- Nancy! - zawołałem - obiad!
Po obmyciu się z tej przeklętej mąki nakryłem do stołu, a Rosalie nałożyła wszystko na talerze. Na środku postawiłem sok pomarańczowy, wodę oraz trzy szklanki.
- Mówimy jej dzisiaj o jej rodzeństwie, które jest w drodze? - zapytała opierając się o blat kuchenny. Podszedłem bliżej, układając dłonie na jej talii.
- Uważam, że powinna wiedzieć. Już poza tym widać zaokrąglony brzuszek. Jeszcze do tego musi bardziej uważać, bo nie daruje jej tego jakby cię uderzyła w to miejsce - przyznałem.
- Boję się - westchnęła, sfrustrowana przeciągając palcami od cebulek po końce włosów.
- Nie masz czego. Będzie dobrze. - Próbowałem ją jakoś pocieszyć. - Ja sam nie wiem jak mała może zareagować, ale raczej powinna się ucieszyć.
- No okay. Niech ci będzie. - Wywróciła oczami.
***
Posiłek mijał nam w spokojnej atmosferze. Mała opowiadała o nadchodzącym balu maskowym w jej szkole oraz o tym, że chce się przebrać za Pocahontas. Nawet niezły pomysł. Przynajmniej nie chce za Kopciuszka czy Królewnę Śnieżkę. Dla mnie jest to przeżytek.
- A u ciebie jak tam w studiu Nialler? - Zakląłem pod nosem na pytanie Lie.
- W sumie to nie tak źle. Mam już prawie całą płytę nagraną, ale jest pewien problem... zarząd chce, żebyśmy pojechali w trasę. Liam, Louis i Harry nie mają nic przeciwko, ale beze mnie nie dadzą sobie rady. Wystarcz, ze Zayn odszedł. I teraz nie mam pojęcia co zrobić - przyznałem zagryzając nerwowo dolną wargę.
- Ale co ci przeszkadza, żeby pojechać?
- Nie chce was zostawić samych. - Posłałem im skonsternowane spojrzenie.
- Zapytam cię prosto z mostu: chcesz pojechać z zespołem w trasę? - Wyraz twarzy miała poważny, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz w dół kręgosłupa.
- Tak - odparłem niepewnie. Zaskoczony zwróciłem się wzrokiem na moją córkę, która w tej chwili szurnęła krzesłem, by następnie opuścić jadalnie w biegu. Zaskoczony popatrzyłem na Rosalie, która miała taki sam wyraz jak ja.
- Lepiej pójdę z nią porozmawiać - rzekła, a ja zrezygnowany spuściłem głowę w dół nie mając pojęcia co zrobić.
Czuję się rozdarty.
* Rosalie' s POV*
Lekko zdenerwowana zachowaniem Nance zapukałam w drzwi do jej pokoju. Odpowiedziała mi cisza. Położyłam dłoń na klamce, naciskając ją. Uchyliłam drzwi, by rozejrzeć się po pomieszczeniu.
- Nan - powiedziałam troskliwym tonem widząc ją skuloną w kącie pomieszczenia tuż obok szafy na ubrania. - Co się stało słoneczko? - Podeszłam bliżej uprzednio zamykając drzwi.
- J...ja n..nie.. c...hce, żeby...t...tauś... wyjeżdżał - jąkała się, a ja usiadłam obok niej i zwyczajnie objęłam ją ramionami.
- Ale będziesz mogła z nim rozmawiać i jak będzie przerwa to na pewno wróci do nas do Londynu.
- N..nie chce. - Podciągnęła noskiem. Odwróciłam głowę słysząc skrzypienie drzwi. Nie minęła chwila, a blondyn usiadł obok dziewczynki po drugiej stronie, wytarł jej łzy.
- Ja was nie chce zostawiać - wytłumaczył, żeby uspokoić swoją córeczkę. - Ale jeżeli chcecie to możecie jechać z nami. Chciałem wam to zaproponować, ponieważ fajnie by było powtórzyć to samo co było trzy lata temu. To co moje księżniczki o tym sądzą?
----------------------------------------------------------------------------------------
Taki tam... trochę nudny, ale noo... ważne, że jest xd
Chcecie, żeby była trasa?? xd
Jak Nancy zareaguje na temat nowego członka rodziny? Co dalej bd z Ann?
rose xx
CZYTASZ
Daddy Horan 2
FanficOPOWIEŚĆ PISANA 3 LATA TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - Nancy to jest dla twojego dobra. - Nienawidzę cię tatusiu! Okładkę wykonała LittleCookie_ #488 in Fanfiction 26.04.2017r. #378 in Fanfiction 05.05.2017r.