Rozdział 6

1.8K 107 21
                                    

   Pierwszy raz od kilkunastu miesięcy to ja się obudziłem szybciej. Zazwyczaj mała powinna teraz wpaść do pokoju z wielkiej uśmiechem na twarzy, ale to się nie dzieje. Wypuściłem Rosalie ze swoich objęć i po złożeniu pocałunku na jej czole wstałem. Uniosłem ręce w górę i stanąłem na palcach. Jęknąłem słysząc strzelanie kręgosłupa kiedy ogarnęło mnie przyjemne uczucie.

- Uhhh... - Powróciłem do normalnej pozycji po czym zaspany wyszedłem ze sypialni kierując się do pokoju mojej córki, który znajdował się obok.

Uchyliłem drzwi, a kąciki ust uniosły się w górę.

- Dzień dobry - zaśmiałem się widząc dziewczynkę siedzącą na skraju łóżka. Widać, że nie miała zupełnej ochoty na wstawanie. - Jak się czujesz ?

- Dobrze - mruknęła cicho pocierając oczko lewą piąstką za co skarciłem ją wzrokiem.

- Nie trzyj oczu. Ubierz się w mundurek, a ja idę na dół zrobić jedzenie, okay? - Przytaknęła po czym niechętnie wstała podchodząc do szafy.

  Po opuszczeniu pomieszczenia ruszyłem do kuchni. Od razu dobrałem się do mojej starej przyjaciółki - lodówki, by móc przeszukać półki. W sumie szybkie śniadanie jest najlepszym rozwiązaniem w obecnej chwili. Wyjąłem mleko, dżem i masło orzechowe.

  Małej nasypałem płatków do miski stawiając obok butelko białej cieczy po czym zabrałem się za robienie kanapki do szkoły.

- Pomożesz mi tatusiu? Nie umiem zawiązać tego cholerstwa - poskarżyła się, a ja ściągnąłem brwi.

- A czemu tak brzydko powiedziałaś? - zapytałem udając złego. No oczywiście, gniew trochę zaczął się we mnie jarzyć. - Wiesz, że tak nie wolno. Nie raz ci tłumaczyłem.

- Ale wujek Louis tak mówi. - Spuściła głowę w dół podając mi bordowy krawat.

- Jesteś za mała i jesteś dziewczynką. Tobie nie wypada. Jak jeszcze raz usłyszę z twoich ust przekleństwo lub chociażby się dowiem o twoim mało stonowanym słownictwie to dostaniesz karę - rzekłem poważnie.

- Ja już nie będę - jęknęła.

- No ja mam nadzieję. Podnieś głowę - poleciłem chcąc zawiązać jej ostatni element stroju do szkoły. Zajęło mi to chwilę, ale  w końcu zrobiłem jakiś porządny supeł, a koniec krawata wepchnąłem za szary sweterek pod którym znajdowała się jeszcze biała koszula. Podciągnąłem jej jeszcze rajstopki razem ze spódniczką i spojrzałem na nią zadowolony. - Wyglądasz jak pani profesor - zaśmiałem się.

- W przyszłości chcę być tancerką, a nie jakąś głupią nauczycielką - żachnęła się zakładając ręce na klatce piersiowej.

- Nance - warknąłem - Siadaj lepiej i jedz, bo jeszcze się spóźnisz. - Wstałem  z białych kafelek i dokończyłem robić drugie śniadanie dla małej. - Zapakuj to sobie do plecaka, a ja pójdę się tylko ubiorę.

- Nie jesteś głodny? - zapytała.

- Nie - bąknąłem wychodząc z kuchni.

  Dzisiejszy dzień z każdą sekunda staje się coraz to bardziej cięższy. Myśl o wizycie w Modest! nie poprawia mi samopoczucia. Wczoraj dostałem wiadomość, że na dziewiątą mam się stawić w sali konferencyjnej razem z zespołem, ponieważ mają do nas jakąś ważną sprawę. Ja się nawet boje pomyśleć co tym razem przyszło im do głowy.

  Dlaczego ja się stałem takim pesymistą, gdzie jeszcze kilka lat temu byłem wiecznie uśmiechającym się człowiekiem? W sumie to każdy się zmienia i dorasta. Szczerze mówiąc to nie wiem jak się widzę za rok.

-------------------------------------

Hello... tutaj taki sobie, ale pisany na szybko... co myślicie o Niallu?? Czy rzeczywiście staje się pesymistą??  Mam już pomysł na nast rozdział :D

Jak bd 35 votes i 15 kom to next jutro LEPSZY NEXT CHAPTER!

rose xx

Daddy Horan 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz