Rozdział 3

2.2K 105 18
                                    

  Deszcz uderzał o szybę robiąc szum. Krople wody łączyły się by następnie w postaci stróżek zniknąć we framudze okna. Na zegarku wybiła siedemnasta piętnaście, a ja od czterech godzin siedziałem przy mojej córeczce, która cały czas spała. Nawet się nie poruszyła. Dłonią odgarnąłem kosmyki jej brązowych włosów z pulchnej buzi. Uśmiech sam wkradł mi się na twarz kiedy do moich uszu dobiegł cichy pomruk niezadowolenia.

- Tata? - zapytała przecierając oczka piąstką.

- Tak. Tata, Nance. Jak się czujesz? Boli cię coś? - Starałem się mówić delikatnym głosem by się nie przestraszyła.

- Rączka - odpowiedziała patrząc na swoją prawą dłoń. 

- Poczekasz tutaj chwilę, a tatuś zawoła pana doktora? - Kiwnęła niepewnie głową. Wstałem z niewygodnego krzesełka i ruszyłem do drzwi.

- A gdzie jest mamusia? - Jej słowa zatrzymały mnie w pół kroku.

- W domku. Czeka już tam na nas. - Uniosłem kąciki ust mu górze by dodać jej otuchy, odwzajemniła gest.

Wyszedłem na korytarz i skierowałem się do pokoju lekarzy, który znajdował się kilka metrów dalej na tym samym piętrze.

Stanąłem przed drzwiami z dębu i zapukałem. Niemal po sekundzie usłyszałem przytłumione 'proszę'.

- Dobry wieczór. Niall Horan. Jestem ojcem Nancy Horan. Chciałbym się dowiedzieć co z jej wypisem - rzekłem do mężczyzny siedzącego za biurkiem z okularami na nosie. Wygląda mi na poczciwego faceta.

- Witam. Tak. Proszę. - Przegrzebał jakieś papiery leżące na dnie szuflady mebla. -  Ale mógłbym jeszcze zbadać pacjentkę? Chciałbym się upewnić czy na pewno wszystko jest już dobrze. Proszę za mną. - Wstał, a ja ruszyłem jego śladem wprost do sali mojej córki.

- Możemy już wrócić do domu? - Natychmiast się ożywiła jak tylko nas zobaczyła. Lekarz jedynie się zaśmiał wyciągając stetoskop.

- Jak się czujesz słoneczko? - zadał pierwsze pytanie.

- Już lepiej.

- To dobrze, a mogę posłuchać bicia twojego serduszka? - Kiwnęła wesoło głową na zgodę. -  Podciągnij proszę bluzeczkę w górę. - Wykonała jego polecenie nie będąc w pełni przekonana do jego poczynań.

- Zimne! - pisnęła chcąc się odsunąć, ale mężczyzna był cierpliwy.

- Już, poczekaj chwileczkę. Wiesz jak tobie ładnie serduszko bije, a płuca masz jak u zawodowego plywaka. Tylko pozazdrościć - zażartował. - Wszystko jest dobrze panie Horan. Tylko niech jeszcze odpoczywa w łóżku. Dłoń będzie się goić tak od dwóch do trzech tygodni. W tym wypadku proszę smarować maściami na oparzenia i opatrywać przy pomocy opatrunków jałowych. Powinno być dobrze. Proszę, to wypis i liczę, że ta młoda panna już nie trafi na nasz oddział. - Puścił oczko śmiejąc się po czym opuścił salę żegnając się.

Wyjąłem komórkę z kieszeni i wszedłem w kontakty zjeżdżając do litery 'H'.

Do: Harry
Hej. Przepraszam, że zawracam Ci głowę, ale przyjechał byś po nas do szpitala?
N.x

- Zakładaj buty - poinformowałem ją, a wiadomość nadeszła po kilku sekundach.

Od: Harry
Jasne. Będę za dziesięć minut. Na parkingu ;)

- Gotowa? - zapytałem chowając urządzenie do kieszeni.

- Tak.

- Czekaj. Załóż moją bluzę skarbie, bo jest trochę zimno - mruknąłem skanując wzrokiem jej drobne ciało. Zdjąłem część garderoby i zarzuciłem na ramiona brunetce, następnie biorąc ją na ręce.

- A jak przyjedziemy do domu to zagrasz mi na gitarze? - Wydęła śmiesznie dolną wargę.

- Oczywiście słońce. - Uśmiechnąłem się do niej.

- A co? - Oparła głowę o moje ramię kiedy weszliśmy do windy. Nacisnąłem guzik 0 po czym odpowiedziałem:

- Co tylko będziesz chciała. - Cmoknąłem czubek jej głowy.

- To One Thing! - pisnęła szczęśliwa na co pokręciłem głową. To jej się nigdy nie znudzi.

***

- Może zostaniesz na kolację? - zapytałem się przyjaciela kiedy wjechał na podjazd swoim nowym BMW.

- Nie, mam już plany, ale dziękuję. Następnym razem jak coś. - Uśmiechnął się przez co w jego policzkach ukazały się znane tak wszystkim dołeczki Stylesa.

- Okay. Jak coś to daj znać. Do zobaczenia.

- Pa pa wujku! - Wysiedliśmy z samochodu udając się do domu. W oknie, gdzie mieściła się kuchnia paliło się światło przez co miałem pewność, że Rosalie się tam kręci.

Przepuściłem małą jako pierwszą w wejściu po czym zamknąłem drzwi, zdjąłem buty i ruszyłem do jadalni, gdzie wcześniej pobiegła dziewczynka.

Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech widząc Lie w białej sukience, która opinała jej jędrny biust i odkrywała smukłe nogi. Żeby się nie pobrudzić założyła mój fartuch kucharza.

- Idź kochanie przynieś ciasteczka z blatu. Leżą na talerzu - poleciła na co mała pokiwała głową. - I jak? - zwróciła się do mnie.

- Już jest okay. - Objęła mój kark ramionami. - Po prostu musi odpocząć - wyjaśniłem kładąc dłonie na jej talii.

- A ty jak się czujesz? - Analizowała moją twarz swoimi pięknymi brązowymi oczami.

- Dobrze - mruknąłem przyciągając ją do siebie.

- Przygotowałam kolację. Spaghetti Carbonara i na deser świeżo upieczone ciastka z czekoladą. Potem może obejrzymy jakiś film i spędzimy razem noc. Co ty na to? - Przygryzła płatek mojego ucha przez co dostałem dreszczy.

- Chętnie. - Zbliżyłem się do jej szyi, aby następnie złożyć tam całus.

Może jednak wszystko się jakoś ułoży? Może jednak nie będzie tak źle? Może to tylko zwykłe załamanie w związku, które było chwilowe?

Nie mogę być pewny, bo występuje może.

---------------------------
Hello... kto dziś był w szkole?
Ja nie bo mam ferie 😆 ktoś jeszcze ma wolne 😊??
Dziękuję wam za ten odzew pod poprzednim rozdziałem 😍😘😘 jesteście niesamowici ❤
Jeżeli dziś będzie 25 votes i 15 kom to rozdział jutro 😂😘

Do nast
rose xx

Daddy Horan 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz