23

206 18 4
                                    

Lucy's pov:
Otwieram z trudem oczy. Gdzie jestem? Co się stało?
Impreza...Harry...Niall Ach tak, już wiem. Rozglądam się z trudem po pokoju. Strasznie boli mnie głowa. Chcę spać. Moje oczy ledwo dają radę widzieć. Ugh...
-Jak się czujesz?- Harry przestrasza mnie i podchodzi do mojego łóżka. Nie zauważyłam go wcześniej.
-Hujowo- odpowiadam. Sama nie wiem dlaczego użyłam takiego wyrazu. To do mnie nie podobne. Jednak to w stu procentach odzwierciedla to jak się czuję.
-Nie przeklinaj. Nie znoszę gdy dziewczyny to robią. To chyba jest ta część umowy o której zapomniałem wspomnieć. Nie przeklinaj.
-Nie przesadzaj. Tak się czuję.
-Twoje usta powinny służyć do innych rzeczy.
-Harry!- rzucam w niego poduszką i słyszę jego śmiech.
-Wstawaj na śniadanie.
Jęczę gdy próbuje się podnieść, a raczej zawodzę.
-Nieee... Muszę?
-Tak.- odpowiada mi i wychodzi szybko z pokoju.
-Dlaczego nie mogę tu zostać? Ochhh.-
To straszne. Nigdy więcej alkoholu.

-Nigdy więcej nie piję- oświadczam gdy siedzę już na krześle obok Harrego.
-Nie wątpię- komentuje dumny. Jego chyba bardzo bawi to jak źle się czuję.
-Jak znalazłam się w łóżku?- nie potrafię przypomnieć sobie co było po taksówce.
-Przeniosłem Cię do łóżka.
-I rozebrałeś przy okazji!?
Pytam gdy wszystkie fakty zostają przeanalizowane w moim mózgu.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem, zdjąć ci te bieliznę.
Zakrywan twarz dłońmi. Niby widział mnie nago ale kurczę!
-Byłoby ci nie wygodnie.
-Dzięki- mówię szczerzę i idę do łazienki z zamiarem ogarnięcia się i umycia.
Wyglądam okropnie.
Mój ,,makijaż" zapewne zabrudził poduszkę. Odkręcam wodę pod prysznicem i szybkim ruchem zdejmuję bieliznę. Dobrze że ją zostawił. Nie mam siły się z nim kłócić.

Harry siedzi tak jak go zostawiłam ale nie zauwarza gdy przemykam z łazienki na schody w samym ręczniku. Wyjmuję z torby szarą bluzkę na ramiączkach i czarne rurki. I oczywiście czarą bieliznę. Nie przepadam za kolorowymi majtkami czy stanikami. Wszystkie kolory muszą być stonowane. Co innego tyczy się skarpetek. One mogą być we wszystko.

Harry opowiada mi trochę o mieście a ja co jakiś czas przerywam swoje milczenie. Nie bardzo wiem co mam mu odpowiadać, za bardzo boli mnie głowa. Mam wrażenie, że on specjalnie gada jak najęty żeby dać mi nauczkę.
-Mamy w domu tabletki na ból głowy?
-Skończyły się- wzrusza ramionami. Tak, jasnę.
Słyszę klakson samochodu.
-To pewnie Liam.
Na te słowa wybiegam przed dom choć jeszcze przed chwilą umierałam. Ciekawość bierze górę, śmieje się sama do siebie.

Przed samochoden stoi Liam w ciemnej koszuli i dresowych spodniach. Świetne połączenie.
-Hej!- wołam do niego.
-Hej, też Cię boli głowa?- pyta z zaciekawieniem.
-I to jak- wzdycham lekko.
Brunet otwiera bagażnik a ja dławię się powietrzem.

Brunet otwiera bagażnik a ja dławię się powietrzem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Nie mogę w to uwierzyć.
-Hej Lucy Lu!
-Cześć! Jak się tu zmiesciłeś!?- pytam rozbawiona.
-To tylko dzięki mnie- mówi Liam i wola coś do Harrego.
Oni są niemożliwi.
Wyciągam rękę do Tomlinsona a ten wychodzi z bagażnika.
-Jechałeś tam całą drogę?
-Nie, ale i tak miałem wielkie wejście.-
Śmiejemy się i idziemy do środka.
Harry już dawno zdążył włączyć jakiś mecz. Z początku udaję zawzięcie że mnie to ciekawi, ale to jakiś koszmar. Jak można na tym spędzać tyle czasu?
Tu nawet nie gra nasza drużyna!

Attention- Harry Styles Dark✅Where stories live. Discover now