6.14- nie chce mi się spać. Podnoszę się z łóżka i sunę skarpetkami po korytarzu. Wchodzę cicho do pokoju Harrego i widzę go śpiącego. Piękny widok.
Gdyby nie to, że jestem na niego zła pewnie stałabym tak dłużej, patrząc jak śpi.
Postanawiam nie tracić czasu, więc zamykam się w łazience z zamiarem odświeżenia swojego ciała od stóp do głów.
*-Hej- Harry wchodzi do kuchni. Od razu widać, że nie spał zbyt dobrze.
-Cześć- odpowiadam chłodno
-Dlaczego jesteś na mnie zła?- pyta mnie ironicznie i szczerze mówiąc nie wiem co powiedzieć. To głupie. Jestem zła bo nie wiem gdzie był, z kim, wrócił narąbany i nie chciał położyć się ze mną do łóżka...
-Nie jestem zła.
-Przecież widzę.
-Poprostu martwiłam się wczoraj o ciebie.
-Przecież mogłaś do mnie zadzwonić.
-Wiem ale nie chciałam ci przeszkadzać bo miałeś coś do załatwienia. Mogę spytać gdzie byłeś?
-Frankie, mój przyjaciel ze szkoły napisał do mnie, że chciałby się spotkać. Zasiedzieliśmy się.
-Byłeś tam tylko z nim?-pytam dosyć podejrzliwie.
-Oh, więc jesteś zazdrosna!- stwierdza z szelmowskim uśmieszkiem a ja rumienię się.
-Wcale nie! Tylko pytam.
-Jesteś zazdrosna.- mówi i całuje mnie w szyję stojąc do mnie tyłem. Cudownie.
-Nie martw się, nie patrzyłem tam na żadną inną.- tak, jasne...
Napewno były tam ładniejsze dziewczyny. -Mówię sobie w myślach i zapewne mam rację.
Odsuwa się odemnie i sięga po kubek z szawki. Niby niemam powodów żeby mu nie wierzyć. Pewnie wypili trochę przy rozmowie.
-Lucy mogłaś do mnie dzwonić. Wtedy wróciłbym wcześniej. A teraz powiedz mi czy masz ochotę wyskoczyć gdzieś na obiad?
-Chętnie, a gdzie?
-Znam parę fajnych restauracji.- mówi i siada na przeciwko mnie.
-Skoro mowa o szkole... Gdzie się uczyłeś?- pytam przypominając sobie, że Frankie to jego przyjaciel ze szkoły.
- Skończyłem naukę w Holmes Chapel w Comprehensive School.
- A czym się teraz zajmujesz?
-powiedzmy, że pracuję, ale nie muszę się zbytnio starać bo narazie mam z czego żyć dobra?- śmieje się ale ja wiem, że za tym kryje się coś jeszcze.
-Masz rodzeństwo?- wypalam z czystej ciekawości.
-Czy to przesłuchanie?
-Nie... Po prostu chciałabym...
-Dobra niech ci będzie, dostaniesz godzinę szczerości- śmieje się- mam starszą siostrę, Gemmę. Ostatnio wyjechała z chłopakiem do Norwegii, dlatego nie mamy zbytnio kontaktu.
Przysięgam, że gdybym teraz coś piła, udławiłabym się. On ma siostrę!? I mnie zgwałcił?! Dobra, może nie tak ostro... Siostrę!?
-Aha- tyle udaje mi się powiedzieć. Jestem w niemałym szoku.
-Myślę, że polubiłybyście się.- dodaje
-Z pewnością...
Trochę niezręcznie tak rozmawiać o rodzeństwie...
-Od dawna mieszkasz sam?
-Odkąd wujek się przeprowadził, przejołem dom- Mruga do mnie zabawnie i wstaje by zrobić sobie grzankę. -Nie jest idealny ale przynajmniej jest duży. Chcesz też?- pyta wskazując na jedzenie.
-Ehm...poproszę.
-Jedyny minus tego, że mieszkam sam to to, że nie czuję się zbyt komfortowo po obejrzeniu dobrego horroru.
Teraz to ja nie potrafię powstrzymać chichotu. Dokładnie wiem jak to jest, być samemu w domu, gdy w głowie roi się od strasznych rzeczy.
Po chwili dostaję swoją grzankę.-Jesteś już gotowa?- pyta mnie wchodząc przez uchylone drzwi łazienki.
-Jeszcze minutka.- informuję go gdy odkręcam tusz do rzęs.
-Po jaką cholerę ty się malujesz?- pyta marszcząc lekko brwi, przyglądając się jak nakładam maskarę.
-Żeby lepiej wyglądać?
-Kiedy nie masz makijażu wyglądasz tak samo ładnie.
Gdy to słyszę, czuję się bardzo niekomfortowo i rumienię się mimowolnie.
-Yhm... Dzięki, ale użyję trochę.
Przez jego uwagę, postanawiam jednak nie używać podkładu ani żadnego korektora. Nakładam szybko puder i oznajmiam, że możemy iść.
Harry zabiera moją torebkę jakby była dla mnie jakimś ciężarem. To naprawdę kochane z jego strony. Nie do uwierzenia, że to ciągle Harry Styles.
Zastanawiam się czy zwyczajna sukienka na szelkach którą ubrałam nie będzie zbytnio się podwijać... Harry ma na sobie przewiewną białą koszulę.Zapinany pasy po czym słucham jak Harry opowiada mi o swojej ulubionej restauracji. Potem trochę o planach na weekend a ja opowiadam mu o życiu jakie miałam, zanim Itan mi go nie spierdolił.
Gdy dojeżdżamy do restauracji, Harry prosi bym nie wysiadała co dezoriętuje mnie. Okazuje się, że chciał otworzyć mi drzwi.
-Naprawdę, nie musiałeś- droczę się z nim gdy idziemy do środka lokalu.Styles nieźle przedstawił mi to jak wygląda on z zewnątrz. Powiedział też, że gdy zjemy podjedziemy na chwilę nad jezioro.
Gdybym wiedziała, że Holmes Chapel ma takie piękne miejsca przyjechałabym tu wcześniej. Wakefield wcale nie jest aż tak daleko ale mimo to żadko gdziekolwiek jeździłam. Moje miasto wystarczało mi w zupełności... co innego Itanowi.Siadamy przy stoliku w środku bo na dworze wszystko jest zajęte. Jestem trochę zawiedziona jednak wnętrze jest równie ładnie.
Młoda kelnerka podchodzi do nas po zamówienia.
Ona jest zbyt młoda...
Zerkam na Harrego który składa zamówienie.
Zdecydowaliśmy się na sałatkę chipotle i porcję frytek.
Kelnerka uśmiecha się zalotnie zakładając włosy za ucho. Ona ewidentnie próbuje z nim flirtować! Co za suka. Dobrze widzi, że jestem tu z Harrym. Razem.
Obdarowuje ją swoim fałszywym uśmiechem który wszyscy zawsze kupują. Dosłownie.
Po chwili odchodzi a ja i Harry zostajemy sami.
-Daleko z tąd jest to jezioro?- pytam po chwili żeby wszcząć rozmowę.
-Niedaleko.
Opiera się na krześle a ja robię to samo. Lustruję wzrokiem stoliki i ludzi siedzących wokół.
-Wiesz gdzie jest tu łazienka?- pytam rozglądając się. Nie wiem dlaczego ale czuję się trochę niezręcznie, siedząc sama z Harrym. On wygląda tak przystojnie, że mi słabo.
-prosto i w lewo
-Dzięki- mówię i stwierdzam że nie potrafię wyczytać żadnej emocji z jego twarzy. Nie wiem czy jest obojętny, czy zdenerwowany. Nie ważne, muszę iść do łazienki.
Idę do wskazanego miejsca.
Przed lustrem dwie blondynki poprawiają makijaż.
A Harry twierdzi, że mi go nie trzeba...Zanim wychodzę poprawiam lekko włosy które trochę się poplątały.
Harry zauważa mnie gdy wracam do naszego stolika.Siadam obok a kelnerka już niesie nasze sałatki.
*Gdy jedziemy nad jezioro między nami panuje cisza. Hazza zatrzymuje samochód i rzuca mi wyzywający uśmiech co daje mi do zrozumienia, że chce otworzyć mi drzwi.
-Czekaj- uśmiecha się słodko i wysiada pośpiesznie.Moim oczom ukazuję się śliczne jeziorko a obok niewielka grupka ludzi.
-Muszę zrobić zdjęcie.- stwierdzam i robię kilka fotek. Tu jest cudownie.
Harry podchodzi do brzegu i zanuża dłonie.
-Ciepła, pewnie zdążyła nagrzać się od słońca.
Zanurzam swoją dłoń i lekko ochlapuję bruneta na co ten śmieje się cicho.
Potem idziemy wzdłuż brzegu który dosłownie lśni, dopóki nie słyszymy czyjegoś krzyku:
-Styles, co ty tutaj robisz!?- jakiś wysoki szatyn o niebieskich oczach, podbiega do nas. Harry wita się z nim na co ten mierzy mnie przenikliwym spojrzeniem.
-To ty jesteś tą dziewczyną którą Harry wygrał w pokera nie?- śmieje się do mnie a ja i Harry bledniemy.
-Tak to ona i co? Masz jakiś problem?- pyta go przez zaciśnięte zęby.
-Nie wiedziałem, że zrobisz z niej swoją żonę- śmieje się do nas jeszcze bardziej.
-O co ci chodzi? Nie możemy nigdzie razem wyjść?
W pewnien sposób jego słowa mnie ranią ale nie chcę dać po sobie tego poznać. Chciałabym powiedzieć teraz jakąś cięta ripostę ale cóż... Zalety bycia nieśmiałym.
-Narazie David- Harry bierze mnie za rękę i wymija ze mną gościa który jak się dowiaduje ma na imię David.
No tak. Na imprezie było dużo ludzi. Pewnie to nie jedyna osoba która o wie o tej całej upokarzającej sytuacji. Czy ci wszyscy ludzie bedą mnie teraz mieli za ,te dziewczynę wygraną w pokera'?
-Przepraszam za niego- mówi gdy jesteśmy już daleko.
-Nic się nie stało.- staram się go pocieszyć. Wiem, że on też czuję się niezręcznie.
Gdy dłoń Harrego trzyma moją czuję się wniebo wzięta. Powinnam mieć głęboko w dupie co myślą o mnie ci wszyscy ludzie. Podziwiam piękne widoki chcąc zapomnieć o sytuacji sprzed chwili.
YOU ARE READING
Attention- Harry Styles Dark✅
Fanfiction17 letnia Lucy po śmierci swoich rodziców, mieszka ze swoim 19 letnim bratem Itanem. Jest on nieodpowiedzialny i ciągle imprezuje ze swoją grupą. Należy do niej również Harry który pod nieobecność brata Lucy postanawia ,,zająć" się dziewczyną. Jak t...