23.

1.8K 222 13
                                    

  Cisza między nimi ciągnęła się do wieczora. Musieli jednak ją przerwać na rzecz nauki.
  — Daj to szybko i będzie po problemie. — Wyszarpał z jej rąk zeszyt.
  Chwilę wczytywał się w tekst napisany przez Olgę. Po chwili zmarszczył brwi i przymrużył oczy.
  — Co jest? — spytała zaniepokojona tym, że znowu zrobiła coś źle.
  — Co to? — Odwrócił zeszyt w jej stronę i wskazał na konkretny znak.
  — To znak oznaczający deszcz — odparła, nie rozumiejąc go.
  — Taki znak nie istnieje. Ta kreska jest niepotrzebna, a tu brak jednej pionowej. — Chwycił z biurka ołówek i skreślił nieudany znak, by napisać go prawidłowo tuż obok.
  Chłopak dalej pogrążył się w czytaniu.
  — Ha! Jakie to nierealne! — Położył notatnik z hukiem na jasny blat biurka. — Nie ma jednej przeznaczonej nam osoby. Wyobraź to sobie. W swojej Polsce mogłabyś się zakochać w jakimś chłopaku ze szkoły po uszy, a wyjechałaś tutaj i masz Kageyamę. Gdybyś nie wyjechała, to twoim chłopakiem mógłby być jakiś Polak i pewnie by tak było. Przeznaczenie nie istnieje. Albo kogoś poznasz, albo nie. Równie dobrze takich „przeznaczonych" — zrobił cudzysłów w powietrzu — ci osób może być pięć, dziesięć. Zakochasz się w tym, kto się napatoczy, kto będzie najbliżej ciebie. Nie znam się na miłości i się o nią nie martwię, ale to jest moje zdanie o niej.
  — Masło maślane — stwierdziła Olga, używając swojego ojczystego języka.
  Blondyn spojrzał na nią z wielkim niezrozumieniem. Nie lubił, gdy ta mówiła do niego po polsku.
  — Nie do końca zrozumiałam, co ty, żeś powiedział, ale co ty chcesz? Po co ten bulwers? To tylko wypracowanie. Ja też się nie znam na miłości. Dla mnie to jeszcze zbyt poważny temat... — Ucichła na kilka chwili, spoglądając w bok. — I zapamiętaj sobie — zaczęła, spoglądając na niego — że Kageyamy w ogóle nie znam. Rozmawiałam z nim raz czy dwa. I tak, wcześniej wydawało mi się, że się zakochałam, ale bardzo się myliłam. Nie znam uczucia zakochania się. Jestem na to za głupia. Więc proszę... Nie gadaj głupot.
  Chłopak cierpliwie słuchał brązowowłosej. Gdy ona ucichła na dłuższą chwilę, postanowił się ponownie odezwać:
  — Głupia nie jesteś — mruknął pod nosem. — Jednak twoje zachowanie wkurza.
  — Wkurza? — spytała. — Co takiego? Czemu tak się zachowujesz za każdym razem, gdy akurat z nim rozmawiam? Przeszkadza ci to?
— Przeszkadza, idiotko. Żałuję, że w ogóle skrytykowałem tę twoją durną pracę, bo teraz nie byłoby tej rozmowy! — W złości chwycił zeszyt Olgi w ręce i rzucił nim w nią. — Wyjdź mi stąd!
  Ta w ostatniej chwili złapała zeszyt, który prawie trafił ją w twarz. Bez żadnego słowa wyszła z pokoju chłopaka.
  Weszła do swojego pokoju i opadła na czarny fotel obrotowy. Oparła łokcie o blat biurka i podparła dłońmi głowę. Wzrok skupiła na szklanym, ozdobnym słoiczku, który wypełniony był różnymi długopisami. Wzięła kilka głębszych oddechów.
  Nie znała Kei'a dokładnie. Dzieliła ich niewielka przepaść, ale pełna niewiedzy. Kłótnia trochę ją dobiła. Sama ostatnio zachowywała się nie za dobrze w stosunku do niego, ale miała nadzieję, że ich relacja z czasem ulegnie poprawie. Ta sprzeczka wywołała w niej wielkie poczucie winy. Prawdą było, że to Kei ją rozpoczął, ale czuła, że mogła jakoś złagodzić sytuację.
  Nie lubiła kłócić się z kimkolwiek. Zawsze przejmowała się bardziej niż ta druga osoba. Zdarzało jej się nawet wybuchnąć płaczem, którego zawsze się wstydziła. Nabrała pewności siebie w Japonii — to jest fakt. Jednak co jej z pewności, gdy gdzieś tam nadal jest tą samą osobą, którą była wcześniej. Przejmowała się opinią innych mniej, ale nadal było to w jakimś stopniu obecne w jej życiu.
  Jej oczy się zeszkliły. Gdy po policzku spłynęła pojedyncza łza, szybko otarła oczy rękawem niebieskiej bluzy. Opanowała łzy i wzięła się w garść.
  Wrzuciła niedbale książki i zeszyty do torby szkolnej. Nie przejęła się nieodrobioną pracą domową. Choć raz odpuściła sobie tego obowiązku.
  — Walić to — mruknęła pod nosem po polsku i wyjęła z szafy piżamę, po czym wyszła z pokoju, aby wziąć prysznic.

  Kei pisał pracę na zajęcia Japońskiego. Co chwila jednak rozpraszały go myśli o sprzeczce z Polką. Z jednej strony czuł do niej wielką złość, ale nie chciał się z nią kłócić.
  Drzwi do jego pokoju nagle się otworzyły. Niechętnie spojrzał w tamtą stronę, a w progu zobaczył swojego brata. Nie spodziewał się go.
  — Przyjeżdżam sobie do domku, a tu nagle słychać krzyk mojego braciszka — powiedział na przywitanie Akiteru. — Nie ładnie, Kei-chan.
  — A idź mi stąd. — Kei powrócił do pisania przerwanego zdania.
  Akiteru podszedł do biurka, gdzie siedział jego młodszy brat. Oparł się o jego blat i spojrzał na zajętego chłopaka.
  — Pokłóciłeś się z Olgą? — spytał mężczyzna.
  — Tak. I co z tego?
  — Kei, co zrobiłeś?
  — A czemu ja miałbym coś zrobić? — Kei wzruszył ramionami.
  — Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie — powiedział stanowczo starszy z blondynów.
  Młodszy Tsukishima rzucił ołówek na biurko i przetarł dłońmi twarz, zdejmując okulary. Odłożył szkła w czarnych oprawkach i podkulił nogi, robiąc skruszoną minę
  — Braciszku, nie martw się. O co poszło? — Akiteru zaśmiał się na widok smutnego brata.
  — O nic ważnego. Przyczepiła się, że powiedziałem parę niemiłych słów Kageyamie, gdy z nim rozmawiała.
  Akiteru zachichotał cicho.
  — Kei, ty zazdrośniku... Jesteś zazdrosny — powiedział rozbawiony.
  — Żebyś ty zaraz nie był — fuknął Kei.
  — Oj, po prostu ją przeproś...
  Chłopak spojrzał na brata jak na kosmitę.
  — Z choinki się urwałeś? Ona zaczęła. — Wstał z krzesła i podszedł do łóżka, na które chwilę potem opadł.
  — Zakochałeś się? — spytał już nie rozbawiony, ale poważny Akiteru.
  — Ona była wnerwiająca od samego początku. Odkąd tu mieszka.
  — Pytam: Jak masz na imię?, a ty mi mówisz, że ładna dziś pogoda. Odpowiedz mi. — Młody mężczyzna usiadł na brzegu łóżka brata.
  Kei zamknął oczy, jakby bał się odpowiedzi. Po chwili jednak wydusił z siebie krótką odpowiedź:
  — Chyba.
  — „Chyba"?
  — Skąd ja mam to wiedzieć? — spytał Kei, chowając głowę w poduszkę.
  — No, ja na pewno ci tego nie powiem. Tak czy nie?
  Licealista wybełkotał pod nosem cichą odpowiedź. Akiteru w ogóle nic nie zrozumiał. Postanowił już jednak nie dręczyć brata i bez słowa wyszedł.
  Kei natomiast został sam ze swoimi myślami. Trzymając poduszkę w objęciach, zasnął, nie zważając na nieskończoną pracę domową.

Obca w moim domu | Tsukishima Kei × OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz