Rozdział 8 "Jesteś nieodpowiedzialna"

784 29 6
                                    

[PIOTREK]
"Przykro nam ale musimy wprowadzić ją w stan śpiączki farmakologicznej..." te słowa ciąglę odtwarzają się w mojej głowie.. Jak ja mogłem do tego dopuścić?! No jak!! Przecież dałbym sam sobie radę po co ona za mną szła? Teraz przeze mnie nie wiadomo czy przeżyje. Wstaje z krzesła biorę wazon, który stoi na stoliku następnie z całej siły rzucam nim na podłogę a ten pęka na małe kawałeczki.. Podchodzę do szafki z lekami, otwieram ją biorę tabletki na uspokojenie. Otwieram pudełko i łykam dwie z nich popijając wodą. Zdenerwowany biorę skórzaną kurtkę,która wisi na wieszaku i wychodzę z mieszkania zamykając za sobą drzwi. Wsiadam na motor. Dobra Piotruś musisz trzymać się teraz dla niej, nie możesz się poddać. Próbuję się uspokoić po czym odpalam maszynę i jadę w stronę szpitala. Po paru minutach jestem na miejscu. Stoję chwilę przed szpitalem po czym wchodzę do środka. Idę do recepcji i pytam w której sali leży Martyna. Gdy się dowiaduje kieruję się tam. Stoję przed salą i zastanawiam się czy wejść... Naciskam klamkę, drzwi się otwierają a ja powoli wchodzę do środka. Pierwsze co zauważam to 3 łóżka szpitalne a na jednym z nich leżącą Martynę podpiętą do różnych maszyn. Niepewnym krokiem podchodzę do jej łóżka. Patrzę na nią. Siadam na krześle obok jej łóżka.. Chwytam jej dłoń i ją całuję..
Nie wiem co ze sobą robić. Zaraz chyba oszaleje. Muszę się uspokoić.. Muszę żyć dla niej... Razem damy rade wiem to.
- Martynka... - szepcze patrząc na jej bladą twarz.
Wiele bym dał żeby zobaczyć ją teraz uśmiechniętą.. W zasadzie oddałbym wszystko za to żeby tylko przy mnie była już na zawsze. Ostatnio dużo myślałem i zdałem sobie sprawę że ją kocham i nie umiem bez niej normalnie funkcjonować. Jest jedyna w swoim rodzaju. Jest tą jedyną.. Wiem to, już wiem.
- Wiesz jak smutno jest bez ciebie? Bez twojego uśmiechu... - szepcze spuszczając głowę w dół.
Czuję jak po moim policzku spływa łza, ale to nic. Tak wygląda facet,który traci lub stracił kogoś bliskiego i to kogoś naprawdę bliskiego.
- To wszystko moja wina. Gdyby nie ja nie byłoby ciebie teraz tu. Ale ty jesteś uparta wiesz? - uśmiecham się przez łzy - Jesteś cholernie nie odpowiedzialna.
Puszczam jej rękę wstaję i całuję ją w czoło po czym ponownie siadam. Drzwi do sali się otwierają i wchodzi Wiktor. On też bardzo przeżywa tą sytuację.
- Jak z nią?
- Nic się nie zmieniło..- mówię i patrzę w okno.
- Da sobie radę. Kto jak nie ona?
- Musi dać. - mówie po czym wstaję i wychodzę z sali.
Idę do automatu. Wrzucam do środka złotówkę i naciskam guzik z kawą. Cholera. Ze złości i bezradności kopię maszynę. Opieram się o ścianę,osuwam się na ziemię i spuszczam głowę w dół. Jak ona z tego nie wyjdzie to wtedy ja sobie tego nie daruje.. Wstaję z miejsca i wychodzę ze szpitala. Wsiadam na motor i jadę do miejsca w którym się pierwszy raz spotkaliśmy. Gdy jestem na miejscu idę nad jeziorko i siadam na ziemi. Patrzę w dal , przymykam oczy i przypominam sobie chwile spędzone z nią.. Parę minut później ktoś siada obok mnie. Otwieram oczy i obracam głowę w stronę tej osoby. Jest ciemno nie widzę twarzy ale wiem kto to jest. To Adam. Tylko ja, on i Martyna wiedzieliśmy o tym miejscu. Wstaje a mój przyjaciel robi to samo. Nie daje rady i przytulam się do niego tak po prostu. Wszystkim nam jest ciężko z tą sytuacją... Bardzo nam jej brakuje.
--------------------
Hejka! Napisałam rozdział ale sie ciesze. No wiecie musze w weekend korzystać bo w tygodniu to nie bardzo mam czas. Ale ja jestem zła tak wiem nie obraźcie się za to. Ten rozdział trochę inny bo napisany z perspektywy Piotrka. Wole chyba bardziej pisać z perspektywy Martynki ale no. Dobra czekajcie do kolejnego. Buźka.

Martyna i Piotrek ~ To Tylko MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz