59.

834 92 25
                                    

  Co można powiedzieć o Hinacie? Jest uroczy, nadpobudliwy, wytrwały... i kłótliwy.
  — Ja tego nie powiedziałem! — krzyknął oburzony.
  — Dobra, Hinata, uspokój się już. — Yachi próbowała uspokoić rudowłosego, który zażarcie kłócił się z Tsukishimą.
  — Nie będę ustępował, gdy ktoś mi wciska takie kity!
  — Jaki mam powód, aby kłamać, krewetko? — spytał spokojnym głosem blondyn. — Przyznaj się w końcu.
  — Nie zamierzam!
  Tsukishima wzruszył tylko ramionami i odszedł z rozbawieniem. Lubił denerwować rudowłosego dla własnej satysfakcji, chociaż inni tego nie popierali, zwłaszcza Olga.
  — Musisz tak go męczyć? — spytała Polka. — Tak podkoloryzowałeś tę historię, że sama zaczynałam się bulwersować. Przesadzasz i to nieźle.
  — Co z tego? Powiedział dziwne rzeczy o tobie, więc musiałem jakoś zareagować — powiedział, stając za dziewczyną i obejmując ją za szyję oraz kładąc głowę na jej ramieniu.
  — Program ochrony godności dziewczyny ci się załączył, rycerzu? To mnie nawet nie obraziło.
  — Kocham cię — mruknął blondyn.
  — Dobra, dzisiaj przesadzasz. Daj mi trochę przestrzeni osobistej, dobra? — Wyswobodziła się z uścisku chłopaka i odeszła do medadżerek drużyny.
  — Trener chyba nie zamierza się pojawić — stwierdziła Kiyoko. — Powinien być już pół godziny temu.
  Olga usiadła obok nich na ławce.
  — Może trzeba do niego zadzwonić? — zaproponowała Yachi, spoglądając w swoje notatki.
  — Za jakiś czas, niech zaczną najpierw sami — oznajmiła czarnowłosa. — W końcu nie pierwszy raz będą ćwiczyli bez trenera. — Wstała z miejsca i podeszła do Daichi'ego.
  — Ach, pogubiłam się — załkała Yachi. Było widać, że to jej zły dzień.
  — Co jest? — zagadnęła Polka.
  — Zgubiłam kartkę z rozpiską przyszłych meczy towarzyskich. Pan Takeda kazał mi ją przekazać. — Blondynka zamknęła ze złością zeszyt i wrzuciła go do swojej torby, po czym oparła łokcie na kolanach i westchnęła ze zrezygnowaniem.
  — Takeda powinien mieć zapasową lub coś w tym stylu... — powiedziała cicho Olga, próbując jakoś uspokoić koleżankę. — Od rana jesteś nie w humorze.
  Yachi spojrzała na nią kątem oka i cmoknęła. Wbiła wzrok w podłogę.
  — Nie mogę pogodzić nauki z klubem, w domu przybywa mi obowiązków przez pracę mamy, a Kageyama ostatnio albo się do mnie nie odzywa, albo jakoś tak od niechcenia.
  — Czemu tak się zachowuje?
  — Nie mam pojęcia, więc głupie pytanie — mruknęła.
  Nigdy takiej jej nie widziała. Yachi i niemiłe odzywki to coś, czego Olga by nie próbowała nawet łączyć. Hitoka jest zwyczajnie za miła.
  — Ja już chcę do domu — jęknęła, a w oczach zebrały jej się w jednej chwili łzy. — Ja się nie wyrobię. Niech ten tydzień się skończy. — Zakryła oczy dłońmi.
  Olga postanowiła, że trzeba jej chwili spokoju, więc złapała blondynkę pod rękę. Ta zaskoczona, odkryła twarz i spojrzała na nią. Wyszły na korytarz, gdzie było kompletnie pusto.
  — Nie mam powodu, żeby płakać — wychlipała. — Wiem, jestem głupia. Nie z takimi problemami ludzie się borykają.
  — Inni to inni, a ty to ty. Chcesz do łazie... — Oldze przerwał dźwięk otwieranych drzwi od sali gimnastycznej.
  — Co ci jest? — usłyszały głos Kageyamy.
  Yachi odwróciła głowę w bok. Nie chciała, żeby ktoś jeszcze widział jej zapłakaną, czerwoną twarz. Olga natomiast podeszła do siatkarza.
  — Pogadaj z nią, a ja pójdę po jej rzeczy — szepnęła i wyminęła go, wchodząc na salę gimnastyczną.
  — Gdzie poszłyście i co z Kageyamą? — spytała Kiyoko, która właśnie zauważyła brak kilku osób.
  — Yachi nie czuje się najlepiej. Odprowadzę ją do domu i wyjaśnię ci wszystko później. — Brązowowłosa sięgnęła po torbę Hitoki i wyszła, oznajmiając, że wróci za jakiś czas.

  Yachi stanęła przy drzwiach i siegnęła do małej kieszonki swojej torby po klucze.
  — Dzięki — powiedziała, próbując trafić kluczem do zamka. — Chcesz wejść na herbatę?
  Olga sięgnęła po telefon i sprawdziła godzinę.
  — W sumie mam jeszcze trochę czasu zanim skończą trening — uśmiechnęła się.
  — Zapraszam więc. — Yachi otworzyła drzwi i gestem ręki zaprosiła dziewczynę do środka.
  Polka zdjęła buty i kurtkę, po czym niepewnie weszła w głąb mieszkania. Pierwszy raz była w domu blondynki.
  — Jaką chcesz? Zieloną, czarną czy owocową? —  zagnęła gospodyni, kierując się w stronę kuchni.
  — Czarną — odparła, kierując się za nią.
  Yachi zabrała się do roboty. W drodze do domu zdążyła się uspkoić i pozostały po płaczu jedynie lekko piekące i zaczerwienione oczy.
  — Pomóc ci? — zagadnęła Polka.
  — Nie, poradzę sobie. Kiedy wracasz do Polski?
  — W połowie tego miesiąca, więc niewiele czasu mi zostało — odparła, rozglądając się po pomieszczeniu.
  — A co będzie z Tsukishimą?
  — Proszę, nie poruszaj tego tematu, bo on mi nie daje z tym spokoju.
  — Pusto mu będzie bez ciebie — stwierdziła Hitoka. — Przez długi czas mieszkaliście pod jednym dachem.
  — Widzisz, ja też się trochę przyzwyczaiłam.
 
 
 

___
Comeback ogłaszam!
Wyjaśniłam (w miarę) wszystko na moim profilu.

A teraz pomęczę szkołą:

Jak egzaminy?

Jak świadectwo? Ja mimo wszystko jestem z siebie dumna i na serio się zawzięłam: pasek, w miarę wysoka średnia, szóstka z połskiego i dwie nagrody 💪 Przepraszam, musiałam się komuś pochwalić.

Wiecie, mi jedynie będzie z tej szkoły brakowało nauczycieli czy innych pracowników, bo to super ludzie, na serio. A tak to cieszę się, że to skończyłam, chociaż... Taka pustka lekka i strach przed nową szkołą. I ze trzy osoby chętnie bym zobaczyła w mojej klasie w liceum, ale niestety...

Koniec. Czaicie?

A! I dziś pojawi się być może jeszcze jeden rozdział. Taka mała celebracja końca roku. Mam nadzieję, że uda mi się go opublikować.

Bye!

Obca w moim domu | Tsukishima Kei × OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz