Jesteśmy już daleko od domu Louisa.
Wciąż myślę o tym co stało się z Tomlinsonem.
Harry nie odezwał się słowem, i chociaż na niego nie patrze to czuję na sobie jego wzrok.Słyszę jak bierze wdech.
-Louis cię skrzywdził.
Prycham śmiechem słysząc to. Jednak uśmiech schodzi mi z twarzy gdy widzę jego wzrok w lusterku.
Może lepiej byłoby się nie odzywać?-Raczej ty.
Odpowiadam mu.-A powiedział ci chociaż, że ma dziewczynę, zanim zdążyliście się ruchać?
Więc to jednak jego dziewczyna. Po co zrobił to ze mną skoro ma dziewczynę?!-Dlatego go uderzyłeś?
Pytam najbardziej poważnym tonem jaki umiem, nie pokaże mu że mnie to ruszyło.-Więc ty nic nie wiedziałaś.
Mówi i widzę jak śmieje się ze mnie. Warto spróbować...-Chodzi ci o Eleanor?
Pytam przesłodzonym głosem a jego mina jest w tym momencie bezcenna.-Czyli ty o niej wiesz?!
-Nie twój interes.
Z jednej strony jestem pewna siebie, a z drugiej moje serce rozwala się na małe kawałeczki. Jak on mógł mi to zrobić!? Jestem taka idiotką. Myślałam że może będziemy razem.
Jestem głupia... Taki fajny facet jak on musi mieć kogoś równego sobie. Chociaż tym co zrobił, utwierdził mnie wprzekonaniu, że w dzisiejszych czasach nikomu nie warto zaufać.Harry wziął teraz tak ostry zakręt, że musiałam się złapać fotela.
Co on mi może teraz zrobić?
Przecież to jest przestępstwo.
A może nie?
Zaczynam mieć podejrzenia że mój brat jest głównym powodem tego wszystkiego. Raczej na pewno...Czy on wogole żyje? Czemu on musiał mieć w swoim towarzystwie akurat Harrego?
Harry.
To imię jest takie niewinne. Kompletnie do niego nie pasuje.Kiedy byłam mała ja i Itan byliśmy bardzo blisko. Odkąd zostaliśmy sami nasze kontakty pogorszyły się a jego ciągle nie było w domu. Byłam zdana sama na siebie.
Myślałam że gdy skończę szkolę może uda mi się nam pomóc. Pójdę do pracy i tak dalej. Teraz jeżeli nie wrócę do szkoły, będę mieć zaległości, co oznacza że nie będę miała dobrej średniej.Ja już tak dłużej nie mogę;
-Dlaczego akurat ja? Co ja ci takiego zrobiłam?
Wydusiłam z siebie.-Możesz siedzieć cicho?
Kompletnie ignoruje moje pytania.-Odpowiedz!
-Proszę...
Zapytałam z nadzieja. Panowała między nami cisza. Słychać było tylko odgłos silnika.-Muszę wrócić do szkoły...
Ciągnęłam dalej.-Wypisałem Cię ze szkoły.
-Co zrobiłeś!?
Teraz to już topiłam się we łzach rozpaczy.
-Ale dlaczego!? Jakim prawem!?
Krzyczałam do niego a on nie zwracał na mnie uwagi.Płakałam tak resztę drogi aż nie zatrzymał się niewiadomo gdzie i kazał mi wysiadać.
Zdaje mi się czy on ma pistolet pod kurtką? A może przez te opuchnięte oczy mam zwidy. To mój koniec. On mnie teraz zabije.
Trudno.
To będzie najlepsze rozwiązanie bo ja już nie chcę żyć. Nie tak.Otworzył mi drzwi pasażera a ja wysiadłam z auta. Pociągnął mnie za rękę ale ja wyrwałam się i oparłam o samochód.
Jaki jest sens to ciągnąć skoro mam nie mieć dobrej pracy i normalnego życia.-Zabij mnie!...Proszę. Nie chcę już tak żyć.
-Co ty do cholery gadasz?
Zapytał wyraźnie zdziwiony.-To co słyszysz. Zabij mnie.
Łza znów spłynęła po moim policzku na co on niespodziewanie otarł ją.Niech on już mnie zabije.
-Lucy przestań rozumiesz? Nie zabiję Cię choćbyś niewiem jak prosiła.
-To mnie zgwałć na śmierć!
Chciałam rozpiąć mu bluzę ale on złapał mnie za nadgarstki.-Lucy uspokój się! Nie będę Cię już gwalcił rozumiesz? Jesteś cała rozpalona, zaraz dostaniesz gorączki.
-to dobrze!
-Przestań!
Niech on się określi bo się już kurwa gubię! Czy on robił sobie kiedyś badania na głowę??-Chodź za mną.
Chwycił mnie za dłoń już nie tak mocno jak przedtem.
Szłam za nim posłusznie. Droga między drzewami była przerażająca.Z oddali jednak widać było jakiś budynek. Rozejrzałam się i zobaczyłam średniej wielkości dom. Powiedziałabym że jest w dość starym stylu.
Teraz to mnie czekają męki.
Tym razem pewnie też mnie okłamał mówiąc że mnie nie zgwałci.Otworzył drzwi do domu.
Był niczego sobie. Nadal kurczowo trzymając moją dłoń, prowadził przed siebie.Zdziwiło mnie jego zachowanie gdy ciągnąc po całym domu mówił co gdzie jest. Gdy wprowadził nas do małego pokoju na piętrze zobaczyłam tam walizki z moimi wszystkimi rzeczami. Dosłownie.
To było przerażające. Zabrał odemnie wszystko, co oznacza że teraz mam tu pewnie zamieszkać.
Jakby czytając mi w myślach, powiedział mi, że to tylko mój pokój. Jasne... Pewnie i tak będzie tu przychodził.Szczerze to nie zwracałam na niego uwagi i gdy opowiadał coś tam w łazience to kiwałam głową.
Myślami byłam gdzieś indziej.Na końcu posadził mnie w salonie na wygodnej kanapie, siadając z boku.
-Teraz mnie tu uwięzisz na zawsze?
Spytałam a Harry zaśmiał się cicho. Mnie to nie bawiło ani trochę.-Zawrzyjmy układ.
W mojej głowie od razy pojawiła się nadzieja na ratunek.-Pozwolę ci później chodzić do szkoły...
-Naprawdę?
Czy on ze mnie teraz żartuje?-Tak ale pod paroma warunkami.
Oczy miałam tak szeroko otwarte że Styles był bardzo rozbawiony.-Po pierwsze, nie będziesz mi uciekać, krzyczeć i mnie wyzywać, w domu, na dworze i wogole nigdzie.
To jest po prostu szantaż ale cóż, wiele zrobie aby skończyć szkolę. Choćby na krótko.-Po drugie, nie bedziesz chciała się zabić ani robić sobie krzywdę.
Zobaczymy...-Po trzecie, spróbujesz mnie polubić
-Słucham?
Czy on się słyszy?
-Spróbujesz.
Stwierdził. Mniejsza o to.-Dobra, zgadzam się. Czy to wszystko?
Zapytałam z nadzieją.-Jest jeszcze jedno, w razie jakby mi się coś przypomniało... Masz się mnie słuchać. To od ciebie zależy czy będzie ci tu dobrze.
-Czego będziesz odemnie wymagał?
Znudzona już jestem.
-Niczego.
Uśmiechnął się wyjątkowo sztucznie.* W walizce naprawdę zmieściły się moje ciuchy. Wyjęłam t-shirt i ulubione leginsy do spania. Gdy się już przebrałam zgasiłam nocną lampkę. Dobrej nocy Lucy. Wymamrotałam sama do siebie. Tak, to napewno będzie ,,świetna" noc.
YOU ARE READING
Attention- Harry Styles Dark✅
Fanfic17 letnia Lucy po śmierci swoich rodziców, mieszka ze swoim 19 letnim bratem Itanem. Jest on nieodpowiedzialny i ciągle imprezuje ze swoją grupą. Należy do niej również Harry który pod nieobecność brata Lucy postanawia ,,zająć" się dziewczyną. Jak t...