Tak na sam początek ostrzegam, że rozdział może być o drobinę nudny, ponieważ nie mam chęci do życia... zrobiłam coś czego teraz żałuje... zawiodłam moją ukochaną osobę. Napisałabym coś więcej, ale no...
Przejdźmy lepiej do rozdziału:
Wczorajszy dzień był pełen emocji i płaczu. Rosalie nie wie co ma myśleć o trasie i wyjeździe ze mną, Nancy chciałaby podróżować ze mną, ale potrzebuje nauczycielki dla niej. Do tego muszę jeszcze porozmawiać z Lie na pewne tematy, które nas oboje by ustabilizowały. Nie mam ochoty się z nią ponownie kłócić. W końcu to kobieta w ciąży.
Westchnąłem pod nosem widząc, że na zegarku widnieje dziesiąta rano. To sobie pospałem. Wcześniej, jeszcze przed naszą kłótnią spaliśmy z dziewczyną w jednym łóżku, ale jak na razie ona zajmuje pokój gościnny. Czuję po prostu, że muszę wyjaśnić niektóre rzeczy.
Wstałem i nie zawracając sobie głowy założeniem koszulki czy dresów skierowałem się do kuchni skąd mogłem usłyszeć jakieś tłuczenie się.
- Dzień dobry - przywitałem brunetkę lekkim niepewnym uśmiechem - Jak się czujesz?
- Dobrze. Obecnie jest w porządku. - Odwzajemniła gest. - Zrobiłam nam śniadanie. Po Nancy przyjechała mama z jej koleżanką Colleen czy jakoś tak. - Przytaknąłem jedynie siadając do stołu. Rose położyła dzbanek z kawą na stole po czym zajęła swoje miejsce obok mnie po lewej stronie.
- Mam do ciebie pytanie - zacząłem, a ona wbiła spojrzenie w moją osobę, będąc lekko zdenerwowana - Czy coś jest jeszcze pomiędzy nami? - Wolę zacząć teraz, niż potem pozostać cicho, bo rozmyślenie się mojej osoby jest teraz bardzo prawdopodobne.
- Wiem, że cię zawiodłam, ale kocham cię i naprawdę przepraszam za to, że tak naskoczyłam na ciebie i na Annie. Nie miałam prawa. Przepraszam, że cię nie słuchałam. Byłam okropna, ale chcę to naprawić. Dla nas, Nancy i maleństwa - powiedziała zdeterminowana tym samym wprawiając mnie w osłupienie. Uśmiechnęła się słodko kierując dłoń na swój brzuch, położyła ją. Nie chcę tego stracić.
- Nadal cię kocham Rosalie i chciałbym tworzyć z tobą dobrą, zgraną parę. Przez to wszystko mała nie mogła spać tylko cały czas płakała, a ja już nie wiedziałem co zrobić. W jednej chwili wziąłem ją przytuliłem i powiedziałem: będzie okay, chcę by tak było - przyznałem skonsternowany, a na moich policzkach poczułem gorąc.
- Będzie tylko dajmy sobie szansę. - Ująłem jej dłoń pod stołem i lekko ścisnąłem.
- Jesteś dla mnie wszystkim Lie.
Chcę aby ta chwila trwała wiecznie. Czuję, że jesteśmy na dobrej drodze oraz, że ten chaos zniknie. Jestem dorosłym mężczyzną i moim zadaniem jest zapewnienie ochrony mojej rodzinie oraz kochanie ich. Mam nadzieję, że teraz nic się nie spieprzy, bo inaczej nie wiem co sobie zrobię.
- Wiesz, że jeszcze pozostaje kwestia trasy i...
- Pojadę. - Nagle mi przerwała.
- Co? - Spojrzałem na nią zaskoczony.
- Pojadę. Miło będzie powtórzyć to co kilka lat temu. Obecnie nie mam ochoty na latanie z aparatem w dłoni i cykanie zdjęć tym zadufanym w sobie gwiazdom - oświadczyła, a ja o mało co nie wybuchnąłem śmiechem.
Wiem, że teraz mój kierunek jest właściwy.
-----------------------------------------------------------
Krótki, bo krótki, ale jest... spokojnie to nie wszystko... będzie się jeszcze działo... w tej chwili jestem mega zmęczona i idę legnąć na łóżko.
Każdy głos i komentarz dodaje mi motywacji, więc nie zapomnijcie o tym ;)
Wasza,
rose xx
CZYTASZ
Daddy Horan 2
FanficOPOWIEŚĆ PISANA 3 LATA TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - Nancy to jest dla twojego dobra. - Nienawidzę cię tatusiu! Okładkę wykonała LittleCookie_ #488 in Fanfiction 26.04.2017r. #378 in Fanfiction 05.05.2017r.