Poniedziałkowa ulewa nie zaskoczyła nikogo. Już w sobotę pogoda zaczęła się psuć.
— Ale zmokliście — powiedział Tadashi, widząc Olgę i Kei'a.
— Co ty nie powiesz — mruknął pod nosem Kei.
— Ja idę do łazienki, zanim zadzwoni dzwonek — oznajmiła Olga, zmieniając szybko buty.
Ruszyła szybkim krokiem w stronę damskiej toalety. Szybko osuszyła nieco wilgotne włosy ręcznikiem papierowym i rozczesała je szczotką, którą wydobyła z odmętów torby szkolnej.
W pewnym momencie drzwi do toalety się otworzyły. Brązowowłosa, spojrzała delikatnie w bok, siłując się z niewielkim kołtunem. Osobą, która przyszła, okazała się Yachi.
— Cześć — przywitała się blondynka.
— Hej.
Było widać po niższej dziewczynie, że jest czymś zmartwiona, przygnębiona.
— Coś się stało? — spytała Olga.
— Nic ważnego... — odparła Hitoka, stając obok wyższej dziewczyny i przeglądając się w lustrze. — Tylko... — zawahała się chwilę. — Tylko ja chyba nie powiem tego Hinacie.
— Hę?! Czemu? — Olga była bardzo zdziwiona. W końcu tak długo pomagała z Kiyoko blondynce, a ta nagle postanowiła zrezygnować.
— Sama nie wiem. Chyba mi przeszło, bo... — W tym momencie Yachi zamilkła, a na jej twarzy zaczął pojawiać się delikatny rumieniec.
— Ktoś inny? — spytała zniecierpliwiona Polka.
— Co?! — zaprzeczyła, a jej twarz z różowego zmieniła kolor na prawie czerwony. — Nie ważne! — Odwróciła wzrok od dziewczyny.
Od dalszych wyjaśnień wybawił ją dzwonek na pierwszą lekcję.
— Do zobaczenia na przerwie — powiedziała Olga, wychodząc z łazienki. — Jak coś, to zawsze możesz ze mną pogadać... Przynajmniej mam nadzieję, że mi zaufasz — dodała na odchodnym.
Yachi przez jeszcze kilka sekund stała, wpatrując się w lustro, po czym ruszyła do klasy, bo nie chciała się spóźnić.
— Przepraszam, Olga, ale nic ci nie powiem... — wyszeptała cichutko pod nosem.***
— Już niedługo pierwsze mecze — mówił pan Ukai. — Nasz pierwszy przeciwnik w eliminacjach do Turnieju Wiosennego to Ogiminami, co już wiecie. Więc bez obijania i do roboty!
Trening się rozpoczął. Chłopcy założyli siatkę i rozpoczęli rozgrzewkę. Tym razem trener postanowił dać chłopakom porządny wycisk z racji, że ostatnio trochę im odpuścił.
Olga siedziała obok Yachi i Kiyoko. Ta druga, jak zwykle notowała coś w swoim notesie, a Yachi wpatrywała się w jeden punkt... A raczej dwa. Olga nie mogła nie zauważyć, że wpatruje się raz w Hinatę, a raz, ku jej zdziwieniu, w Kageyamę.
— Kageyama? — spytała brązowowłosa, kładąc dłoń na ramieniu blondynki.
— Co? — Hitoka była wielce przestraszona pytaniem. — Nie! Przecież to ty... No ten...
— Przyznam, że swojego czasu byłam nim lekko zafascynowana, ale to minęło — szeptała. — To tylko plotka, którą wymyślił sobie Tanaka — wyjaśniła. — A więc... Kageyama? Nie Hinata?
Yachi pokiwała delikatnie głową z zawstydzeniem.
— Skoro to jest bardzo silne, to tym razem tego nie spapraj — poleciła Polka.
— Zrobię to — oznajmiła Hitoka. Nagle całe zmartwienie i zawstydzenie znikło, a pojawiła się determinacja.
— I to rozumiem — uśmiechnęła się brązowowłosa i skierowała wzrok na grających siatkarzy.
Tsukishima zablokował kolejny atak Tanaki, na co ten zareagował nie za dobrze.
— Jesteś dziś za dobry! — stwierdził. — Nie jestem dziś w formie!
— To w końcu nie jesteś w formie czy jestem za dobry? — spytał zadziornie Kei.
— Cicho, czterooki! — warknął Tanaka. — Jeszcze raz!Po jeszcze godzinie ciężkiego treningu trener ogłosił koniec. Zamienił jeszcze kilka słów z drużyną i puścił ich wolno.
— To ja wyjdę do łazienki i zaraz wracam. Jak będzie wychodził z szatni, to mu powiem. — Yachi zostawiła Olgę i wyszła.
Nie widziała jej nigdy tak zdeterminowanej.
Minuty mijały, a Yachi nie wracała. Olga zaczynała nawet podejrzewać, że stchórzyła.
— Hej.
Oldze wydawało się, że ma deja vu. Przed nią znowu stał Kageyama. Nawet z taką samą miną jak w piątek.
— Hej. Co jest?
— Ja... — zaczął, ale ręka na jego ramieniu mu przeszkodziła w dalszej wypowiedzi.
— No proszę, mam chyba zwidy — zaśmiał się Tsukishima. — Znowu?
Blondyn przeszedł kilka kroków i stanął za Olgą.
— Niezłe podchody, Kageyama. — Kei objął niespodziewanie dziewczynę za szyję i zawisł delikatnie na jej barkach. — Można by z tego niezłą komedię nagrać. W roli głównej Kageyama Tobio jako król... plebsu. Oj, jak mi przykro.
— Kei — powiedziała dziewczyna, chcąc go nieco uspokoić.
— Jest, jaka jest, ale sorry... Nie ta liga, jak to mówią. — Złapał zdezorientowaną Polkę za nadgarstek i pociągnął za sobą.
Nie zdawał sobie sprawy, że wyglądało to trochę jak scena zazdrości.
— Puść! — krzyknęła Olga, gdy doszli do bramy szkoły. — Czy ty zawsze musisz być taki dla innych? — spytała, patrząc chłopakowi prosto w oczy. Było już po zmroku. Oświetlało go światło latarni, więc jego skóra wydawała się bardzo blada.
— A co ja zrobiłem? — zapytał wyraźnie rozbawiony tą sytuacją.
— Zaczynam mieć tego dosyć i nie wiem, jak Tadashi z tobą wytrzymuje.
— Dlaczego to zabrzmiało, jakbyś była moją dziewczyną? — Z twarzy chłopaka zniknął uśmiech.
— Ty to powiedziałeś — oznajmiła dziewczyna.
— Od kiedy ty jesteś taka pyskata?
— Daj mi spokój. A tak w ogóle, to jestem od ciebie starsza, więc pyskaty to ty możesz być — odgryzła się.
— Tak? Ciekawy jestem o ile.
— Patrząc na wiek, to w Japonii powinnam być obecnie klasę wyżej od ciebie. — Odwróciła się do niego plecami i ruszyła w drogę. Nie zwracała uwagi na kałuże, w które wdeptywała.
— Poczekaj, gdzie ty leziesz? — spytał chłopak, ruszając za dziewczyną po tym, jak przeszedł mu lekki szok. — I nie licz, że będę mówił ci Olga-senpai.
— Nie wymagam tego — odparła, przyspieszając kroku.
Nie zdawali sobie sprawy z tego, jak ich kłótnia wyglądała. Yamaguchi stojący za rogiem uznał, że będzie musiał porozmawiać jeszcze raz z Kei'em.Wrócili do domu w napiętej atmosferze. Olga szła pierwsza, a Kei dwa metry za nią.
Blondyn czuł się urażony, a Olga z minuty na minutę zaczynała coraz bardziej żałować swojego zachowania.
CZYTASZ
Obca w moim domu | Tsukishima Kei × OC
FanfictieNiezbyt mu się to podobało. Jakaś obca dziewczyna miała zamieszkać pod jego dachem. Nie rozumiał, czemu jego matka zdecydowała się przyjąć pod swój dach uczennicę z kraju, o którym słyszał tyle co nic. Dobrze było, że chociaż znał jego położenie na...