Wola

317 55 3
                                    

  Makkachin z radością biega po plaży mając cały czas Yuuriego w zasięgu wzroku. Od czasu do czasu pogoni mewę, która przesiądzie sobie na piasku. Tutaj zdecydowanie bardziej mu się podoba niż w mieście, gdzie spędza czas, gdy Victor nie trenuje. Po zajeździe cały czas kręcą się ludzi, więc nie jest sam, może do woli hasać po ogrodzie, a jedyne, czego mu nie wolno to podjadać jedzenia stojącego przy zdjęciu Vicchana.

Gdy rozpoczęły się przygotowania do Grand Prix, Hiroko zainteresowała się, co Victor robi z psem, a potem zasugerowała, żeby zostawił go u nich. Nikiforov na to przystał, wiedząc, jak Makkachinowi spodobało się w Hasetsu przez ostatni rok.

Tak, więc, gdy Yuuri wrócił na parę dni, dosłownie oszalał z radości i nie odstępował go na krok. Nawet teraz, gdy chłopak wyszedł pobiegać na plażę, pudel mu towarzyszy oddając się beztrosce, która skończy się już niebawem. Jutro Yuuri wylatuje do Pekinu na Puchar Chin, gdzie będzie musiał dać z siebie wszystko, choć czekające go zadanie jest diabelnie trudne. Pamiętając o swoim postanowieniu nie zamierza poddać się bez walki, chyba, że mimo usilnych starań wróci na tarczy.

Ostatnie dwa występy Victora mocno zachwiały jego połowiczną wiarę w siebie, gdyż widząc tak fenomenalnie zaprezentowany program, każdego dopadłby wątpliwości. Tyle emocji oraz uczyć jeszcze nie miał okazji oglądać w wykonaniu Rosjanina, albowiem ten zawsze opowiadał jakąś historię. Tym razem pokazał się z zupełnie innej stronny, zapewne nieświadomie powalając łyżwiarski świat na kolana. Po części tak jak ja. Najłatwiej wyrazić mi, co czuję moją jazdą.

- Yuuri!

- Yuuko-chan? – Katsuki przystaje. Makkachin idąc w jego ślady podbiega, zajmując miejsce po lewej stronie. – Niezwykłe spotkać się o tej porze na mieście.

- Byłam u dentysty – Yuuko zeskakuje na piasek kierując się w stronę morza. – Nie przemęczasz się, aby za bardzo? – Dodaje z troską w głosie. – Jutro znów lecisz na zawody, powinieneś dać ciału wypocząć.

- Nic mi nie będzie – zapewnia kucając koło psa. Ten do razu kładzie pysk na kolanach Yuuriego domagając się uwagi. – Nie potrafię wysiedzieć w domu, a Ice Castle ma komplet na lodowisku.

- Przywiązał się do ciebie – Yuuko przysiada na piętach, żeby zrównać się poziomem ze swoim rozmówcą. – Ciężko będzie się z nim rozstać. Wygląda jak Vicchan, ale charaktery mają całkiem różne.

- Masz rację – przyznaje głaskając psa. – Po finale Grand Prix wraca do Victora, a w domu zrobi się pusto. Może rozważę przygarniecie jakiegoś psiaka?

- Jak już przejdziesz na sportową emeryturę wtedy weź jakiegoś psa, a nawet i dwa – Yuuko wyciąga rękę, aby pogłaskać Makkachina. – Będziesz miał dla nich albo dla niego dużo więcej czasu, niż Victor ma dla Makkachina. Pies to obowiązek, a ty, jako właściciel powinieneś dbać do jego potrzeby.

- Przekażę to Victorowi – mówi niby żartem. Rozmowa o niczym trwa jeszcze parę minut, po czym Yuuko zbiera się do domu.

Yuuri patrzy za nią, a pudel znów oddaje się radosnym harcom po plaży uciekając falom, gdy te próbują go dosięgnąć. Za pewno miło jest wracać ze świadomością, że ktoś na ciebie czeka tylko po to, żeby zapytać jak minął dzień. Nie narzeka, że na niego nikt nie czeka, ponieważ ma rodziców oraz siostrę, ale oni od zawsze byli i będą nadal, go wyczekiwać. Tylko, że to nie to samo, co powrót do osoby, z którą chcesz dzielić radości i smutki codziennego dnia. Do tej pory jakoś mu to nie przeszkadzało krocząc ścieżką sportowca, ze wzlotami, upadkami, dźwigając spory bagaż doświadczeń.

Lat mi nie ubywa, a wręcz z każdym rokiem pojawiają się kolejne. W dodatku ani ja, ani Mari-neesan jeszcze się nie ustatkowaliśmy.

Wstyd się przyznać, ale mimo swoich dwudziestu czterech lat ani razu z nikim się nie związał, ani nie zakochał. Łyżwiarstwo absorbowało go całkowicie, zaniedbując przy tym życie prywatne. Sporo znajomych ze szkoły czy sąsiedztwa wiodło stabilny, poukładany żywot, podczas gdy on jeszcze poniekąd gonił za marzeniami. Zamierzał poddać się rok temu, ale wtedy bezceremonialnie Victor wkroczył w jego życie nadając mu nowy sens, pokazując, że nadal ma przed sobą wiele do osiągniecia. Nikiforov nie tylko przewrócił do góry nogami cały jego świat, pokazując nowe perspektyw, dając nadzieję, zmuszając go do próbowania nowych rzeczy, patrzenia w przyszłość, podejmowaniem ryzyka. Ile z tego wszystkiego zostanie zależy tylko do niego.

- Makkachin – woła w kierunku psa. – Wracamy! – Pies posłusznie rusza w kierunku Katsukiego, a powoli zachodzące słońce zaczyna barwić okolicę na złoto.

Serce łyżwiarza (Korekta)Where stories live. Discover now