55.

909 117 7
                                    

  Olga weszła na piętro, by wkroczyć do krainy blondyna. Zapukała cicho i od razu weszła.
  — Kei... — zaczęła, ale nie skończyła, gdyż przerwał jej głos chłopaka.
  — Przepraszam.
  Ta zamrugała kilka razy oczami i spojrzała podejrzliwie na okularnika.
  — Nie często to słyszę — zażartowała.
  — Czy ty mi coś sugerujesz? Że niby nie... Nie ważne. Wrócę do tematu. Chodziło o to, że za dużo myślałem o tym, że niedługo wyjeżdżasz i jakoś tak nie miałem ochoty z tobą ostatnio rozmawiać. Do tego tamta sytuacja na sali mnie nieźle zirytowała. — Wstał z fotela obrotowego i opadł na swoje łóżko. Mimo jego wyznania, wyraz jego twarzy był obojętny i wyglądał na  mocno zmęczonego.
  Dziewczyna, która do tej pory stała w progu, weszła do pomieszczenia, przymykając drzwi.
  — Czemu tak bardzo zaprząta ci to głowę? — spytała, podchodząc do biurka chłopaka i siadając na obrotowym krześle, wbiła wzrok w leżącego na łóżku blondyna. — Mimo wszystko dwa miesiące to dużo.
  Jej też było nieco przykro, ale co poradzić. Może zostanie jego dziewczyną nie było takim dobrym pomysłem, skoro już niedługo i tak się rozstaną i najpewniej nie spotkają ponownie?
  — Ja tylko... A daj mi spokój! — fuknął zawstydzony i skrył twarz w dłoniach. Teraz nie wydawał się być obojętnym na cały świat dupkiem, a wielkim zawstydzonym dzieckiem.
  Nastała krótka cisza. Olga rozglądała się po pokoju, gdy nagle przyszedł jej do głowy pewien temat.
  — Wiesz, że twoja babcia to nawet fajna kobieta?
  Odkrył twarz i teraz widać było zaskoczonie. Swoją drogą, Olga uważała, że zaskoczony Kei to najzabawniejszy widok na świecie.
  — Słucham? — wybełkotał i natychmiast podniósł się do siadu.
  — Dowiedziałam się o tobie tak dużo podczas jednego popołudnia. — Uśmiechnęła się złośliwie do Kei'a. — Kto by pomyślał, że mały Kei, który obecnie jest przeciwnikiem anime, tak uwielbiał Czarodziejkę z Księżyca, że powiedział, iż znajdzie sobie podobną czarodziejkę i się z nią ożeni.
  — A tylko mi narób gdzieś przypału!
  Olga tylko się zaśmiała przebiegle i wstała, by poklepać blondyna po głowie.
  — Obiad stygnie — oznajmiła i wyszła z pokoju, zostawiając tam, dla odmiany zdenerwowanego Tsukki'ego.


***

Przekraczając próg szkoły w chłodny poniedziałek, myślał, że to kolejny nudny dzień. Każdy niechętnie i bez emocji poruszał się po korytarzach.

A jednak nie, to nie był nudny dzień, bo napatoczyło się pewne wiecznie szczęśliwe, rudowłose dziecko.
  — Tsukishima! W piątek mamy sparing. Jedziemy do Nekomy na cały weekend! — oznajmił Hinata i pobiegł dalej, aby odnaleźć Kageyamę.
  — Właśnie mi zniszczyłeś cały tydzień, wiesz?! — krzyknął za nim blondyn.
  — Tsukki! W piątek jedziemy do Nekomy! — Tym razem Yamaguchi postanowił poinformować go o tym jakże cudownym wydarzeniu.
  — Tak mi się chce jechać, że nie masz pojęcia — odparł sarkastycznie Kei.
  — Nie przesadzaj, Tsukki. Nekoma równa się Tokio, a w Tokio mieszka Yuriko. Napisałem niedawno do niej i powiedziała, że przyjdzie na nasz mecz, gdyż okazało się, że chodzi do Nekomy!
  — O, powrót czarnej okularnicy o wzroście metr pięćdziesiąt w kapeluszu na schodkach i gazetą pod nogami...
  — Tsukki nie mów o niej w ten sposób! — Yamaguchi oburzył się i spojrzał złowrogo na przyjaciela.
  Tego to się Tsukishima nie spodziewał. Yamaguchi właśnie na niego nakrzyczał. Oczywiście już kiedyś to się zdarzyło parę razy, ale nie w takiej sytuacji.
  — Ty naprawdę tak ją lubisz?
Tadashi stanowczo to potwierdził. Dopiero po chwili nieco się speszył.
  — Przepraszam, Tsukki.
  — Zamknij się, Yama.
  — ''Yama"?
  — Nie chce mi się wymawiać pełnego nazwiska...
  — Tsukki?
  Blondyn spojrzał pytająco na piegusa, który zdecydowanie poprawił mu humor.
  — Co?
  — A nie myślisz, że przyjaciele powinni sobie mówić po imieniu, Kei? — Spojrzał z powagą na przyjaciela.
  — I czego ty ode mnie wymagasz, Yamaguchi? — Musiał przyznać, że czuł się zaskoczony jego wyznaniem, ale z drugiej strony dziwnie brzmi jego same imię z ust brązowowłosego.
  — Em... Nic, Tsukki. Zapomnij. Idziemy? A tak w ogóle... Gdzie Olga?
  — Sam chciałbym wiedzieć. Przy wejściu dopadła ją Yachi.
  Rozpoczęli wędrówkę w stronę szafki Kei'a, który nadal był w swoim ciepłym płaszczu i owinięty swoim grubym szalem.

___
Ech, niechcący opublikowałam wcześniej ten rozdział, gdy nie był gotowy... Przepraszam za powiadomienie. :/

A tak btw to rozdział praktycznie o niczym, ale spokojnie kolejny będzie już ciekawszy.

Obca w moim domu | Tsukishima Kei × OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz