Rozdział 1 "Mogliśmy zginąć"

1.2K 45 6
                                    

**Martyna**

Siedziałam na kanapie gdy rozległ się dźwięk mojego telefonu. Wzięłam sprzęt do ręki i odebrałam. Był to mój brat Adam.

- No co tam Adaś?

- Idziemy dzisiaj na motor?

- Ale że dzisiaaaaj?

- No dzisiaj, dzisiaj.

- Nie chce mi się, no weeeź Adaaaaś.

- Nie ma nie chce mi się będę po ciebie za pół godziny. Do zobaczenia.

- Adam! - nie odzyskałam już odpowiedzi. Rozłączył się. Świetnie. Co ja mam z tymi facetami? Odłożyłam telefon na stolik i poszłam na górę się przebrać.

**Piotrek**

Jedziemy dzisiaj z Adamem na przejażdżkę. Będzie z nami też jego siostra chyba ma na imię Martyna. Podobno ma z nami pracować.
Tak długo znam Adama ale nigdy nje miałem okazji poznać jego siostry dziwne, no nie?
Przebierałem się w szatni gdy usłyszałem Adama.

- Ale panie doktorze...

- Nie ma ale Wszołek!

- Z panem to się nie da gadać a z Wiktorem zawsze się dało!

- Teraz zamiast Wiktora jestem ja. Chcesz zostać jeszcze dłużej? Nie ma problemu.

Po chwili Adam dołączył do mnie.

- Co tam Adaś? Góra dał popalić? - Zapytałem śmiejąc się i chowając koszulkę do szafki.

- Bardzo śmieszne - Powiedział ze sarkazmem Wszołek.

- O co poszło? - Byłem bardzo ciekawski.

- A no bo chciałem wziąźć jeden dzień wolnego! Jeden rozumiesz?! Tylko jeden a on ma znowu jakieś ale że nie ma ratowników i że musze zostać! Męczy mnie ten facet. - Skończył swoją długą wypowiedź, zmieniając przy tym buty.

- Ciekawe kiedy Wiktor wróci bo już też mam po mału dość tego wszystkiego - Powiedziałem zamykając szafkę i przekręcając kluczyk.

- Oby jak najszybciej. Nasze spotkanie nadal aktualne?
- Tak, tak pojadę do domu tylko odstawić auto i się przebrać.

- Okej to ja spadam. Do zobaczenia.

- Cześć, cześć.-powiedziałem wychodząc z bazy i udając się do mojego auta.

**Martyna**

Siedzę sobie na kanapie czytając książkę gdy po moim mieszkaniu rozlega się dźwięk dzwonka do drzwi. Nie chętnie odkładam książkę na stolik i idę otworzyć. Otwieram drzwi a moim oczom ukazuje się Adam. No to chyba nieźle mnie wciągnęła ta książka...

- Cześć i jak gotowa?- Spytał wchodząc do środka i mnie przytulając.

-Tak, tak daj mi jeszcze chwilkę! Ubiorę tylko buty i kurtkę - Powiedziałam zakładając buta.

- Spokojnie mamy czas.

- Może chcesz się czegoś napić? - Spojrzałam na brata i wzięłam kurtkę z wieszaka (taką stylową na motor) i ją ubrałam.

- Nie, dzięki.

- Okej to co idziemy?

- Tak tylko nie zapomnij kasku!

Wzięłam kask zamknęłam mieszkanie i poszliśmy na parking. Adam usiadł z przodu a ja z tyłu. Po chwili jechaliśmy już w nieznanym mi kierunku.

- Adaś? - Powiedziałam głośno żeby mnie usłyszał.

- Co jest?

- Gdzie my jedziemy?

- Niespodzianka

No to super pewnie mnie wywiezie do lasu. Podziwiałam widoki gdy nagle zobaczyłam jadący koło nas motor.Motor, który jechał obok przyśpieszył a po chwili Adam też dodał gazu. Co on wyprawia?! Po 10 minutach jazdy zatrzymaliśmy się przy jakimś jeziorku. Zsiadłam z motora i zdjęłam kask. Adam zrobił to samo. Bardzo się na niego wkurzyłam. Ten facet, który jechał motorem obok nas zaparkował też tam gdzie my. No to mamy przechlapane.

- Co ty robisz co?! Chcesz żebyśmy zginęli?! - Zaczęłam krzyczeć.

- Martyna uspokój się. Nic się przecież nie stało!

-Ale mogło! Adam do cholery myśl czasem! Mogliśmy zginąć!!! - Krzyczałam i gestykulowałam rękami.

- Już uspokój się! Jesteśmy cali i zdrowi!

Adam przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Tego teraz potrzebowałam ale i tak byłam bardzo na niego zła. Przecież mogło nam się coś stać a gdybym go straciła to bym sobie tego nie wybaczyła... Podszedł do Wszołka ten chłopak z drugiego motoru. Nie widziałam za dobrze jego twarzy bo miał jeszcze kask. Chyba mnie nie zauważył bo w najlepsze śmiał się i gadał z Adikiem (tak go też czasem nazywam).

- Halo? Ja też tu jestem!- krzyknęłam a chłopcy odwrócili się w moją stronę.

Chłopak ściągnął kask i spojrzał na mnie. Jest całkiem przystojny. Okej, jest bardzo przystojny..

- Już się panienka uspokoiła? - spytał rozbawiony Adam.

-Nie wiem co cię tak bawi - powiedziałam patrząc na niego.

-Piotrek jestem - Chłopak wyciągnął w moim kierunku dłoń.

- Martyna - Chwyciłam rękę chłopaka a przez moje ciało przeszedł miły dreszcz. Patrzyliśmy sobie przez dłuższą chwilę w oczy. Ta chwila trwałaby dłużej gdyby nie Wszołek! Och ale on mi działa na nerwy!! Postaliśmy jeszcze parę minut i pogadaliśmy po czym poszliśmy nad to jezioro. Mój brat oczywiście o wszystko zadbał i miał ze sobą kosz piknikowy. Usiedliśmy na kocu i nadal rozmawialiśmy. Rozmawiając z Piotrkiem czuję jakbym go znała całe życie.

____________
Helloł. Nie spodziewałam się że napisze 1 rozdział jeszcze dziś ale muszę korzystać póki mam wenę. Tak jak obiecałam rozdziały dłuższe. Poznanie Martyny i Piotrka już za nami. Cóż za sukces. Nie no serio sie ciesze że tak szybko mi to idzie. Jak dobrze pójdzie to rozdział drugi jeszcze dziś napiszę ale go dodam może jutro.Wybaczcie mi za dużą ilość dialogów ale taka już moja natura. No to tyle. Teraz czekajcie na drugi rozdział lub drugą część pierwszego rozdziału,który pewnie będzie nie długo. Mam nadzieję że się podoba. Komentujcie i ☆. To mega motywuje mówie wam. Hoho ale się rozpisałam. No nic nie przeciągam do zoba w kolejnym, buźka dziubole.

Martyna i Piotrek ~ To Tylko MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz