Siadam na dużej skale nad jeziorem. Pamiętam jak przychodziliśmy tu z Isakiem i paliliśmy jointy. Wyciągam papierosa i zaciągam się dymem. Muszę chwile ochłonąć, pomyśleć.
Jestem zły, że wyszło tak jak wyszło... Jestem zły na siebie, że tak wszystko zjebałem. Po co ja wyjeżdżałem? Nie powinienem był zostawiać tu Isaka samego. Powinienem wrócić do Norwegii od razu jak tylko zauważyłem, że nasze relacje się psują. Nie zrobiłem tego, to moja wina. Byłem oczarowany miastem, uczelnią, możliwościami jakie tam miałem. Chciałem studiować w najlepszej szkole, chciałem się szkolić pod okiem tych wszystkich sławnych architektów. Chciałem się doskonalić, uczyć, zyskać doświadczenie. Chciałem tego wszystkiego by dostać dobrą pracę. Pracę, którą kocham, w której się spełniam, ale przede wszystkim, pracę, która zapewniłaby nam wspólne, dostatnie życie.
Chciałem wrócić do kraju. Wybudować nam wielki dom, zamieszkać w nim z Isakiem i stworzyć rodzinę. Chciałem mu wszystko zapewnić. Chciałem aby był szczęśliwy, a sprawiłem, że Go zraniłem... Nie mogę sobie tego wybaczyć.
Wracam do domu. Na tarasie nadal wszyscy siedzą, rozmawiają, piją, jedzą. Nigdzie nie widzę Eliasa i Isaka. Chyba wrócili do Oslo. Siadam na huśtawce i patrzę na moich tańczących znajomych. Po chwili dosiada się do mnie Jonas. Siedzimy w milczeniu i popijamy piwo.
-Nie musisz mi mówić, że zjebałem, sam o tym świetnie wiem.- Mówię w końcu.
-Stary, wcale nie chciałem tego mówić. Dobrze zrobiłeś. Mnie też wkurwia ten cały Elias.- Mówi klepiąc mnie po plecach.- Oni do siebie nie pasują. Isak jest przy nim taki spokojny, poważny, prawie nic nie mówi. To nie ten sam Isak...
-Ale On go kocha...- Mówię cicho.- ...Więc odpuszczę.- Dodaję po chwili.
-Even, kurwa, pojebało cię?- Chłopak lekko zakrztusił się piwem.- On go nie kocha, nie możesz odpuścić.
-Sam mi to powiedział.- Spoglądam na moje buty.
-Kłamał, to proste.- Patrzę pytająco na Jonasa.- Ev, to widać od razu. Widać jak się patrz na Eliasa, a jak na ciebie. On cię nadal kocha, więc zrób coś z tym.- Powiedział, a już po chwili tańczył z Evą. Dziewczyna podeszła do nas i wyciągnęła go do tańa. Cieszy mnie ten widok.
Odpalam kolejnego papierosa. Spoglądam na taras i widzę Isaka. Stoi w drzwiach i opiera cały swój ciężar ciała o framugę. Patrz na mnie i po chwili rusza w moim kierunku. Siada koło mnie bez słowa.
-Nie pal tyle.- Mówi wreszcie. Jest zdenerwowany. Widzę to i słyszę ton Jego głosu. Na Jego słowa wyrzucam papierosa. Zrobię wszystko...
-Gdzie Elias?
-Wrócił do Oslo.
-A Ty... Czemu z nim nie wróciłeś?- Isak spojrzał na mnie, nie chciał odpowiedzieć na to ptanie, widziałem to, zbyt dobrze Go znam.
-Even, krwawisz, chodź, trzeba to opatrzyć.- Szybko zmienia temat. Podnoszę rękę do czoła. Faktycznie, leci mi krew z łuku brwiowego. - Jestem na Ciebie zły, wiesz o tym, prawda?- delikatnie skonam głowa i spuszczam na dół wzrok.
Udajemy się do kuchni. Isak wyciąga apteczkę z szafki nad lodówką. Każe mi usiąść, więc siadam na podłodze opierając się plecami o meble kuchenne. Isak kuca koło mnie. W ręce ma małą buteleczkę i watę.
-Będzie piekło.- Mówi po czym delikanie polewa moją ranę wodą utlenioną. Lekko się krzywię na co Isak się uśmiecha. Czule przykłada watę do rany odkażając ją. Patrzę się mu prosto w oczy. Jest piękny. Isak wstaje i podchodzi do lodówki. Wyciąga z zamrażarki groszek. Owija woreczek w ściereczkę i przykłada mi do oka. Syczę z zimna.
-Musisz wytrzymać.- Mówi klęcząc naprzeciwko mnie przykładając mrożonkę.- Spuchnie jeśli się tym teraz nie zajmiemy.- Patrzę się Mu prosto w oczy i kiwam głową. Isak uważnie mnie obserwuje. Nie mogę się na Niego napatrzeć. Jest cudowny, jest idealny...
Unoszę swoją dłoń, łapię za Jego, która przytrzymuje mój opatrunek. Obejmuję ją przez chwilę i opuszczam ją. Chwytam Jego twarz w dłonie i delikatnie gładzę policzki chłopaka. Isak nie protestuje, nic nie mówi, nie reaguje. Ma lekko uchylone usta, a Jego oczy wciąż na mnie patrzą. Są smutne, nie takie jak kiedyś... Nie ma już tego błysku i iskry w oku. Powoli zbliżam swoją twarz do Jego. Jesteśmy bardzo blisko siebie... Zamykam oczy i ocieram mój nos o Jego nos... Słyszę Jego oddechy. Isak nie reaguje, nie rusza się, tylko oddycha... Wygląda na lekko przerażonego. Opieramy swoje czoła o siebie. Delikatnie ruszam moją twarzą i muskam Jego usta. Chłopak nie reaguje, więc robię to drugi raz, tym razem odważniej. Po chwili chcę pogłębić mój pocałunek, ale Isak odsuwa się ode mnie. Ostrożnie kręci głową w geście ,,nie" i wstaje z podłogi. Szybkim krokiem udaje się na górę zostawiając mnie samego.
***
Cześć kochani, ja uciekam do pracy i zostawiam Wam nowy rozdział ❤️
To uczucie kiedy masz pełno zaliczeń, ale stwierdzasz, ze będzie fajnie napisać nowe odpowiadanie o Evaku 😂
wczoraj w nocy cos tam nastukalam na komputerze, zobaczymy co z tego wyjdzie 😈 jeszcze nie wiem czy zrobić jednego, długiego one shota czy trochę to rozbudować i zrobić z tego krótkie opowiadanie. Zobaczymy jeszcze, póki co Alt Er Hope to priorytet😊🌸🌸
CZYTASZ
Alt Er Hope. / Evak
FanfictionLuźna kontynuacja Alt Er Love. Nie trzeba czytać wcześniejszej części! Miłość Isaka i Evena zostaje poddana kolejnej próbie. Czy przetrwają rozłąkę, czy bedą potrafili żyć zdała od siebie, ile są w stanie dla siebie poświecić? Nie znają odpowiedzi...