Rozdział 16

1.4K 91 21
                                        

- Mogę wejść? - zapytała, a ja pokręciłem głową w niedowierzaniu.

- Jak już musisz - mruknąłem i niechętne i zrobiłem jej przejście.

- Chciałabym z tobą porozmawiać - rzekła  wchodząc do salonu.

- Niall?! Kto to?! - dobiegł mnie krzyk dziewczyny z jadalni - Czekamy na ciebie.

- Za chwilę przyjdę! - odkrzyknąłem. Przetarłem dłonią twarz, a następnie spojrzałem na dziewczynę. Długa, jasna,  różowa sukienka opinała jej biust oraz talię, a od połowy przed kolana puszczona została wolno. Włosy związała w luźnego warkocza na bok, a na stopach ku mojemu zaskoczeniu dzierżyła białe Conversy.  - Już nie pamiętam kiedy widziałem cię tak ubraną. - Zaśmiałem się pod nosem.

- Niall... proszę. Wybacz mi, nie odbieraj mi Nancy i...

- Czy robię chodzi wyłącznie o moją córkę?! - warknąłem zły.

- Nie. Oczywiście, że nie. Nie chce też stracić ciebie. Kocham Cię Nialler i zależy mi na tobie. Proszę... wybacz mi. - W jej oczach za lśniły łzy.

Chcę ją przytulić.

Chcę jej powiedzieć, że wszystko będzie dobrze.

Chcę by nadal była moim aniołem.
Chcę by to właśnie ona razem ze mną wychowywała Nancy.

Chcę by to ona była to jedyną.

Chcę by była moją.

Chcę jej powiedzieć 'kocham cię'.

  Ale ja tego nie mogę zrobić, nie po tym co miało miejsce kilka dni temu. To był istny koszmar. Dlaczego zrobiła mi te sceny zazdrości? Przecież ona wiedziała, że jestem tylko jej. Wiedziała, że oddałem jej moje irlandzkie serce. Tylko ona się liczyła... do czasu.

- Ale jak to sobie wyobrażasz? Naszą relację? - zapytałem ciężko wzdychając. Czułem jak te czarne chmury nade mną krążą, a ta mgła, która uwięziła mnie w tym mroku pozbawionym jakichkolwiek pozytywnych emocji zaczyna mi coraz bardziej ciażyć. Czy my nie możemy żyć w eudajmoniźmie?!
 
  Dlaczego my ludzie musimy być tacy okrutni? Sami dla siebie.

- Chcę zacząć od nowa. Po pierwsze ograniczyłabym godziny pracy do ośmiu i weekendy będę mieć wolne, żeby spędzić je z tobą i małą. Brakuje mi ciebie i Nan. Dzwoniła do mnie po jakiejś aferze, była cała zapłakana i mówiła jak tęskni. Nie odbieraj mi jej. Przecież Danielle chciała bym była dla niej dobrą matką...

- O nie. Ty mi tu nie wyciągaj wspomnień i słów z sprzed trzech lat - syknąłem - Dani wiedziała co robi, ale pomyliła się. Ty nie będziesz dobrą matką ani dobrą dziewczyną. Co chwilę robiłaś mi awantury o to gdzie chodzę.

- Nie odwracaj kota ogonem Niall. Dbałam o ciebie i Nance, ale też miałam pracę. Trudno mi było, a zamiast z tobą spędzić ten czas to ty leciałeś do studia nawet się ze mną nie witając. Nawet zwykłe 'cześć' by mi wystarczyło - odparła.

- Ughh... okay. Oboje zawiniliśmy, ale w takim razie jak mi wyjaśnisz te krzyki i przemoc?

- Przepraszam. To nie byłam ja. Poniosło mnie. Przecież Ty mnie znasz. Proszę. Wybacz mi. - Zbliżyła się do mnie, złapała moją dłoń i spojrzała w oczy. Nie mogę jej odtrącić. Ja ją nadal kocham, ale czy pozwolę być takiej osobie blisko Nancy?

- Nie wiem Rosalie. Daj mi trochę czasu.
----------
PRZEPRASZAM, ALE MIAŁAM CAŁY WEEKEND ZAJĘTY. DZIS NAPISAŁAM NA SZYBKO, BO MAM REKOLEKCJE INNIE CHODZĘ DO SZKOŁY XDD
MOŻE DZIŚ JESZCZE JEDEN ROZDZIAŁ BĘDZIE :*

35 KOM I 15 KOM = NEXT

rose xx


Daddy Horan 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz