wytrzymałam.
-Ale ty mnie...
-Lucy! Nic ci nie zrobię, żałuję tego! Nie sądziłem że aż tak cię to zaboli..
-Zabolało!
Chciałam mu wygarnąć kiedy nagle przycisnął swoje usta do moich. Nie wiem dlaczego ale oddałam pocałunek. Był namiętny, pełen żalu i bólu.
-chcę iść do swojego pokoju.-wyszeptałam sflustrowana.
-już cię niosę.- uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki i zaniósł mnie na górę do mojego pokoju.
Nic już kurwa nie rozumiem...

Attention- Harry Styles Dark✅Where stories live. Discover now