Pędziłem przez miasto jak szalony co było trochę głupie, ponieważ obok mnie na fotelu pasażera siedzi Rosalie w piątym miesiącu ciąży i po prostu mogę spowodować wypadek. Pamiętam jak w dwa tysiące dwunastym się tak śpieszyłem na nasz koncert, że wpadłem w poślizg. Wtedy moje serce biło szybko, oddech stał się płytki, dłonie mi się pociły, a koncentracja osiągnęła poziom maksimum wraz ze zdenerwowaniem... zdradzić wam coś? Teraz też tak mam. To okropne uczucie.
Zaparkowałem blisko wejścia po czym wsiadłem, okrążyłem samochód, by pomóc Lie wysiąść. Brzuch zaczyna jej powoli przeszkadzać, więc jestem odpowiedzialny za to, żeby czuła się dobrze, była bezpieczna, zadowolona, a przede wszystkim, żeby się nie denerwowała.
Podziękowała mi z lekkim uśmiechem. Zablokowałem zamki w Range Roverze po czym razem udaliśmy się do środka. Zmarszczyłem nos czując ten szpitalny zapach oraz widząc tą sterylną biel. To miejsce nie pomaga tylko przeraża. Czuję jakby bezlitosna śmierć kroczyła po korytarzach tym swoim eleganckim krokiem i każdy kto jej się spodoba, poławia jak rybę wędkarz.
- Dzień dobry - przywitałem się z niską, blond kobietą stojącą za ladą recepcji - Mój przyjaciel przywiózł tutaj moją córkę Nancy Horan.
- Sala sto cztery, oddział pediatryczny, w tej chwili jest na badaniach podstawowych - powiedziała czytając ze swojego notesu, a ja przytknąłem ciągnąc Lie za mną.
Winda zawiozła nas na właściwe piętro. Po dzwonku, który oznajmił nam otwarcie drzwi wyszliśmy i skierowaliśmy się na prawo. Już z odległości kilkunastu metrów mogłem zobaczyć zdenerwowanego Chase'a chodzącego w kółko. Palce prawej dłoni miał wplatane w kasztanowe włosy, a drugą ręką złapał się w pasie.
- Hej. Dzięki za ten telefon. Co z Nan? Co się w ogóle stało? To Ann ją porwała? Czy wszystko jest okay? - Pytania wylatywały ze mnie jak z maszyny i w pewnym momencie zauważyłem zmartwiony wyraz twarzy chłopaka.
- Słuchaj Niall... Tak, znalazłem Nance w moim mieszkaniu. Nie było mnie dwa miesiące w Londynie, bo wyjechałem. Dziś przeżyłem nie mały szok widząc twoją córkę w MOIM pokoju. Annie... nie wiem co jej odbiło, żeby robić takie rzeczy. Od razu zadzwoniłem po karetkę, bo nie ukrywam, ale mała wyglądała strasznie. Za chwilę powinien przyjść ktoś z personelu i wam wszystko powie - odparł, a ja pokiwałem głową.
- A gdzie jest Annie? Uciekła? - Rosalie zabrała głos.
- Policja ją znajdzie.
- Z tego co widziałem to planowała wylecieć do Australii i nie dosyć, że z Nancy to jeszcze z kimś. Znalazłem trzy bilety lotnicze na za dwa tygodnie - wyjaśnił, a ja momentalnie pobladłem. Kto jeszcze stoi za porwaniem mojej córki?
Westchnąłem głośno. Z jednej strony czuję niesamowitą radość, że Nance się w końcu odnalazła, ale z drugiej złość... jak takie ameby mogą żyć na tym świecie?! Jak tylko ich znajdę to nogi z dupy powyrywam.
- Pan Horan? - Odwróciłem się gwałtownie słysząc swoje nazwisko.
- T...tak - zająknąłem się niekontrolowanie widząc mężczyznę w białym kitlu ze stetoskopem w jego prawej kieszeni.
- Witam. Nazywam się John Moore i jestem lekarzem pana córki. Trafiła do nas w nie najlepszym stanie, ale wykonaliśmy potrzebne badania i wyniki bę...
- Nancy! - krzyknąłem szczęśliwy widząc jak dwie pielęgniarki prowadza jej łóżko do sali. Lekarz uśmiechnął się pod nosem lekko nie zwracając uwagi na to, że mu przerwałem. Podszedłem bliżej przez co z zaskoczenia wciągnąłem powietrze ze świstem. Ująłem jej malutką dłoń. To nie możliwe. To nie może być moja wiecznie uśmiechnięta dziewczynka. Jej twarz pokrywały siniaki, głowę miała owiniętą bandażem, a spod różowej kołderki wystawała usztywniona prawa noga. Pewnie gdyby zdjąć przykrycie to prędzej przeżyłbym swój pogrzeb niż widok jej zniszczonego ciała.
Uchyliła powieki marszcząc przy tym lekko brwi. Po chwili analizowania mojej twarzy spojrzała na mnie ze strachem.
- Z... zostaw mnie. - Wyrwała dłoń z mojego uścisku. - Tatuś jest zły. Nienawidzę cię!
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I kolejny dziś za to, że nie było rozdziałów przez kilka dni :)
Więc tak... Nancy się odnalazła <3 ale kto oprócz Ann chciał się pozbyć małej? Macie jakieś pomysły? Wgl... dlaczego Nancy wystraszyła się swojego taty? :(
Czekam na odpowiedzi i zapraszam do obserwowania mojego profilu na Wattpadzie ;)
rose xx
CZYTASZ
Daddy Horan 2
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 3 LATA TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - Nancy to jest dla twojego dobra. - Nienawidzę cię tatusiu! Okładkę wykonała LittleCookie_ #488 in Fanfiction 26.04.2017r. #378 in Fanfiction 05.05.2017r.