Deszcz uderzał o szybę robiąc szum. Krople wody łączyły się by następnie w postaci stróżek zniknąć we framudze okna. Na zegarku wybiła siedemnasta piętnaście, a ja od czterech godzin siedziałem przy mojej córeczce, która cały czas spała. Nawet się nie poruszyła. Dłonią odgarnąłem kosmyki jej brązowych włosów z pulchnej buzi. Uśmiech sam wkradł mi się na twarz kiedy do moich uszu dobiegł cichy pomruk niezadowolenia.
- Tata? - zapytała przecierając oczka piąstką.
- Tak. Tata, Nance. Jak się czujesz? Boli cię coś? - Starałem się mówić delikatnym głosem by się nie przestraszyła.
- Rączka - odpowiedziała patrząc na swoją prawą dłoń.
- Poczekasz tutaj chwilę, a tatuś zawoła pana doktora? - Kiwnęła niepewnie głową. Wstałem z niewygodnego krzesełka i ruszyłem do drzwi.
- A gdzie jest mamusia? - Jej słowa zatrzymały mnie w pół kroku.
- W domku. Czeka już tam na nas. - Uniosłem kąciki ust mu górze by dodać jej otuchy, odwzajemniła gest.
Wyszedłem na korytarz i skierowałem się do pokoju lekarzy, który znajdował się kilka metrów dalej na tym samym piętrze.
Stanąłem przed drzwiami z dębu i zapukałem. Niemal po sekundzie usłyszałem przytłumione 'proszę'.
- Dobry wieczór. Niall Horan. Jestem ojcem Nancy Horan. Chciałbym się dowiedzieć co z jej wypisem - rzekłem do mężczyzny siedzącego za biurkiem z okularami na nosie. Wygląda mi na poczciwego faceta.
- Witam. Tak. Proszę. - Przegrzebał jakieś papiery leżące na dnie szuflady mebla. - Ale mógłbym jeszcze zbadać pacjentkę? Chciałbym się upewnić czy na pewno wszystko jest już dobrze. Proszę za mną. - Wstał, a ja ruszyłem jego śladem wprost do sali mojej córki.
- Możemy już wrócić do domu? - Natychmiast się ożywiła jak tylko nas zobaczyła. Lekarz jedynie się zaśmiał wyciągając stetoskop.
- Jak się czujesz słoneczko? - zadał pierwsze pytanie.
- Już lepiej.
- To dobrze, a mogę posłuchać bicia twojego serduszka? - Kiwnęła wesoło głową na zgodę. - Podciągnij proszę bluzeczkę w górę. - Wykonała jego polecenie nie będąc w pełni przekonana do jego poczynań.
- Zimne! - pisnęła chcąc się odsunąć, ale mężczyzna był cierpliwy.
- Już, poczekaj chwileczkę. Wiesz jak tobie ładnie serduszko bije, a płuca masz jak u zawodowego plywaka. Tylko pozazdrościć - zażartował. - Wszystko jest dobrze panie Horan. Tylko niech jeszcze odpoczywa w łóżku. Dłoń będzie się goić tak od dwóch do trzech tygodni. W tym wypadku proszę smarować maściami na oparzenia i opatrywać przy pomocy opatrunków jałowych. Powinno być dobrze. Proszę, to wypis i liczę, że ta młoda panna już nie trafi na nasz oddział. - Puścił oczko śmiejąc się po czym opuścił salę żegnając się.
Wyjąłem komórkę z kieszeni i wszedłem w kontakty zjeżdżając do litery 'H'.
Do: Harry
Hej. Przepraszam, że zawracam Ci głowę, ale przyjechał byś po nas do szpitala?
N.x- Zakładaj buty - poinformowałem ją, a wiadomość nadeszła po kilku sekundach.
Od: Harry
Jasne. Będę za dziesięć minut. Na parkingu ;)- Gotowa? - zapytałem chowając urządzenie do kieszeni.
- Tak.
- Czekaj. Załóż moją bluzę skarbie, bo jest trochę zimno - mruknąłem skanując wzrokiem jej drobne ciało. Zdjąłem część garderoby i zarzuciłem na ramiona brunetce, następnie biorąc ją na ręce.
- A jak przyjedziemy do domu to zagrasz mi na gitarze? - Wydęła śmiesznie dolną wargę.
- Oczywiście słońce. - Uśmiechnąłem się do niej.
- A co? - Oparła głowę o moje ramię kiedy weszliśmy do windy. Nacisnąłem guzik 0 po czym odpowiedziałem:
- Co tylko będziesz chciała. - Cmoknąłem czubek jej głowy.
- To One Thing! - pisnęła szczęśliwa na co pokręciłem głową. To jej się nigdy nie znudzi.
***
- Może zostaniesz na kolację? - zapytałem się przyjaciela kiedy wjechał na podjazd swoim nowym BMW.
- Nie, mam już plany, ale dziękuję. Następnym razem jak coś. - Uśmiechnął się przez co w jego policzkach ukazały się znane tak wszystkim dołeczki Stylesa.
- Okay. Jak coś to daj znać. Do zobaczenia.
- Pa pa wujku! - Wysiedliśmy z samochodu udając się do domu. W oknie, gdzie mieściła się kuchnia paliło się światło przez co miałem pewność, że Rosalie się tam kręci.
Przepuściłem małą jako pierwszą w wejściu po czym zamknąłem drzwi, zdjąłem buty i ruszyłem do jadalni, gdzie wcześniej pobiegła dziewczynka.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech widząc Lie w białej sukience, która opinała jej jędrny biust i odkrywała smukłe nogi. Żeby się nie pobrudzić założyła mój fartuch kucharza.
- Idź kochanie przynieś ciasteczka z blatu. Leżą na talerzu - poleciła na co mała pokiwała głową. - I jak? - zwróciła się do mnie.
- Już jest okay. - Objęła mój kark ramionami. - Po prostu musi odpocząć - wyjaśniłem kładąc dłonie na jej talii.
- A ty jak się czujesz? - Analizowała moją twarz swoimi pięknymi brązowymi oczami.
- Dobrze - mruknąłem przyciągając ją do siebie.
- Przygotowałam kolację. Spaghetti Carbonara i na deser świeżo upieczone ciastka z czekoladą. Potem może obejrzymy jakiś film i spędzimy razem noc. Co ty na to? - Przygryzła płatek mojego ucha przez co dostałem dreszczy.
- Chętnie. - Zbliżyłem się do jej szyi, aby następnie złożyć tam całus.
Może jednak wszystko się jakoś ułoży? Może jednak nie będzie tak źle? Może to tylko zwykłe załamanie w związku, które było chwilowe?
Nie mogę być pewny, bo występuje może.
---------------------------
Hello... kto dziś był w szkole?
Ja nie bo mam ferie 😆 ktoś jeszcze ma wolne 😊??
Dziękuję wam za ten odzew pod poprzednim rozdziałem 😍😘😘 jesteście niesamowici ❤
Jeżeli dziś będzie 25 votes i 15 kom to rozdział jutro 😂😘Do nast
rose xx
CZYTASZ
Daddy Horan 2
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 3 LATA TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - Nancy to jest dla twojego dobra. - Nienawidzę cię tatusiu! Okładkę wykonała LittleCookie_ #488 in Fanfiction 26.04.2017r. #378 in Fanfiction 05.05.2017r.