19.

1.9K 227 18
                                    

  Pierwsza przerwa w szkolny, środowy dzień przyniosła wiele dziwnych wydarzeń. Olga zmierzała spokojnie w stronę łazienki, aby załatwić swoje babskie sprawy, gdy nagle obok niej bardzo podejrzanie przeszła dwójka licealistów. Hinata i Kageyama byli kiepskimi aktorami — to był niepodważalny fakt.
  — Cześć, Olga — powiedział rudowłosy i szturchnął Kageyamę w ramię.
  — Dzień dobry — przywitał się czarnowłosy.
  Obydwaj chłopcy zdążyli zniknąć z pola widzenia Olgi, zanim ta odpowiedziała im na przywitanie.
  — Olga-chan! — krzyknął ktoś za nią.
  Chwilę później stanął przed dziewczyną niski libero.
  — O, Noya. Co jest?
  — Mam plan idealny — oznajmił z dumą.
  — Jeśli znów dotyczy on Kei'a, to odpuść — uprzedziła go od razu.
  — Jesteś okropna! — oburzył się  chłopak. — Czytasz mi w myślach?
  — Jesteś po prostu zbyt przewidywalny — odparła oschle.
  — Ostatnio jesteś jakaś inna. Czemu jesteś taka... niemiła?
  Brązowowłosa spojrzała na chłopaka pytająco. Ostatnio nie była w humorze, ale wydawało jej się, że nie jest zbyt niemiła dla innych. Rzeczywistość była jednak inna. Od samego rana była markotna i niezadowolona ze wszystkiego. Poczuła się w tamtym momencie  nieco dziwnie i czuła skruchę.
  — Przepraszam. Nie ma humoru, a do tego ty i Tanaka pogarszacie sytuację swoim zachowaniem.
  Nishinoya chwilę milczał i nad czymś się zastanawiał. Po pewnym czasie odezwał się:
  — To ja przepraszam. — Podrapał się po głowie, niszcząc nieco przy tym swoją układaną przez długi czas fryzurę. — Ale wiesz, jaki jestem... Nie odpuszczę! — krzyknął i jakby cała skrucha go opuściła, odbiegł w swoją stronę.
  Olga westchnęła głęboko i wpatrywała się w oddalającego się chłopaka.
  — Ol-ga-chan. — Usłyszała głos Tanaki przy swoim uchu.
  — Dajcie mi święty spokój! — oznajmiła dziewczyna donośnym głosem i odeszła szybkim krokiem w stronę toalety, aby zdążyć przed dzwonkiem.

  Pisała właśnie wiadomość do Kei'a, aby mu powiedzieć, że zostanie na treningu drużyny. Mówił jej, że nie potrzebuje być na bieżąco z jej życiem, ale stwierdził, że dobrze by było, gdyby go poinformowała go, jeśli ma zamiar wrócić później.
  Krył się z tym, że odrobinę się martwił, gdy wracała sama. Ukrywał to nawet przed samym sobą. Uznawał to za poczucie odpowiedzialności nad irytującą, głupią nastolatką.
  Olga natomiast martwiła się w ostatnich dniach tylko o to, jak ma odkręcić całe to zamieszanie z Kageyamą.
  — Nie musisz mu się meldować — zażartował Nishinoya.
  — Masz zakaz na poruszanie tematu Kei'a w mojej obecności... Chyba że nie chodzi o... Sam wiesz. — Dziewczyna spojrzała kątem oka na chłopaka.
  — Dlaczego to cię tak denerwuje? — spytał, siadając obok niej na ławce.
  Czekali na resztę drużyny, która wyjątkowo się spóźniała.
  — A dla ciebie by nie było? — mruknęła. — Dlaczego ktoś mi wmawia coś, czego nie ma. — Oparła się łokciami o nogi i podparła się brodą o dłonie.
  — Aha — powiedział libero, powtarzając czynności Olgi. — Ach! Gdzie oni są?! — westchnął głośno. — Asahi miał ze mną trenować coś nowego. Prosiłem, aby był jak najszybciej.
  — Na pewno zaraz przyjdą — oznajmiła.
  Siedzieli jeszcze chwilę w ciszy, gdy nagle usłyszeli dźwięk otwierających się drzwi do sali gimnastycznej i do środka wszedł czarnowłosy rozgrywający.
  — O, Kageyama! — ożywił się libero. — Gdzie jest Shouyou? — spytał.
  — Sam nie wiem. — Tobio wzruszył ramionami, zbliżając się do siedzącej dwójki. — Cześć, Olga — powiedział niepewnie na widok brązowowłosej.
  — Z tego, co pamiętam, to już się ze mną witałeś. — Polka wyprostowała się i delikatnie uśmiechnęła.
  — A, no tak — speszył się.
  Ta widząc jego zakłopotanie, postanowiła nieco go odciążyć od tego uczucia.
  — Ale zawsze można na zapas — powiedziała.
  Czarnowłosy spojrzał na uśmiechającą się dziewczynę i stał tak kilka, może kilkanaście sekund. Ta starała się utrzymać uśmiech jak najdłużej, ale z racji, że krępował ją wzrok chłopaka, odwracała swój w bok. W końcu jednak Kageyama, jakby wybudzony z transu, odszedł kilka kroków i odwrócony do Olgi tyłem, potrząsł energicznie głową.
  — Idę się przebrać... Olga-chan — rzucił na odchodnym.
  — Olga-chan...? — Nishinoya był nieco zaskoczony. — Dlaczego by... — urwał wypowiedź, gdy nadeszła kolejna idea. — Widziałaś jak na ciebie patrzył? — spytał podekscytowany.
  — A jeśli sobie tylko żartuje? — Olga starała się nie spoglądać na libero.
  — Nawet tak nie myśl. Nie mów, że należysz do tych niepewnych dziewczynek, swoją drogą słodkich, które nie są pewne uczuć chłopaka.
  — Noya, czy ty przypadkiem nie byłeś za mną i Tsukishimą? — zapytała zgryźliwie.
  — Zamilcz! — powiedział z powagą chłopak. — Idziemy na poszukiwania reszty drużyny! — oznajmił pewnie i złapał dziewczynę na przegub, by pociągnąć ją za sobą w stronę wyjścia z sali.

  Kei słuchał muzyki. Nie miał nic szczególnego do roboty. Czuł się już bardzo dobrze i miał nadzieję wrócić już następnego dnia do szkoły.
  Nagle telefon w jego dłoni zawibrował. Niechętnie spojrzał na jego ekran. Nadawcą wiadomości była Olga. Otworzył maila i zaczął go czytać.
 
  Zostaję na treningu. Wrócę z Yamaguchim, bo chce on cię odwiedzić.

  Westchnął cicho i odpisał zwykłe ,,ok''. Powrócił do słuchania jednej z piosenek jego ulubionego zespołu. Głowa już go nieco bolała od długiego słuchania, ale nie przejął się tym. Postanowił mieć wszystko gdzieś i skupić tylko na swoich myślach, w których pojawiła się siatkówka, a konkretniej mecz, który Karasuno miało niebawem rozegrać. Zbliżały się eliminacje na wiosenne zawody. Niezbyt podobała mu się koncepcja ciężkich treningów i zapowiedzianych przez trenera obozów z drużynami z Tokio, a między innymi z Nekomą i Fukurodani, skąd pochodziło dwóch pewnych denerwujących trzecioklasistów — Kuroo i Bokuto. Był jeszcze Akaashi, ale ten drugoklasista nie był tak denerwujący i pełny życia. Jednak czasem podziwiał tę dwójkę chłopaków, bo z jednej strony chcieli mu pomóc. Może byli czasem nieco chamscy, ale to dzięki nim na ostatnim obozie zauważył po ich wspólnych treningach duże postępy.
  Drzwi do jego pokoju otworzyły się szeroko i stanęła w nich jego matka.
  — A Olga gdzie? — spytała na powitanie.
  — Wróciłaś — powiedział Kei, zdejmując słuchawki. — Co mówiłaś?
  — O Olgę pytam.
  — Jeszcze jest w szkole — odparł.
  — Aha... A tak w ogóle, to zauważyłam, że ostatnio lepiej się z nią dogadujesz — zaczęła ni stąd, ni zowąd.
  — Wyjdź — polecił Kei, reagując natychmiast na jej słowa.
  Kobieta zaśmiała się głośno i opuściła pokój syna.
  Kei jak gdyby nigdy nic powrócił do słuchania muzyki po raz kolejny, ale tym razem pogłośnił najmocniej jak się dało. I nie było ważne, że jego uszy ledwo to wytrzymywały.

Obca w moim domu | Tsukishima Kei × OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz