Rozdział 14 "Zapomniana 56"

651 24 5
                                    

[MARTYNA]
Dziś Halloween. Siedzimy z Banachem w karetce i po chwili dołącza do nas Piotrek.
- Coś mnie ominęło? - spytał zapinając pasy.
- No jedziemy łapać ducha
- Od zawsze chciałem być łowcą duchów
- No to teraz możesz się wykazać - uśmiechnęłam się.
- Jaki adres?- brunet spojrzał na Wiktora.
- Zapomniana 56
- Żartuje pan?
- Nie - mężczyźni patrzyli na siebie jak na duchy a ja zaczęłam się nie pokoić...
- Ej,o co chodzi? - zapytałam zdziwiona.
- Nic ci to nie mówi,Martyna? - zapytał Banach.
- Nie
- Nic a nic?
- Nie a powinno?
- No zapomnisna 56 to adres nawiedzonego domu.
- Jak to?- patrzyłam na nich ze zdziwieniem.
To nieźle się zaczyna nasz dyżur.. Aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl...
-No za dawnych czasów mieszkał tam policjant który siekierą zarąbał swoją rodzinę i na koniec się zastrzelił.
- Piotrek po pierwsze milicjant po drugie to jego zabili.
- Są różne wersje doktorze.
- Jasne
#NA MIEJSCU
Wyszliśmy z karetki ja wzięłam nosze a chłopaki reszte sprzętu. Przed nami stał wielki zaniedbany dom z ogromniastym podwórkiem. Świecąc latarką dostrzegłam za domem cmentarz... Nie lubie takich miejsc... Weszliśmy na posesje. Idąc słychać było jakieś jęki,odgłosy.. Podeszliśmy do drzwi. Doktor Banach próbował je otworzyć.
- Cholera zamknięte - powiedział.
Usłyszeliśmy płacz dziecka. Zrobiłam krok w tył i wpadłam na kogoś. Obróciłam się i był to Piotrek uf..
- Też słyszałeś płacz dziecka, czy mi się przesłyszało?- zapytałam patrząc na niego.
- Nie,nie przesłyszało ci się - odpowiedział.
Wyglądał na przerażonego ale pewnie nie chciał tego po sobie pokazać..
- Już dzieciaki idziemy szukać innego wejścia
Obeszliśmy dom i wkońcu znaleźliśmy jakieś drzwi. Piotrek je otworzył i weszliśmy do środka.
- No Martynka najpierw pokazuje się karta Jokera bo facet miał podobno ksywę 'Joker'. Więc nie martw się na zapas.
- Pewnie..- mruknęłam i poszliśmy dalej.
- Haloo jest tu kto? Halo? - Banach zaczął krzyczeć.
- To ja ide na dół a wy sprawdźcie górę
Przeszedł mnie strach.. Brunet wszedł na pierwszy schodek
- Piotrek..- szepnęłam.
- Co się dzieje? Boisz się? Nie bój się będe trzymał cię za ręke - chłopak uśmiechnął się i złapał moją dłoń. Razem weszliśmy na górę.
- To ty idziesz w lewo a ja w prawo
- Chyba oszalałeś
- To ja w lewo a ty w prawo- powiedział i zniknął za ścianą.
Weszłam do jakiegoś pomieszczenia i zobaczyłam siekierę na której było trochę krwi wbitą w jakiś kawałek drewna.
- Nieźle się zapowiada - mruknęłam pod nosem.
Wyszłam z pokoju i weszłam znowu do innego. Tym razem drzwi same się zamknęły. Poczułam jak coś chwyta mnie za ramie a po chwili znów usłyszałam płacz dziecka.. Boże nie chce tu być. Zrobiłam krok do przodu było ciemno
- Piotrek!!Wyciągnij mnie z tąd!! Piotrek!- zaczęłam krzyczeć jak najgłośniej umiałam.
- Martyna gdzie jesteś? - usłyszałam głos chłopaka.
- Tu! Piotrek wyciągnij mnie proszę!!! -Już odsuń się od drzwi! - zrobiłam dwa kroki w tył i zamknęłam oczy.
Mężczyzna wywarzył w drzwiach dziurę siekierą. Wyciągnął w moją stronę dłoń a ja chwyciłam ją i po chwili znaleźliśmy się po drugiej stronie. Zobaczyłam krew na ziemi i kucnęłam.
- Myślisz że jest świeża?
- Nie wiem nie jestem kryminoligiem- szepnął i się perfidnie uśmiechnął.
- Ohh nie nawidzę cię - poszliśmy na dół pomóc Banachowi.
Idąc do Wiktora jakaś biała postać przeleciała przed nami. Przytuliłam się do Piotrka..
- Piotrek.. boje się!
- Chodź
#U BANACHA
- Jesteśmy. Przepraszamy że tak długo.- powiedział Piotrek.
- Co tam się u was działo? - zapytał Banach opatrując nogę chłopaka.
- Nic - powiedziałam wzięliśmy
z Piotrkiem nosze na których był chłopak.
Wyszliśmy z nawiedzonego domu i poszliśmy do karetki.
--------------
Hejka. Mam rozdział. Taki halloweenowy tak jakoś pomysłu nie miałam to wymyśliłam że napisze o hallowen :D. Mam nadzieje że się podoba. Nie umiem pisać horrorów ostrzegam. No to do zoba w kolejnym buźka.💋

Martyna i Piotrek ~ To Tylko MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz