Rozdział 25

1.3K 82 10
                                    

Tak na sam początek ostrzegam, że rozdział może być o drobinę nudny, ponieważ nie mam chęci do życia... zrobiłam coś czego teraz żałuje... zawiodłam moją ukochaną osobę. Napisałabym coś więcej, ale no...

Przejdźmy lepiej do rozdziału:

Wczorajszy dzień był pełen emocji i płaczu. Rosalie nie wie co ma myśleć o trasie i wyjeździe ze mną, Nancy chciałaby podróżować ze mną, ale potrzebuje nauczycielki dla niej. Do tego muszę jeszcze porozmawiać z Lie na pewne tematy, które nas oboje by ustabilizowały. Nie mam ochoty się z nią ponownie kłócić. W końcu to kobieta w ciąży.

Westchnąłem pod nosem widząc, że na zegarku widnieje dziesiąta rano. To sobie pospałem. Wcześniej, jeszcze przed naszą kłótnią spaliśmy z dziewczyną w jednym łóżku, ale jak na razie ona zajmuje pokój gościnny. Czuję po prostu, że muszę wyjaśnić niektóre rzeczy.

Wstałem i nie zawracając sobie głowy założeniem koszulki czy dresów skierowałem się do kuchni skąd mogłem usłyszeć jakieś tłuczenie się.

- Dzień dobry - przywitałem brunetkę lekkim niepewnym uśmiechem - Jak się czujesz?

- Dobrze. Obecnie jest w porządku. - Odwzajemniła gest. - Zrobiłam nam śniadanie. Po Nancy przyjechała mama z jej koleżanką Colleen czy jakoś tak. - Przytaknąłem jedynie siadając do stołu. Rose położyła dzbanek z kawą na stole po czym zajęła swoje miejsce obok mnie po lewej stronie.

- Mam do ciebie pytanie - zacząłem, a ona wbiła spojrzenie w moją osobę, będąc lekko zdenerwowana - Czy coś jest jeszcze pomiędzy nami? - Wolę zacząć teraz, niż potem pozostać cicho, bo rozmyślenie się mojej osoby jest teraz bardzo prawdopodobne.

- Wiem, że cię zawiodłam, ale kocham cię i naprawdę przepraszam za to, że tak naskoczyłam na ciebie i na Annie. Nie miałam prawa. Przepraszam, że cię nie słuchałam. Byłam okropna, ale chcę to naprawić. Dla nas, Nancy i maleństwa - powiedziała zdeterminowana tym samym wprawiając mnie w osłupienie. Uśmiechnęła się słodko kierując dłoń na swój brzuch, położyła ją. Nie chcę tego stracić.

- Nadal cię kocham Rosalie i chciałbym tworzyć z tobą dobrą, zgraną parę. Przez to wszystko mała nie mogła spać tylko cały czas płakała, a ja już nie wiedziałem co zrobić. W jednej chwili wziąłem ją przytuliłem i powiedziałem: będzie okay, chcę by tak było - przyznałem skonsternowany, a na moich policzkach poczułem gorąc.

- Będzie tylko dajmy sobie szansę. - Ująłem jej dłoń pod stołem i lekko ścisnąłem.

- Jesteś dla mnie wszystkim Lie.

Chcę aby ta chwila trwała wiecznie. Czuję, że jesteśmy na dobrej drodze oraz, że ten chaos zniknie. Jestem dorosłym mężczyzną i moim zadaniem jest zapewnienie ochrony mojej rodzinie oraz kochanie ich. Mam nadzieję, że teraz nic się nie spieprzy, bo inaczej nie wiem co sobie zrobię.

- Wiesz, że jeszcze pozostaje kwestia trasy i...

- Pojadę. - Nagle mi przerwała.

- Co? - Spojrzałem na nią zaskoczony.

- Pojadę. Miło będzie powtórzyć to co kilka lat temu. Obecnie nie mam ochoty na latanie z aparatem w dłoni i cykanie zdjęć tym zadufanym w sobie gwiazdom - oświadczyła, a ja o mało co nie wybuchnąłem śmiechem.

Wiem, że teraz mój kierunek jest właściwy.

-----------------------------------------------------------

Krótki, bo krótki, ale jest... spokojnie to nie wszystko... będzie się jeszcze działo... w tej chwili jestem mega zmęczona i idę legnąć na łóżko.

Każdy głos i komentarz dodaje mi motywacji, więc nie zapomnijcie o tym ;)

Wasza,

rose xx




Daddy Horan 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz