14.

2K 213 26
                                    

  Pierwszy dzień choroby minął z trudem dla obojga. Dziewczyna bardzo gorączkowała, a pani Tsukishima nie odbierała wiadomości od syna. Zrezygnowany Kei wymieniał dziewczynie co jakiś czas zimny okład na czole, gdy ta była pogrążona w ciężkim, męczącym śnie. Sam się dziwił, że był aż tak opiekuńczy.
  Po lekcjach przyszedł do niego Yamaguchi, ale tylko na kilka minut. Dał mu notatki z lekcji i złożył przyjacielowi życzenia urodzinowe. Blondyn wyjaśnił mu krótko sytuację i Tadashi o nic już nie pytał.

  Poranek był okropny zarówno dla Olgi, jak i dla pozostałych domowników. W nocy jedynie choroba się nasiliła.
  — Już lepiej skarbie? — spytała kobieta, wchodząc do pokoju brązowowłosej.
  — Przepraszam za te kłopoty — powiedziała, już nieco przytomniejsza, Olga.
  — Jakie kłopoty? To nie twoja wina, że to choróbsko cię dopadło. Gdybym wcześniej była w domu... Jak ci nie przejdzie, to trzeba będzie jeszcze dziś udać się do lekarza. — Kobieta wyszła z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.
  Dziewczyna podniosła się do siadu. Głowa już mniej bolała. Przepocona koszulka od piżamy sprawiała, że czuła się bardzo nieswojo. Postanowiła się przebrać, dopóki jest na siłach.

  — Ja muszę już jechać do pracy. — Pani Tsukishima szykowała się do wyjścia.
  Kei obudził się późno i pozwoliła mu już nie iść do szkoły.
  — Gdzie te leki zostawiłaś? — spytał blondyn.
  — Nad zlewem w szafce. Jak wrócę, pojadę z nią do lekarza, jeśli się znów nasili — oznajmiła i wyszła z domu.
  Blondyn ziewnął i udał się do kuchni. Burczało mu w brzuchu, więc postanowił zjeść przygotowane wcześniej przez mamę kanapki. Wiedział, że nie zje wszystkich pięciu, bo szybko się najada. Od dziecka nie jadł za dużo i był zawsze bardzo chudy. W dzieciństwie nawet trafił raz do szpitala. Od tamtej pory mama wmuszała w niego większe porcje jedzenia.
  — Kei? — W kuchni pojawiła się brązowowłosa.
  — Co jest? Czemu nie leżysz? — spytał, przełykając kęs kanapki.
  — Czemu nie jesteś w szkole?
  — Bo trzeba się zająć pewną sierotą — odparł, uśmiechając się delikatnie.
  — Już mi lepiej — oznajmiła, siadając naprzeciwko chłopaka.
  — Jakoś nie widać.
  Brązowowłosa przyglądała się jedzącemu chłopakowi. Czuła się słabo, ale nie mogła już dłużej leżeć w łóżku. Nie wiedziała co z sobą począć.
  — Może się nie patrzeć, kiedy konsumuję posiłek? — spytał nagle Kei, wytrącając dziewczynę z zamyślenia. — Wiem, że nie możesz oderwać wzroku, ale to jest bardzo krępujące — dodał na wpół ironią, na wpół żartem.
  Na i tak już zaróżowioną przez tą całą chorobę twarz Olgi wdarł się rumieniec. Nie zdawała sobie sprawy, że tak otwarcie się patrzyła na blondyna. Przyłapała się też ostatnio na częstym myśleniu o chłopaku.
  — Sorry — powiedziała, spuszczając głowę i skupiając swój wzrok na blacie stołu kuchennego.
  Zapadła cisza, którą przerywały co jakiś czas ciche mlasknięcia chłopaka, jedzącego śniadanie.
  — Olga? — spytał nagle Kei. — Nie żeby mnie to obchodziło, ale... — Nieco się speszył. —  Parę dni temu, gdy zapytałem o Kageyamę, to odpowiedziałaś coś... Teraz już się zdecydowałaś, czy jest to na serio?
  — Hę? — Spojrzała na blondyna pytająco. — Jeśli o to ci chodzi, to... Powiem szczerze. Przyznaję, że jest fajną osobą, choć za wiele z nim nie rozmawiałam i... Sama nie wiem. Nie zadawał mi takich pytań. Mam dopiero szesnaście lat. Jeszcze będzie czas na zakochiwanie się. Do tego za kilka miesięcy wracam do Polski.
  Kei czuł się zaskoczony. Nie sądził, że Olga aż tak szczerze mu odpowie.
  — Nigdy nie jest na to za wcześnie — oznajmił. — Przynajmniej tak mi ktoś powiedział — dodał nieco ciszej.
  — Nie spodziewałabym się, że będziesz poruszał takie tematy — stwierdziła. — Taka wredota jak ty i takie delikatne tematy? Chyba, że ma to drugie dno. Jaki masz w tym interes? Przyznaj się.
  — Widzę, że jesteś już zdrowa, bo taka jesteś wygadana. — Kei wstał z miejsca i odstawił pusty talerzyk do zlewu. Nie zauważył nawet, kiedy zjadł całe przygotowane jedzenie. — Chcesz ciasta truskawkowego? — spytał, podchodząc do lodówki. — Mama zrobiła mi na urodziny, ale jeszcze nie zdążyłem spróbować.
  — Nie, dzięki. Nie czuję się najlepiej.
  Chłopak wyjął ciasto i zaczął je kroić.
  — Nie marudź — powiedział, nakładając po kawałku na telerzyki —Od wczoraj jesteś na suchej bułce z masłem.
  Chwycił dwa widelczyki i podszedł do stołu.
  — Nie mam na nic ochoty. Jeszcze... — nie zdążyła dokończyć, gdyż coś znalazło się w jej ustach, a konkretniej widelczyk z kawałkiem ciasta.
  Nie było zbyt słodkie, lecz nadal nie mogła dokładnie wyczuć jego smaku tak, jak smaku czegokolwiek od dnia poprzedniego.
  — No już. Nie mam zamiaru cię karmić. — Sięgnął widelczykiem po kolejny kawałek słodyczy, gdy ta już przełknęła i wetknął go w jej rękę. — Uznajmy, że to jest twój spóźniony prezent dla mnie na urodziny. Sam nie mam zamiaru jeść.
  — Prezent? To, że to zjem?
  — Nie dyskutuj — uciszył dziewczynę i usiadł, by zjeść swoją porcję.
  Dziewczyna niechętnie zaczęła jeść. Było jej w dalszym ciągu niedobrze i to ciasto raczej jej nie pomagało. Po kilku kolejnych kęsach zrobiło się jeszcze gorzej. Słodycz zemdliła ją na tyle, że natychmiast wstała, by pognać do łazienki.
  — A jednak to był zły pomysł. — Kei przyznał sam sobie rację i odłożył wileczyk na talerz z niedokończonym kawałkiem ciasta. Już mu się odechciało jeść.

  Następnego dnia choroba już odpuszczała. Lekarz, u którego była dnia poprzedniego, zalecił jej tylko jakieś tabletki i picie dużej ilości wody.
  — Kei, nie wracasz do szkoły? — spytała.
  — Czemu ciągle o to pytasz? Nic się nie stanie, jeśli opuszczę kilka dni.
  — Ale już nie potrzeba mi opieki.
  — A kto mówi, że to tylko ze względu na ciebie? — Spojrzał na nią znad książki.
  Nieco się speszyła. Nie chciała, aby to tak zabrzmiało.
  — Mogłabyś się zająć nauką znaków, a nie narzekasz na nudę.
  Dziewczyna głośno westchnęła. Nie za bardzo miała na to ochotę. Podeszła do Kei'a siedzącego przy swoim biurku i złapała go delikatnie za ramię.
  — A pomożesz? — spytała, ściskając lekko ramię chłopaka.
  — Masz podręczniki — odparł, nie odrywając wzroku od podręcznika. Udawał ignorację, ale naprawdę czuł się nieswojo, gdy dziewczyna była tak blisko niego.
  — Proszę — powiedziała błagalnym tonem.
  Chłopak odłożył książkę na blat biurka.
  — A co będę z tego miał? — spytał, obracając się na krześle w stronę Olgi.
  — Satysfakcję? — odparła pytająco po chwili namysłu.
  — A co mi po niej? — wzruszył ramionami i spojrzał na nią przenikliwie.
  — To co ty ode mnie chcesz? Jak tak, to sama się tym zajmę. — Dziewczyna zrobiła obrażoną minę i miała zamiar wyjść z pokoju, ale Kei zdążył ją złapać na nadgarstek i pociągnąć w swoją stronę. Kazał jej usiąść na drugim krześle przy jego biurku oraz obiecał, że jej pomoże. Mówił znowu coś o wynagrodzeniu, ale i tak nie dowiedziała się czego on od niej oczekuje.

......
W ostatnich dniach naprawdę zachciało mi się pisać i tak powstały kolejne dwa rozdziały, a także zarysy kolejnych. Może tym raze będę dodawać częściej.

Obca w moim domu | Tsukishima Kei × OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz