Rozdział 16 "Wybawicielki"

211 21 80
                                    

 Moje dalsze poszukiwania przyniosły tak samo beznadziejny skutek jak poprzednie. Nikt nie chciał przyjąć pod dach aż tylu osób, w dodatku obładowanych instrumentami muzycznymi. Po kolejnej nieudanej próbie znalezienia nam miejsca do spania doszłam do wniosku, że mam dość i wracam do baru, gdzie mieli na mnie czekać.

 O dziwo, wcale nie zgubiłam drogi, co pewnie spowodowane było zmęczeniem i wielką determinacją, by dotrzeć tam bez większych problemów. Kiedy weszłam do środka od razu rzucili mi się w oczy moi towarzysze, siedzący przy jednym ze stolików. W najlepsze popijali sobie colę i rozmawiali. Od razu podeszłam do nich i opadłam na wolne krzesło.

 - Co to jest?- zapytała Tobi i podała mi swoją szklankę.

 Wypiłam duszkiem prawie całą jej zawartość, bo okropnie suszyło mnie w gardle po tylu godzinach włóczenia się "o suchym pysku". Miałam kupić piwo, ale ostatecznie zostawiłam je w sklepie razem z włosami.

 - Jakie "to"?- odpowiedziałam pytaniem i odłożyłam naczynie na stolik.

 - Pennywise*.- zażartował Karren, ale chyba nikogo oprócz niego nie rozbawiła ta gra słów.

 - Ty...- Vail chwyciła kosmyk moich włosów i zaczęła nim potrząsać.- Obcięłaś je?

 - Aleś ty spostrzegawcza.- Kathi wywróciła oczami. Wyglądała na naprawdę zmęczoną całą sytuacją i w sumie rozumiałam ją. 

 Czekanie też bywało monotonne.

 - Obcięłam.- odparłam i opróżniłam również szklankę chłopaka.- I nie mam NIC. Nikt nas nie chce, wiecie?

 - Poważnie?- westchnął Billy i odchylił głowę do tyłu.- Tyle cię nie było i wracasz z niczym? Miałem nadzieję, że coś znajdziesz...

 - Trzeba było samemu szukać.- warknęłam, bo zirytował mnie fakt, że jeszcze mieli czelność się mnie czepiać.- Ciężko tak coś znaleźć z dnia na dzień.

 - Trudno.- Wilcox pokręciła głową.- Przesiedzimy noc w tym barze, a rano poszukamy czegoś razem.

 Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, zanim naszą uwagę zwróciła grupka dziewczyn rozstawiająca sprzęt muzyczny na niewielkiej scenie. Dostrzegłam na perkusji wysmarowaną farbą olejną nazwę zespołu: Barbie's Dream Car. Dziewczyny najwyraźniej przygotowywały się do występu, co całkiem mnie ucieszyło, bo przecież dobrej muzyki nigdy za wiele. 

 Patrząc na nie czułam... Coś. Tak jakbym skądś znała jedną z nich. Krótkowłosa blondynka o mocnych rysach twarzy, ubrana w koszulkę z myszką Mickey... W pewnej chwili mnie olśniło. Rozmawiałam z nią całkiem niedawno, na imprezie w domu Kurta. Jakby instynktownie wstałam z miejsca i podeszłam do dziewczyny.

 - Cześć.- uśmiechnęłam się.- Pamiętasz mnie jeszcze?

 Blondynka omiotła mnie wzrokiem od góry do dołu i zaczęła się zastanawiać.

 - Kathleen?- wskazała na mnie palcem.

 - Tak. Gadałyśmy kilka tygodni temu na imprezie.

 - Cześć!- podniosła głos i znienacka uściskała mnie jak swoją dobrą znajomą.- Wiedziałam, że też w końcu przyjedziecie. Jak widzisz gramy... To w sumie nasz pierwszy występ, ale może wam się spodoba. Chcesz poznać dziewczyny?

 - Jasne.

 Blondynka zawołała do siebie dwie koleżanki i położyła jednej z nich dłoń na ramieniu.

 - To Stefanie.- powiedziała.- Gra na gitarze.

 Brunetka wyciągnęła do mnie rękę. Uścisnęłam ją, by po chwili przywitać się także z perkusistką- Valerie. Kiedy pierwsza z dziewczyn przedstawiła mi swoje przyjaciółki uświadomiłam sobie, że nie pamiętam jej imienia. Poczułam się głupio, bo ona znała moje. Rozpoczęłam desperackie próby przypomnienia go sobie, ale sprawę ułatwiła mi Stef, która zwróciła się do wokalistki per Selene.

 - Tak w ogóle, to jak tam?- zapytała blondynka i oparła się plecami o ścianę.

 - Dopiero przyjechaliśmy, a już jest do dupy.- westchnęłam i dołączyłam do dziewczyny.- Siadł nam samochód, musieliśmy zostawić część bagaży i jechać stopem, a teraz nie mamy gdzie mieszkać. Kumpel Billy'ego trafił do szpitala i dopóki nie wyjdzie i nie da nam klucza jesteśmy w dupie. Trochę szukałam, ale na marne.

 Selene popatrzyła na mnie z czymś w rodzaju współczucia i zadumy jednocześnie.

 - Mam pomysł.- powiedziała w pewnym momencie.- Rzućcie nam parę groszy do kapelusza, to przyjmiemy was na kilka dni. Może być? Dziewczyny nie powinny mieć nic przeciwko. Prześpicie się na kanapie, dywanie, czy gdzieś.

 Otworzyłam szeroko oczy i uśmiechnęłam się, bo propozycja Selene wydała mi się cudowna, wspaniała i przede wszystkim ratowała nam życie. Nie wiedziałam jak mam jej podziękować, więc po prostu objęłam ją za szyję.

 - Jesteś niesamowita.- powiedziałam.- Nie wiem co powiedzieć, naprawdę. Dzięki wielkie. Ratujecie nas.

 - Spoko, Kath...- zaśmiała się.- Im nas więcej, tym większy rozpierdol. A ja lubię rozpierdol. Poza tym, to tylko kilka dni.

 - Vigil!- krzyknęła w pewnym momencie Val.- Gramy, chodź!

 Blondynka spojrzała na mnie przepraszająco i odsunęła się.

 - Trzymajcie za nas kciuki.- dodała i ruszyła w stronę sceny.

 Ja tylko pokiwałam głową i wróciłam do stolika.

 - Znasz ją?- zapytała Kathi.

 - Tak.- odparłam.- Możemy z nimi zamieszkać na kilka dni. Cieszycie się?

 Na ustach moich przyjaciół natychmiast zagościły uśmiechy.

 - To zajebiście, Kath. Jesteś niemożliwa.- powiedziała Tobi i objęła mnie od tyłu za szyję.

 - Zawsze coś wymyślisz; choćby w ostatniej chwili.- Dodał Billy.

 Mimo że to wcale nie była moja zasługa, tylko Selene i jej uprzejmości, te słowa sprawiły, że poczułam się naprawdę doceniona. Były po prostu miłe.

 Po chwili dziewczyny rozpoczęły swój występ. Muzyka, którą grały trochę przypominała naszą; punk z feministycznym tekstem. Podobała mi się. Była bardzo żywiołowa, z resztą tak jak wykonawczynie- pełne werwy, takiej mocy i chęci do działania, a jednocześnie swego rodzaju subtelności i finezji. Selene nie wyciągnęła mikrofonu ze statywu. Tuliła się do niego i poruszała w rytm muzyki, kręcąc nim i od czasu do czasu unosząc go do góry. Ta muzyka była dobra, ale czegoś jej brakowało. Przez cały, niezbyt długi występ próbowałam uświadomić sobie czego. Odpowiedź pojawiła się w mojej głowie prawie pod sam koniec koncertu.

 Brakowało w niej basu.

 Pennywise*- klaun, z powieści Stephena Kinga, pt

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Pennywise*- klaun, z powieści Stephena Kinga, pt. "To"

*************************************

 A więc pojawia się 7 year, na razie pod pierwszą nazwą i od razu udostępnia naszym desperatom mieszkanie xD. Ze świecą szukać takich ludzi. Ogólnie mam nadzieję, że się podobało; akcja idzie jak po grudzie, ale mam nadzieję, że nikomu to nie przeszkadza ;) 

 Do następnego ;*

Angels will never be saved ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz