25

161 14 0
                                    

Hej kochani! Postanowiłam zrobić dla was mały maraton❤ Robię go pierwszy raz i myślę, że 3 rozdziały jak narazie wystarczą. Miłego czytania xx.

Harry mnie kocha. To uczucie jest cudowne. Czy my jesteśmy parą? Chyba tak.

Od nadmiaru wrażeń na dziś, postanawiam zrobić coś co zawsze pomaga mi zająć myśli: upiec jakieś ciasto.
Harry słysząc moją propozycję jest zszokowany równie mocno co Liam i Louis.
-Naprawę będziesz piec ciasto?- pyta mnie marszcząc brwi.
-Czasami aby zająć myśli, siedzę w kuchni.- wzruszam ramionami gdy widzę zdziwnione miny chłopaków. Nie wiem czemu tak ich to dziwi. Poprawię sobie humor i zajmę myśli. A nie chcę teraz myśleć o swoim popierdolonym, rodzonym bracie. Nawet nie zamierzam.
Wyciągam potrzebne mi składniki i wyganiam wszystkich z kuchni. Wiem jak dziwnie to wygląda gdy cała czerwona od płaczu kszątam się po kuchni. Jestem dziwna.
-To ja chętnie jeszcze zostanę.- słyszę Louisa i uśmiecham się lekko.

Niby najzwyklejsze ciasto czekoladowe, a smakuje świetnie. Chłopakom smakuje równie mocno bo ciągle słyszę ich 'ochy' i 'achy'.
-Wyborne- komentuje Hazza i oblizuje palce z polewy.
-To naprawdę nic takiego.- śmieje się cicho.
-Szkoda, że Sophie nie robi ciasta gdy chce zająć myśli.
Szturcham lekko Liama udając oburzenie za komentarz o Sophie. Ciekawe czy Harry gadał by podobne rzeczy o mnie, gdybyśmy byli w takim związku. To jednak było zabawne, muszę przyznać. Harry wsadza naczynia do zlewu i proponuje, że posprząta w kuchni. Dziekuję mu za to i posyłam mały uśmiech.

-Naprawę nieźle to znosisz- szepta Louis.
-Staram się podejść do tego najspokojniej.- stwierdzam cicho.
Nie chcę płakać za bratem który ma mnie w dupie. Nienawidzę go i może dobrze, że tak się stało? Ciary mnie przechodzą gdy myślę, że mogłabym być teraz wszędzie. Dosłownie.
-Chcieliśmy żeby powiedział ci wcześniej.
-Wiem Louis...- ucinam mu. Wiem że chcieli abym to wiedziała.

Chłopcy wyszli chwilę później, a ja poszłam wziąć relaksacyjny prysznic. Ciepła woda rozluźnia też trochę mój brzuch.
Gdy jestem już w pokoju i rozczesuje swoje włosy przed lustrem, Harry pojawia się za mną w odbiciu.
-Jak się czujesz?- unosi lekko brwi.
-Jest w porządku.- mówię i kładę się na łóżku.
-Aham
-Siadaj- mówię i klepię miejsce obok siebie.
Harry siada cicho obok mnie i patrzy mi w oczy.
-Coś się stało?- pytam zdezorientowana.
-Nie... Poprostu chciałem cię zobaczyć.- gdy to mówi nie potrafię powstrzymać uśmiechu, to słodkie. -Czy ty... mówiłaś prawdę, gdy powiedziałaś, że mnie kochasz?
-Dlaczego myślisz, że nie?
-Sam nie wiem- przeczesuje ręką włosy
-Mówiłam prawdę.
Uśmiecha się ukazując dołeczki.
-Dobra to... Nie będę ci przeszkadzać.- wstaje powoli ale nie pozwalam mu na to chwytając go za rękę.
-Zostań ze mną- proszę.
Słysząc to układa się obok mnie na łóżku.
-Chętnie- mówi pewny siebie. Tego Harrego lubię najbardziej. 
Śmieje się cicho i kładę bliżej niego.

-O czym myślisz?- pyta po chwili i owija rękę wokół mojej tali.
-O nas.
-Co konkretnie?
-Czy my jesteśmy razem?
-To zależy od ciebie.
-Więc ty nie chcesz ze mną być?- pytam i podnoszę się żeby na niego spojrzeć.
-Co? Nie. To nie miało tak zabrzmieć. Kocham Cię dlatego chcę wiedzieć co ty o tym sądzisz.
-Ja chcę.
-Więc znasz odpowiedz.
Uśmiecham się do siebie. Więc jesteśmy razem.
Leżymy wtuleni.
-Nigdy więcej Cię nie skrzywdzę.- szepcze.
-wiem Harry.- odpowiadam równie cicho i zamykam oczy.
Pozwalam sobie odpłynąć, nie skupiając się za bardzo na tym co się wydarzyło.
To w jaki sposób klatka piersiowa Harrego unosi się i opada, w dziwny sposób, uspokaja mnie.
***

Niezadowolona odkrywam, że Harrego nie ma obok mnie gdy otwieram oczy.
Zsuwam kołdrę i idę do łazienki.  Nienawidzę okresu.
To jakiś potop...

Gdy wychodzę, widzę Harrego w pokoju obok, ubranego w dzinsy i koszulę.
-Hej kiedy wstałeś?- pytam podchodząc do niego.
-Hej, jakieś dziesięć minut temu. Jadę gdzieś na chwilę. Nie uciekniesz mi w tym czasie prawda?
-Nie- śmieje się na co on całuje mnie w czoło i idzie do łazienki. Ja z kolei, postanawiam zrobić sobie jakąś kanapkę.

-To do później.- woła gdy mija mnie w kuchni.
-Pa- macham mu przelotnie i idę obejrzeć coś w telewizji.
Gdy kończę jeść ubieram krótkie spodenki i białą bluzkę.
Maluję rzęsy, nakładam trochę podkładu i pudru.
Potem stwierdzam, że posprzątam trochę w salonie i w związku z tym  muszę poszukać jakiś ścierek.
Kusi mnie jednak by poszperać trochę w łazience i pokoju Harrego pod jego nieobecność. A szukanie rzeczy do sprzątania to świetny pretekst...

W pierwszej szawce znajduje cztery szampony i dwie odżywki. Więcej niż moich... Ręczniki, szczoteczki do zębów, gąbki...
Potem odnajduję moje ściereczki.
No, nic ciekawego tu chyba więcej nie znajdę.

Wycieram kurze w salonie i gdy już podeksytowana idę do pokoju Harrego słyszę że wrócił.
Ten to ma wyczucie czasu.
-Lucy!
-Idę!- wołam schodząc po schodach.

Harry trzyma coś za plecami.
-Proszę. Zmieniłem tylko numer.-
Wręcza mi mój telefon.
Nareszcie.
-Dzięki- mówię i widzę, że nie mam blokady ekranu.  No tak...
Poza tym jest taki jakiego go zapamiętałam. Te zame zdjęcia w środku i aplikacje.

-Lucy proszę cię, żebyś zmieniła sobie te wszystkie konta. Na twitterze, snapchacie...
-Jasne, nie ma sprawy.
Znając prawdę i powagę sytuacji sama chcę je zmienić. Nie byłyby fajnie, dostawać wiadomości od jebniętych przyjaciół Itana. I wogóle to nie obchodzi mnie, gdzie on teraz jest. Mam to w dupie.

Zakładam nowe konto na snapchacie po czym wchodzę na stare wiadomości i usuwam je. Nie mam żadnych nie odebranych połączeń. No cbyba, że Harry je usunął. Instaluję sobie jakąś grę z kategori zręcznościowe i zajmuję sobie tym czas.
*

Teraz jestem w pokoju i oglądam najgorszy film fantasy w dziejach. Boże, że ktoś wogóle wypuścił ten film do kin...
Harrego nie ma. Znowu. Dał mi swój numer i powiedział, że musi załatwić jedną nieistotną sprawę. Nie wypytuję go, bo to może się źle skończyć.
Wyszedł przed 7 a jest już piętnaście po 9. Mam małe obawy, czy on nie jest przypadkiem na jakieś imprezie... No cóż, nie ważne. Kazał mi dzwonić gdyby coś się działo a to przemawia raczej za tym, że nigdzie nie baluje.

To były najbardziej zmarnowane 2 godziny w całym moim życiu. Podsumowuję gdy film dobiega końca. Chwytam mój telefon i sprawdzam czy Harry nic do mnie nie napisał.
Tak jak myślałam. Wzdycham zrezygnowania.

-Jestem.
Słyszę za sobą i odwracam się. Styles stoi w półmroku zapalonej lampy i gapi się na mnie.
-Długo cię nie było.
-wcale nie- mówi a ja nawet z tąd czuję od niego alkohol. On pił.
-czy ty jesteś pijany?
-Ja? skąd.
-Ale piłeś coś?
-Może jeden albo dwa...
-Dobra...uh...nie ważne. Idę spać, tobie też radzę.
-Nie chcę iść jeszcze spać.
-To nie idź, ale ja idę. Dobranoc.
Wołam i idę do siebie zła. Wkurzył mnie i szczerze mówiąc miałam nadzieję, że będzie spał dzisiaj ze mną tak jak wczoraj.
Zamykam drzwi z hukiem i wskakuję do łóżka. Tak naprawdę nie zamierzam jeszcze iść spać. Wchodzę na youthoube w komórce i oglądam jakiś filmik urodowy. Potem następny i jeszcze kolejny.

- 11.37
Niby wcześnie ale postanawiam już iść spać. Niech się Harry pieprzy. I tak się dowiem gdzie był i z kim. Gdybym zapytała go o to dzisiaj, pewnie wyszłabym na zazdrosną itd.
Gaszę lampkę przy swoim łóżku.

I pomyśleć, że wczoraj spałam tu z Harrym...

Attention- Harry Styles Dark✅Where stories live. Discover now