28

158 15 1
                                    

On chyba nie jest na mnie zły prawda?
Spoglądam na bruneta któremu z wargi sączy się krew. Szukam w torebce chusteczki i gdy ją znajduję przyciskam do jego ust. Dopiero wtedy jakby otrząsa się z transu w jakim był.
-Dzięki- mówi patrząc na mnie przelotnie.
-Przepraszam- szeptam cicho, bojąc się wogóle odezwać. On ewidentnie jest na mnie zły.
-Słucham?- marszczt brwi i pyta z takim zdziwieniem jakbym powiedziała coś absurdalnego. -Lucy, ty chyba kurwa nie myślisz, że to przez ciebie?- gdy to mówi czuję ogromną ulgę ale sposób w jaki to powiedział sprawia, że nadal czuję się źle.
-Jak to nie przezemnie? Gdybym się nie odzywała to nic by ci się nie stało.
-Nie, matko, nie! To był mój pomysł, żeby tu przyjść, i mogłem przewidzieć, że tak się to skończy. Nie wiem co mi kurwa przyszło do głowy. Najwyraźniej niczego się jeszcze od nich nie nauczyłem.
-Ale to przezemnie cię uderzył Harry!
-Nie, zrobiłby to prędzej czy później.
Nie wiem co mam jeszcze powiedzieć, to ewidentnie było przezemnie.
-Lucy to naprawdę nie twoja wina. Bezwzględu na ciebie to by się tak potoczyło bo...- urywa jakby powiedział coś czego nie zamierzał.
-Bo co?
-Nie, nic.
-Powiedz mi Harry- naciskam na niego.
-Powiedzmy... że Zack, pomógł mi trochę... Wygrać tę grę.
Gdy słyszę 'Tę grę' już wiem o co chodzi.
-Że co!?- nie mogę się powstrzymać, żeby nie krzyknąć.
-Tak. Pomógł mi. Mieliśmy taką umowę, że ja w zamian... Oddam cię jemu na jedną noc.
Słabo mi. On mi nic wcześniej nie powiedział! Dlaczego!?
-Dlaczego wcześniej nic mi nie powiedziałeś!?
-Bo miałem ku temu powody! Powinnaś być mi wdzięczna, że wogóle mówię ci prawdę!- również podnosi głos ale nie hamuje mnie to.
-Cieszę się, tylko szkoda że tak późno!
-A co, może miałem ci powiedzieć, że Zack na ciebie czeka!?
-Tak! Jakbyś mi powiedział to może zmusiłabym cię żebyśmy zostali w domu!
-Zmusiłabyś mnie?!- prycha śmiechem z wyjątkową złośliwością- Jakbyś kurwa zapomniała, to jesteś teraz moja i nic ci do tego co postanowię!
Nie wierzę własnym uszom. Gdy wypowiada to zdanie moje serce rozpada się na małe kawałeczki. Więc wracamy do punktu wyjścia?
Patrzę na niego z niedowierzaniem.
-Więc to teraz będzie twój najlepszy argument tak!?
Harry wzdycha głośno po czym zmienia bieg.
Nie odywa się co jeszcze bardziej doprowadza mnie do rozpaczy. Czy on wogóle mnie kocha!?
Nie wiem dlaczego ale z tej flustracji, rozpaczy i niedowierzania zaczynam się śmiać.
-Wszystko jasne- śmieję się fałszywie i sarkastycznie- zrozumiałam.
Harry nadal nie odzywa się i patrzy przed siebie, a jego ręce ściskają kierownicę. Widzę, że on nie wie co ma powiedzieć, pewnie dopiero teraz zdaje sobie sprawę co powiedział.
Odwracam się więc do niego plecami i zamykam oczy.
-Lucy...przepraszam dobra?
Teraz to ja postanawiam się do niego nie odzywać.
-Lucy, kurwa wiem przegiołem. Przepraszam.- powtarza jeszcze raz a ja zdaję sobie sprawę, że za bardzo go kocham by go zignorować.
-Więc o co ci chodzi Harry? Zawsze będziesz mi to wypomniał gdy się wkurzysz?
-Nie, nie będę.- patrzy mi w oczy a ja mięknę. On dobrze o tym wie.
-Nie szkodzi.- mówię cicho jakby te słowa nie powinny wyjść z moich ust.
Harry uśmiecha się na ten swój zajebiście uroczy sposób a zaraz potem parkuje samochód.
*
-Chcesz trochę lodu?- pytam gdy widzę jego lekko opuchnięty policzek.
-Nie, nie trzeba.
-Jesteś pewnien? To nie wygląda za dobrze.
-Tak, dam radę.- śmieje się lekko.
-Dobra to ja idę spać... Przyjdziesz do mnie?- jestem trochę zawstydzona pytając go to.
-Z chęcią, ale jeżeli przyjdę a ty nie będziesz w samej bieliźnie od razu wychodzę- śmieje się a ja idę do pokoju. I tak wiem, że nie wyjdzie- uśmiecham się do siebie.
Zdejmuje biały podkoszulek na szelkach i szorty do spania zostając w czarnym komplecie bielizny. Czy on planuje coś ze mną robić? Czy ja jestem gotowa?
Kładę się do łóżka a po paru minutach drzwi otwierają się i widzę Harrego w ciemnych bokserskach. Zaraz zejdę na zawał.
-Gorąco jest- stwierdza wesoło i w sumie nie mogę się z nim nie zgodzić.
Gasi lampkę i kładzie się obok mnie. Czuję lekki dyskomfort ale nie żałuję, że go tu zaprosiłam.
-Jesteś piękna- gdy to mówi czuję znajome pieczenie na policzkach.
-Dlaczego tego nie wiesz?
Czy on to mówi poważnie?
-Hym.. Widzę lustro?- wypalam nieśmiało bez namysłu. Po co ja się wogóle odzywam!? Nigdy nie wiem co mówić...
-Więc chyba kupię nowe bo nie dostrzegasz swojej urody.
-Dobra...ugh.. Czy możemy zmienić temat?- proszę ziryowana.
-Pewnie, a o czym chcesz rozmawiać?- uśmiecha się zawadiacko i przysuwa do mnie opierając się na lewym łokciu.
-Jak twoja warga?- pytam również z uśmiechem.
-Całkiem nieźle. Tylko nie wspominajmy dzisiejszego wieczoru dobra? Widok ciebie w objęciach Matta doprowadza mnie do szału.
-Matta?- pytam zdezorientowana.
-To ten koleś który cię odemnie odciagał. Ale muszę ci powiedzieć, że kopnięcie Zacka w krocze...- śmieje się głośno.
-Widziałeś to!?- przerywam mu.
-Jasne że tak, nie byłem wcale daleko. To było zajebiste słońce.- mówi ze śmiechem gestykulując przy tym ręką.
-Dzięki- ucinam i kładę głowę tuż obok niego a on zaczyna kreślić palcem po moim brzuchu. Nie przeszkadza mi to, jest to wręcz przyjemne.
-Mnie też kopniesz jeśli cię pocałuje?- pyta wesoło na co kiwam przecząco głową. Harry przysuwa się i po chwili jego usta dotykają moich. Niewinny pocałunek zamienia się w pełen żaru gdy przygwożdza mnie do łóżka i góruje nademną. Dotykam ręką jego torsu po czym zjeżdzam niżej dotykając go przez bokserki. Nie wiem, co ja do cholery robię, ale podoba mi się to...
Harry chwyta mnie w pasie i całuje namiętnie wchodząc językiem do moich ust. Wydaję z siebie cichy jęk, który jak widzę uszczęśliwia Harrego. Jego usta rozchodzą się w szerokim uśmiechu.
Jego dłonie zsuwają mi ramiączka stanika a ja unoszę się lekko by mógł go odpiąć. Gdy nie mam go już na sobie Harry przygryza wargę i lustruje mnie wzrokiem. Chwyta moje piersi w dłonie i zaczyna je lekko masować co sprawia, że oddycham coraz ciężej. Łaskocze mnie włosami gdy zbliża się i bierze w usta mojego prawego sutka.
-Oh, Harry...- wołam cicho gdy wodzi po nim językiem. Od samej tej czynności czuję wilgoć w majtkach.
Gdy po pary minutach przestaje wchodzę na niego i chwytam go przez bokserki.
-Kurwa...- woła niespodziewając się mojego ruchu.
-Harry, zróbmy to.- jęczę pragnąc go. Tak bardzo chcę go teraz poczuć. Marzę o tym!
-Jesteś tego pewna... Lucy?- dyszy opierając swoje czoło o moje.
-Tak Harry! Teraz... Proszę.
-Ale na...
-Tak! Harry... Teraz... Zrób to...- błagam i ponaglam go.
Widzę, że zrozumiał bo pokazujemi gestem dłoni, że zaraz wróci a po chwili przychodzi z paczką prezerwatyw jak zgaduję.
Rozrywa opakowanie i zakłada jedną na penisa. On jest strasznie duży... Gdyby nie to, że był już we mnie bałabym się, że się nie zmieści.
Chwyta mnie delikatnie za biodra przyciągając do siebie i caluje mnie w obojczyk zasysając w tamtym miejscu skórę. Nie potrafię opanować rozkoszy która wypełnia moje ciało.
-Jesteś gotowa?- pyta bardziej stwierdzając na co gorączkowo kiwam głową.
Oboje zaczynamy głośniej oddychać gdy powoli wchodzi we mnie.
-Kurwa, jesteś tak strasznie ciasna...- jęczy i układa usta w małe o.
Gdy jest we mnie głęboko zaczyna poruszać się w coraz szybszym tępie. Kocham go.
-Szybciej...- jęczę
-Jesteś tak cholernie mokra...- powtarza co jeszcze bardziej mnie podnieca.
-Harry... Harry... już prawie...- syczę po czym dochodzę a Harry zaraz po mnie raz po raz krzycząc moje imię.
-Kurwa mać, kocham cię!- jęczy szczytując po czym wychodzi ze mnie powoli.
Chwyta mnie za biodra i całuje w podbrzusze, łaskocząc przy tym mnie włosami.
To było cudowne. On był cudowny. Chwytam go za włosy a on leży na mnie, regulując oddech.
Harry nigdy mnie nie zgwałcił... Poprostu nigdy nie chciałam tego przyznać. Nie cofnęłabym niczego, jedyne co to starałabym się odczuwać przyjemność z 'pierwszego razu'. Zawsze coś do siebie czuliśmy. Tak przynajmniej teraz myślę. No chyba, że to przez najlepszy orgazm który właśnie miałam.

Attention- Harry Styles Dark✅Where stories live. Discover now