Ciąża. Ciąża. Ciąża.
Tylko to słowo tkwiło w mojej głowie obijając się o ściany mojego umysłu.
- Co?! - Zmierzyłem Logana zaskoczonym wzrokiem.
- To ty nie wiesz? - Brawo Sherlocku. - O fuck...
- Gdzie ona jest? - zapytałem lekko zły, ale też zestresowany. Dłonie zaczęły mi się niebezpiecznie trząść, a serce biło o żebra jakby chciało je połamać, by wydostać się na zewnątrz.
- Niall, spokojnie. Proszę cię stary. Zachowaj zimną krew. Ona jest teraz w złym stanie. Potem wyjaśnicie sobie wasze sprawy. Ona teraz musi odpoczywać - powiedział chcąc trochę uspokoić mój wewnętrzny ogień. Westchnąłem siadając na plastikowym krześle, ukryłem twarz w dłoniach. Dlaczego tak nagle wszystko mi się skomplikowało? Trasa, Nancy, niewłaściwa sytuacja sytuacja z Ann, kłótnie i ciąża Rosalie.
- Na ile procent to dziecko jest moje? - wyszeptałem nadal będąc w szoku.
- Czy ty chcesz się pozbyć ojcostwa? - Pokręciłem głową. - Na sto procent. - Przeciągnąłem dłońmi po buzi. To mnie wykańcza. Ten świat mnie wykańcza. - Jak coś to na pierwszym piętrze, sala dwunasta.
- Pójdziesz do mojego samochodu? Zostawiłem tam Nancy. Zasnęła, ale może się obudzić w każdej chwili, nie chcę, żeby się wystraszyła - wyjaśniłem - Ja muszę się garnąć. Daj mi kilka minut - poprosiłem.
- Jasne. Nie ma sprawy. Jestem z ciebie dumny Niall. - Poklepał mnie bratersko po plecach, kierując się następnie do wyjścia z budynku.
Czy ja jestem gotowy do zostania ojcem drugi raz? Raczej tak. Wychowałem Nancy na ludzi i daję sobie świetnie radę. Do tego teraz mam Rosalie - mamę dziecka, więc będzie mi o wiele łatwiej. Nance będzie musiała zrozumieć, że teraz będzie miała małego braciszka lub siostrzyczkę. Będzie trzeba urządzić pokoik dla maleństwa, kupić potrzebne rzeczy... zaraz, a trasa? I co ja mam teraz zrobić?
Nie mam pojęcia.
Dobra koleś. Rusz dupę i już tam lepiej idź.
Niepewnie podniosłem się z krzesełka i ruszyłem ku schodom, by jakoś móc sobie wydłużyć drogę do dziewczyny. Tak, jestem tchórzem. Wiem to, ale czego tu się bać? Powinienem się cieszyć, że będę miał drugie dziecko... no hej... nie każdy ma taką okazję.
Stanąłem pod drzwiami z matową szybą przez którą nic nie było widać. Wziąłem głęboki wdech po czym chwyciłem za klamkę i uchyliłem drzwi. W pomieszczeniu na łóżku wśród białej pościeli leżała Lie. Po cichu wszedłem, zamykając za sobą stopniowo wejście tak by jej nie obudzić. Aparatura pikała głośno co było po prostu do niezniesienia. Była podłączona do kroplówki. Wziąłem jakiś mały taboret i postawiłem go przy łóżku. Zająłem swoje miejsce i wypuściłem powietrze ze świstem widząc jak brunetka śpi. Policzki miała lekko zaróżowione, usta blade, a rzęsy opadał cieniem na poliki. Odgarnąłem jej kilka kosmyków z czoła tak by jej nie przeszkadzały, uśmiechnąłem się lekko. Złapałem jej dłoń i z konsternacją przyglądnąłem się jej. Sterylnie biały bandaż był owinięty wokół nadgarstka, a do mojej głowy przyszły czarne scenariusze.
Czy ona chciała sobie życie odebrać? Nie... to nie możliwe.
Nagle poczułem jak jej ciało lekko się unosi. Skierowałem wzrok na jej twarz, która po chwili wykrzywiła się w grymasie, a jej na wpół otwarte oczy wglądały na przerażone.
- Niall? Co ty tutaj robisz?
-----------------------------------
Hello... wiec tak... mam dla was rozdział i jutro probaly kolejny xD
Ale oczywiście jak ładnie skomentujecie mi rozdzialik i powiecie co sądzicie o tej sytuacji :)
rose xx
CZYTASZ
Daddy Horan 2
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 3 LATA TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - Nancy to jest dla twojego dobra. - Nienawidzę cię tatusiu! Okładkę wykonała LittleCookie_ #488 in Fanfiction 26.04.2017r. #378 in Fanfiction 05.05.2017r.