18.

1.9K 229 24
                                    

  — Idź do tej szkoły — przekonywał blondyn.
  — No dobra. — Westchnęła i chwyciła torbę szkolną.
  Wyszła z domu, zostawiając chłopaka samego.
  Kei nieco jeszcze gorączkował, ale nie tak bardzo jak dnia poprzedniego.

  Wraz z rozpoczęciem pierwszej lekcji Olgę dopadł Yamaguchi.
  — Czemu was wczoraj nie było? Tsukki mi nie odpisywał.
  — Tym razem on choruje — wyjaśniła.
  Tadashi przytaknął delikatnie głową i razem z dziewczyną szybkim krokiem ruszyli w stronę ich klasy.
  — Wiesz... — zaczął nagle podczas drogi ciemnowłosy.
  — Co jest?
  — Wśród niektórych uczniów krąży pewna plotka.
  — Jaka? — Spojrzała na chłopaka pytająco.
  — No o tobie — odparł.
  Brązowowłosa zatrzymała się i stanęła przed Yamaguchim, który też przystanął.
  — No mów.
  — Mówią, że ty jesteś zakochana w Kageyamie! — Zamknął oczy jakby ze strachu przed reakcją dziewczyny.
  — Co? — Była kompletnie zdezorientowana.
  — Powiedziałem, że ty jesteś... — Nie skończył, gdyż Olga przeszkodziła mu ruchem ręki.
  — Skąd to się wzięło? — spytała, patrząc raz na Tadashi'ego, a raz gdzieś w bok. Miała nadzieję, że źle zrozumiała jego słowa.
  — Myślę, że to po tym sobotnim treningu. Było widać twoje lekkie zakłopotanie, gdy... Sama wiesz.
  — Tak, pamiętam, ale skąd te wnioski?!
  Co prawda, Olga sama nie wiedziała, czy chłopak jej się podoba, czy nie. Owszem, były momenty, gdy o nim myślała, zawieszała na chwilę na nim swój wzrok, ale po pewnym czasie sama stwierdziła, że raczej to nie jest zakochanie się, a zwykłe, chwilowe zafascynowanie, zauroczenie. Gdy nie widziała rozgrywającego drużyny przez tydzień, zapomniała nawet o tym, że ktoś taki w ogóle jest i wszystkie emocje opadły, przepadły jak kamień w wodę. Czar zauroczenia prysł. Wszystko znikło.
  — To chyba Tana... — ponownie nie dokończył, bo Olga znowu mu przerwała.
  — Powiesz mi później. Jesteśmy spóźnieni. — Ruszyła szybko pustym już korytarzem.
  Kilka chwil później Yamaguchi podążył za brązowowłosą. Byli już spóźnieni kilka minut. W duchu modlił się, aby to nauczyciel się spóźnił.

  Lekcja za lekcją mijała zaskakująco szybko. Nim ktokolwiek zdążył się obejrzeć, lekcje się skończyły i większość uczniów zmierzała na zajęcia klubowe.
  — Olga, chodź. Tak ślicznie proszę. — Nishinoya złapał za rękaw od marynarki Olgi i zaczął za niego delikatnie szarpać.
  — Ale po co? — spytała po raz setny w ciągu trzech minut.
  — No musisz — mówił chłopak. — Bo będę płakał!
  — Nishinoya, daj jej spokój — powiedział przechodzący obok Daichi.
  Yū spojrzał na niego gniewnie, nadal trzymając rękaw brązowowłosej, a Daichi bez słowa ruszył dalej, ignorując już zachowanie chłopaka.
  — Musisz zobaczyć swojego senpai'a w akcji! Wymyśliłem coś nowego i musisz to zobaczyć.
  — Ale Tsukishima... — Libero przerwał dziewczynie wypowiedź.
  — Zaraz, zaraz... No tak, Kei jest chory — wymamrotał chłopak. — Zostawiam cię w spokoju — oświadczył. — W imię miłości i nowego szkolnego romansu pozwalam ci odejść spokojnie do domu.... Amen...
  Olga przyzwyczajona już do takich zachowań chłopaka nie wydawała się zdziwiona, ale była nieco zła na Nishinoyę za wspominanie o niej i Kei'u jako parze.
  — Jaki szkolny romans? — spytał zaciekawiony Tanaka, który po długich poszukiwaniach, w końcu odnalazł Yū.
  — No Kei i Olga — oznajmił libero.
  — Noya... — Brązowowłosa chciała jakoś uciszyć chłopaka w delikatny sposób.
  — Co?! Jaki Kei?! - oburzył się Tanaka. — Miałeś chyba na myśli Tobio.
  — Ja dobrze wiem, co mam na myśli! Tsukishima i Olga. Koniec i kropka! I trzy wykrzykniki! — Nishinoya również zaczął krzyczeć.
  — A więc to ty to wymyśliłeś! — wydarła się Olga i wskazała palcem na łysego chłopaka.
  Tanaka i Nishinoya od razu zamilkli. Pierwszy raz byli świadkiem, gdy Olga jest wściekła i krzyczy. Ten widok naprawdę ich zszokował. Cała opinia o niej, jako spokojnej, słodkiej nastolatce prysła jak bańka mydlana.
  — Ale co...? — spytał niepewnie Tanaka.
  — Cały dzień prześladują mnie jakieś dwie dziewczyny, czyli wielkie fanki Kageyamy i to nie jest przyjemne!
  — Tobio ktoś lubi? — zdziwił się Ryūnosuke. — A myślałem, że i na jego widok uciekają... Jak to mówią... forever alone.
  — Ło!, Ryū twój angielski! — wykrzyknął zafascynowany Yū.
  — Możecie nie zmieniać tematu? — Dziewczyna mówiła już nieco spokojniej. — Tanaka, odkręć to jakoś. Nie chcę być w centrum uwagi w szkole. Nienawidzę plotek.
  — No wiesz... Trudno będzie to odkręcić. — Tanaka potarł kark.
  — Czemu?
  — Kageyama jest święcie przekonany, że tak jest i... Nieco mu odbiło i wynikło z tego coś... dziwnego. — Zaśmiał się nerwowo.
  — Czyli? — dopytywała coraz bardziej przerażona.
  — Poprosiłem jedną z dziewczyn z mojej klasy o napisanie liściku o spotkaniu i dziś na drugiej przerwie wrzuciłem mu to do szafki. Podczas gdy wyciągał strój na zajęcia, znalazł ten liścik i ma zamiar przyjść dziś o osiemnastej pod sklep pana Ukai'a. — Mówił bardzo szybko, ale jakoś go zrozumiała.
  — To teraz to odkręć i nie baw się więcej w...
  — Swatkę? — zaproponował Noya.
  — Tak, dzięki. Tanaka, nie wiem, jaki miałeś w tym cel, ale nie rób mi większego bałaganu w głowie niż mam. — Dziewczyna z nieco smutną miną odeszła od dwojki chłopaków, kierując się do wyjścia.
  — No coś zrobił Ryū?! — spytał Nishinoya.
  — Skoro ja nie mam szczęścia w miłości do Kiyoko, to chciałem komu innemu pomóc.
  — Od kiedy... Nieważne... — wetchnął Noya. — Ale pomysł odjazdowy! — I na nowo zaczął emanować swoją wielką radością i energią.

  Olga wróciła do domu. Zdjęła buty i w pierwszej kolejności skierowała się do kuchni, aby czegoś się napić.
  — Widzę, że już znasz drogę — powiedział ironicznie Kei, który znajdował się w pomieszczeniu.
  Ta sięgnęła po szklankę z suszarki na naczynia i nalała sobie trochę soku porzeczkowego.
  — Najwidoczniej — odparła.
  — Coś długo ci to zajęło — zauważył.
  — Byłam zajęta odwoływaniem mojej randki z Kageyamą — odparła ponuro i upiła kilka łyków napoju.
  — Czego? — Blondyn zrobił wielkie oczy.
  Zszokowała go ta wieść. Nie pomyślałby, że pomiędzy Olgą a Kageyamą mogłoby coś się zacząć dziać. Nie znał niestety sytuacji i miał najróżniejsze domysły. Poczuł też lekkie ukłucie w klatce piersiowej i jakiś żal ,,zalał" jego wnętrze. Nie umiał jednak określić, dlaczego tak było.
  — Nie pytaj. Mam już dosyć tego dnia. Nie jestem w humorze. I niczego się nie doszukuj. — Dopiła sok i wstawiła szklankę do zlewu, by chwilę później opuścić pomieszczenie.
  — Wcale nie mam zamiaru się niczego doszukiwać — mruknął pod nosem chłopak i powrócił do jedzenia ledwo nadgryzionej kanapki.
  Nie miał ochoty jednak nic jeść i zostawił jedzenie na talerzu, a następnie wrócił do swojego pokoju.

  Do pokoju Olgi z impetem wpadł Kei, który trzymał jakąś paczkę w ręku.
  — Ja nie będę chodził po dworzu chory i odbierał twoich paczek — powiedział i postawił pudło oklejone taśmą na biurku Olgi, tuż przed nią.
  — Paczka? — zdziwiła się i spojrzała na karteczkę przyklojoną na wierzch pudła, aby dowiedzieć kto jest nadawcą. — O, brat mi coś wysłał. — Uśmiechnęła się.
  — Masz brata? — spytał.
  Nie wiedział o niej zbyt wiele, a ona nie chwaliła się mu się zbytnio o sobie.
  — Tak, jest dwa lata starszy — odparła, poszukując na biurku jakichś nożyczek.
  Gdy je już znalazła, wzięła się za rozpakowywanie paczki, która nie była wielka, ale mała też nie. Jednak była ciężka.
  — Daj mi zeszyt od matematyki i znikam — powiedział Kei.
  — Leży na łóżku — odparła, siłując się z taśmą.
  Była bardzo podekscytowana. Z rodziną kontaktowała się raz, może dwa w tygodniu i z dnia na dzień odczuwała coraz większą tęsknotę. Paczka jednak sprawiła, że poczuła się nieco pogodniej. W końcu przysłali jej coś od siebie, pamiętają o niej.
  — Ja go tu nie widzę. — Chłopak stanął za dziewczyną i przyglądał się jej poczynaniom. — Co to za książka? — spytał, gdy brązowowłosa w końcu otworzyła pudło.
  Ta sięgnęła po wskazaną przez blondyna książkę.
  — Zwykła książka do czytania — odparła, spoglądając na tył książki.
  — Aha. To dasz mi ten zeszyt?
  — No mówiłam, że jest na łóżku. — Olga odwróciła się do chłopaka. Był zaskakująco blisko. — A jak go tam nie ma, to sprawdź w mojej torbie — dodała i powróciła do rozpakowywania przesyłki.
  — Nie mam w zwyczaju grzebać dziewczynom w rzeczach — odparł, opierając się rękami o ramiona dziewczyny.
  — Ej! Pzygnieciesz mnie.
  — O jedną marudę mniej — zaśmiał się.
  — Nadal mam zły dzień, więc nie prowokuj — powiedziała oschle.
  — Ty? Skarbek, ty byś mi coś zrobiła? Taka grzeczna dziewczynka i złość? — Jego słowa wręcz ociekały sarkazmem.
  — "Skarbek"? — zdziwiła się. — I wyjdź mi z tego pokoju w tej chwili. — Strzepnęła jego ręce z ramion, odwróciła się do niego i palcem wskazującym u lewej ręki wskazała na drzwi od jej pokoju.
  — Jak chcesz... — mruknął pod nosem. — Ale dasz mi ten zeszyt, sieroto?

Obca w moim domu | Tsukishima Kei × OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz